16

1.4K 52 3
                                    

*Pov Maggie*

- Zobacz ślicznotko kogo ci przyprowadziliśmy!- usłyszałam, a po chwili pod moimi kolanami znalazł się Mike.

-Mikey!- krzyknęłam. - Żyje?

-Niestety tak!- odpiwiedział.

- Co mu jest?- facet nic nie odpowiedział. Wyszedł z pimieszczenia zostawiając mnie samą z nieprzytomnym bratem

Boże przenajświętszy...

Z bólem zsunęłam się z krzesła.
Uklęknęłam obok brata i położyłam jego głowę na moich kolanach. Zaczęłm głodzić jego policzek i mówić mu do ucha, że wszystko będzie dobrze.

*Pov David*

-Jak to kurwa porwałeś moją siostę!- wydarł się Michael. Nie dziwie się mu. Gdyby to była moja siostra chyba bym zabił gnoja, który wyżądził jej takie piekło. A szczególnie, że miał mnie przed sobą.

-Nie ja...-chciałem mu wszystko jeszcze raz wytłumaczyć, ale przerwał mi.

-Jeden pies. Pomagałeś im jesteś tak samo winny jak oni. -powiedział pewny siebie.

-Wiem...ale ja już tak dłużej nie mogę! Dlatego tu przyszedłem. Złożyłem zeznania i czekam na decyzję psów.

- Nie wiem co mam powiedzieć...-westchnął i złapał się za włosy.

-Nic nie mów. A szczególnie nie rozpowiadaj. -przytaknął tylko cicho.

-Wiesz, gdzie ona jest? - zapytał.

-Stary psychiatryk przy galerii.

Chłopak zerwał się ze swojego miejsca i wybiegł z aresztu.

-Zatrzymajcie go!-krzyknąłem, a po chwili zjawił się przy mnie policjant.

-Co się dzieje?

-Michael wybiegł. Boję się, że będzie szukać siostry. -glina już nic nie odpowiedział tylko szybko wybiegł krzycząc coś do jakiegoś urządzenia.

Mam nadzieję, że tam nie pójdzie...chociaż szczerze w to wątpię...

*Pov Michael*

Powoli otwarzyłem oczy. Zobaczyłem ją. Moja mała siostrzyczka siedzieła na podłodze obok mnie.

-Maggie! Boże święty!-przytuliłem się siostry.

-Mike!- zlustrowałem ją wzrokiem. Poszarpane ubrania, wychudzone, poranione i osiniaczone ciało, blada cera i coś co mnie zmartwiło najbardziej...strach w oczach. Ogromny strach.

-Kochanie, oni wiedzą, że tu jesteś.- powiedziałem próbując wywołać na jej twarzy uśmiech. -Siostrzyczko, oni nas stąd wyciągną!

-Kocham cię...-szepnęła i wtuliła się w moją klatkę piersiową.

-Ja ciebie też.

- Nie słodzcie tak bo się zżygam...- usłyszałem za sobą. Za nami stał wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna z kijem od baseballa w ręku. Wstałem przed siostrą i zasłoniłem ją rękami. -Braciszek broni siostrzyczki...jak uroczo!- zaśmiał się i podszedł bliżej. -A teraz gadaj! Kto powiedział?!-zapytał wściekły.

-Nie ważne.-powiedziałem, a on zdzielił mnie kijem. Syknąłem z bólu i zgiąłem się w pół.

-Nie powiesz, to nie mów! -krzyknął i złapał Mag za szyję. Pociągnął ją w swoją stronę i zaczął ciągnąć do drzwi.

-Mike!-usłyszałem jej głos, po czym facet zamknął drzwi przede mną.

*Pov David*

-Jedziesz z nami! - szybko przemieściłem się do radiowozu i z piskiem opon, na sygnale odjechaliśmy z komisariatu.

Gdy dojechaliśmy do psychiatryka, szybko wpiegliśmy do niego wyważając drzwi z zawiasów.

Zaprowadziłem szybko gliniarzy do piwnicy, w której była Mag.  Jednak,  gdy udało mam się wejść do środka, dziewzyny tam nie było, a na podłodze leżał Mike.

-Nie ma jej!

Część z nas pobiegła z powrotem na górę, druga część została przy bracie zaginionej. Biegliśmy przez główny korytarz otwierając każde z zamkniętych drzwi. Na końcu korytarza kolejnie drzwi. Otworzyliśmy je bez trudu.

Mag była tam. Przykłuta kajdanami do ściany. Podbiegłem do niej.  Zacząłem rozpinać kajdanki, wymieniając z nią kilka zdań, gdy nagle poczółem ogromny ból w klatce piersiowej. Ostatnie co usłyszałem to przeraźliwy krzyk Mag.

Why us? - Martinus GunnarsenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz