18

1.5K 52 16
                                    

*Pov Martinus*

-I proszę pamiętaj, żeby codziennie zmieniać opatrunek.-powiedział lekarz do Mag.

-Jeszcze raz dziękuję panie Smith.- dziewczyna uśmiechnęła się do mężczyzny.

-Proszę to twój wypis. Życzę zdrowia Maggie!- podał nam szarą kopertę z wypisem w środku i rozeszliśmy się w dwie strony.

-Daj, wezmę to. -powiedziałem biorąc z ręki dziewczyny ogromną, ciężką torbę widząc, że sobie z nią nie radzi.

-Dzięki. Wiesz może gdzie jest Mike? Miał przyjść po mnie.

-No właśnie, miał. Twój brat chyba zaczyna się starzeć. - zaśmiałem się, a Mag spojrzała na mnie z niejasnością.

- W sensie?

-Znalazł pracę. Akurat dzisiaj musi zostać dłużej i poprosił mnie, żebym po ciebie przyszedł zamiast niego. Wiesz, nowe obowiązki i takie tam.

-Tak, tak...- westchnęła spuszczając w dół głowę.

-Będzie w domu przed 17.00- zapewniłem ją. Mimo to dziewczyna nadal miała głowę skierowaną ku dołowi. -Ej, Mag.-stanąłem przed nią i zatrzymałem się, przez co musiała zrobić to samo. Podniosłem dwoma palcami jej podbródek i spojrzałem głęboko w jej oczy. -Przecież wiesz, że nic ci nie zrobię i, że jesteś bespieczna przy mnie. - Maggie podniosła wzrok na moje oczy.

-Wiem...-szepnęła i mnie mocno przytuliła. -Ufam ci...- nic nie powiedziałem. Te dwa słowa sprawiły, że stałem się najszczęściwszym chłopakiem chodzącym po Ziemi. Obiąłem ją swoimi ramionami i delikatnie pocałowałem ją w czoło. Maggie wtuliła się we mnie jeszcze mocniej, a ja myślałem, że zaraz zwariuję.
Czy właśnie tak czują się zakochani ludzie?

Kocham cię, kocham cię, kocham cię...

*Pov Michael*

13.32 p.m.- kurde, za pół godziny muszę być po Mag...

Wyciągnąłem pośpiesznie telefon z kieszeni i wybrałem numer Martinusa.

Do: Tinus

Hej stary!

Od: Tinus

Wiem, że potrzebujesz czegoś ode mnie...


Od: Tinus

Znowu

Do: Tinus

Mag za pół godziny ma wyjść ze szpitala, a ja musze dłużej w pracy zostać. Pójdziesz po nią?

Od: Tinus

Z wielką przyjemnością...

Do: Tinus

Dzięki, powiedz jej,że przed 17-stą jestem w domu.

No przyznam się, z tym siedzeniem dłużej w pracy - kłamałem. Wezwali mnie na komisarist. Znowu. Musze tam iść, a nie wiem ile mi tam zejdzie.

*Pov Maggie*

-Ale na pewno nie potrzebujesz jeszcze czegoś?-zapytał po raz kolejny Martinus stojący w drzwiach.

-Napewno!- uśmiechnęłam się.

-Dobra Mag, w takim razie nie zawracam ci już głowy. Pa, odpoczywaj!-zawołał jak zwykle radośnie i mnie przytulił.

-Do zobaczenia!

***

- Jak tam w pracy? Długo cię nie było.-powiedziałam widząc brata, który ściągał w przedpokoju buty.

-Dobrze.-uśmiechnął się lekko.-Musimy poważnie porozmawiać Mag.

-Najpierw zjedz! Obiad czeka na ciebie w kuchni. Ja idę do swojego pokoju. - poinformowałam go i poszłam sobie. Włączyłam telewizor i przez jakiś czas oglądałam reklamy na Polsacie. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.

-Otwarte!-krzyknęłam, a do mojego pokoju wszedł Mike i powoli usiadł na łóżku, obok mnie.

- Nie byłem dłużej w pracy.-powiedział. Spojrzałam na niego zdziwiona.

-Więc, gdzie byłeś?

-Wezwali mnie na komisarist.

-Po co?

-Jeden z twoich oprawców to nasz ojciec...

Why us? - Martinus GunnarsenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz