42

1K 48 10
                                    

*Pov Maggie*

- Za tydzień żegnasz się z Trofors...

- Ale jak to?- krzyknęłam w stronę mamy.

-Kochanie, przykro mi, ale to konieczne. Nie mamy innego wyboru. Tak będzie łatwiej. - odzywa się cicho strzelając palcami ze stresu.

- Łatwiej? Ciekawe dla kogo? Ciebie czy mnie?!- wydzierałam się, po czym nie zwracając uwagi na to jak jestem ubrana, wybiegam z domu. Biegłam tak szybko jak tylko potrafiłam. W końcu dotarłam do parku. Ruszyłam w stronę swojego ulubionego miejsca nad jeziorkiem. Usiadłam pod dużym drzewem.

Dopiero teraz, kiedy adrenalina opadła, czuję jak bardzo jest mi zimno. No cóż...jestem w cienkich legginsach i bluzce z krótkim rękawem. Zimny wiatr brutalnie muskał moją skórę lodowatym powietrzem. Potarłam dłońmi zmarznięte ramiona. Czuję się teraz tak okropnie...

Jak to mam się porzegnać z Trofors? Mam nadzieję, że chociaż nie będe musiała wynieść się z Norwegii! Pokochałam to miejsce! Co będzie z Tinusem i mną? Czy nadal będziemy razem? Czy zerwieny ze względu na odległość? Przecież ja nie przeżyje bez niego tam...gdzieś tam...! Nie wyobrażam sobie jak to będzie wyglądać. A przyjaciele? Jeszcze wczoraj świetnie bawiłam się na imprenie u Nata, a za tydzień i tej porze pewnie będę w samolocie lecącym pewnie daleko, może nawet na miejscu. Moja mama tak z nikąd wraca do domu po tylu miesiącach mienia nas głeboko. Mówi, iż chce się zmiecić, spędzać z nami więcej czasu. A teraz tak z dupy wyjeżdża, że za tydzień się wyprowadzam! A gdzie tu moje zdanie? Chociaż i tak muszę się cieszyć, że dowiedziałam się teraz, a nie za tydzień...

Nagle poczułam, że ktoś dotyka mojego ramienia. Podniosłam wzrok i ujrzałam Martinusa kucającego przedemną. Chłopak w swoich (aktualnie) snutnych oczach miał łzy. Gunnarsen zdjął z siebie zimową, grubą kurtkę i narzucił mi ją na barki. Patrzeliśny sobie w oczy tym smutnym wzrokiem, który tylko utwierdzał mnie w tym, że na bank dobrze zrozumiałam i teraz to do mnie dochodzi...

Wyprowadzam się z Trofors...

*Pov Martinus*

Po tym jak Mag wybiegła z domu, jej mama usiadła na kanapie, Michael obok niej, a ja i Mac pobiegliśmy za Maggie. Szybka jest! Zauwarzyłem tylko jak wbiega do parku.

-Dobra Mac zrobimy tak, ty wrócisz do domu i powiesz rodzicą, że nie wróce na noc, a ja poszukam Maggie.- powiedziałem spoglądając na brata.

- Okej, ale pod jednym warunkiem.- wystawił palec przed moje oczy. -Jak tylko ją znajdziesz, poinformujesz mnie o tym.

- Nie ma sprawy...- rzuciłem i ruszyłem szukać swojej dziewczyny. Jeśli mam być szczery, to podejrzewam gdzie może być. Wielki, stary dąb znajdujący się przy jeziorku. I rzeczywiście, była tam. Blada z zimna siedziała pod drzewem. Miała zamknięte oczy. Wyglądała jakby poważnie nad czymś myślała.

Na samą myśl, że za tydzień będe musiał się z nią rozstać na niewiadomo jak długo, chce krzyczeć i płakać w tym samym czasie. Po chwili po policzkach Mag zaczęły spływać łzy. Na ten widok moje oczy mimowolnie zaczęły wytwarzać łzy.

Maggie spojrzałam na mnie, a ja okryłem ją moją kurtką.

-Słońce, damy radę. Obojętnie czy tu w Trofors, czy gdzieindziej... poradzimy sobie. Musimy...- wyszeptałem patrząc w jej oczy.  Mag pokiwała głową i przytuliła się do mnie mocno. - Kocham cię.

- Kocham cię.- powtórzyła już nieco spokojniej. Po tych słowach wstaliśmy z ziemi i trzymając się za ręce wróciliśmy do domu mojej dziewczyny.

- Chcę z tobą porozmawiać!- usłyszeliśmy gdy przekroczyliśmy próg budynku. Mag spojrzała na mnie wymownie, wiec razem z Michaelem poszliśmy do jego pokoju.

*Pov Maggie*

-Kochanie, wiem że będzie i jest ci trudno, ale musisz wyjechać. Na kilka miesięcy.

- Ale po co? Dlaczego? Mamo ja tu mam rodzinę, przyjaciół, chłopaka! Czemu to ja muszę wyjechać.

-Michael jest już dorosły, zarabia na siebie...

- Jeśli problemem jest to, że nie pracuję, to znajdę sobie pracę. Zarobie.

-Maggie, ty nie rozumiesz...- westchnęła kobieta wstając z kanapy.

-To mi wytłumacz!- krzyknęłam i również zerwałam się na równe nogi.

-My bankrutujemy.- szepnęła łamiącym się głosem. Nie mogłam w to uwerzyć. - Wasz ojciec narobił długów. Teraz siedzi za kratami, problemy pieniężne przeszły na nas...muszę sprzedać dom, pracować na cały etat, a ty niestety musisz wyjechać.

- Gdzie?- zapytałam chowając twarz w dłoniach. - Jak daleko?

- Pojedziesz do mojej siostry, do Nowego Jorku.

-Na jak długo?

-Pół roku lub nawet dłużej.

********************

Wiem w niektórych komentarzach odpowiadałam, że rozdział będzie w środę lub czwartek.
Brutalnie kazałam wam czekać w niepewności.

Zaspojleruje wam, że przed wyjazdem Maggie z Trofors chce napisać jeszcze przebieg imprezu urodzinowej M&M, wiec muszę cofnąć się w czasie.

Jako, że moje pomysły na nową książkę, dnia 30.03.2019r. może pojawi się nowa książka, tym razem o Marcusie.

Why us? - Martinus GunnarsenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz