*Pov Maggie*
- Za tydzień żegnasz się z Trofors...
- Ale jak to?- krzyknęłam w stronę mamy.
-Kochanie, przykro mi, ale to konieczne. Nie mamy innego wyboru. Tak będzie łatwiej. - odzywa się cicho strzelając palcami ze stresu.
- Łatwiej? Ciekawe dla kogo? Ciebie czy mnie?!- wydzierałam się, po czym nie zwracając uwagi na to jak jestem ubrana, wybiegam z domu. Biegłam tak szybko jak tylko potrafiłam. W końcu dotarłam do parku. Ruszyłam w stronę swojego ulubionego miejsca nad jeziorkiem. Usiadłam pod dużym drzewem.
Dopiero teraz, kiedy adrenalina opadła, czuję jak bardzo jest mi zimno. No cóż...jestem w cienkich legginsach i bluzce z krótkim rękawem. Zimny wiatr brutalnie muskał moją skórę lodowatym powietrzem. Potarłam dłońmi zmarznięte ramiona. Czuję się teraz tak okropnie...
Jak to mam się porzegnać z Trofors? Mam nadzieję, że chociaż nie będe musiała wynieść się z Norwegii! Pokochałam to miejsce! Co będzie z Tinusem i mną? Czy nadal będziemy razem? Czy zerwieny ze względu na odległość? Przecież ja nie przeżyje bez niego tam...gdzieś tam...! Nie wyobrażam sobie jak to będzie wyglądać. A przyjaciele? Jeszcze wczoraj świetnie bawiłam się na imprenie u Nata, a za tydzień i tej porze pewnie będę w samolocie lecącym pewnie daleko, może nawet na miejscu. Moja mama tak z nikąd wraca do domu po tylu miesiącach mienia nas głeboko. Mówi, iż chce się zmiecić, spędzać z nami więcej czasu. A teraz tak z dupy wyjeżdża, że za tydzień się wyprowadzam! A gdzie tu moje zdanie? Chociaż i tak muszę się cieszyć, że dowiedziałam się teraz, a nie za tydzień...
Nagle poczułam, że ktoś dotyka mojego ramienia. Podniosłam wzrok i ujrzałam Martinusa kucającego przedemną. Chłopak w swoich (aktualnie) snutnych oczach miał łzy. Gunnarsen zdjął z siebie zimową, grubą kurtkę i narzucił mi ją na barki. Patrzeliśny sobie w oczy tym smutnym wzrokiem, który tylko utwierdzał mnie w tym, że na bank dobrze zrozumiałam i teraz to do mnie dochodzi...
Wyprowadzam się z Trofors...
*Pov Martinus*
Po tym jak Mag wybiegła z domu, jej mama usiadła na kanapie, Michael obok niej, a ja i Mac pobiegliśmy za Maggie. Szybka jest! Zauwarzyłem tylko jak wbiega do parku.
-Dobra Mac zrobimy tak, ty wrócisz do domu i powiesz rodzicą, że nie wróce na noc, a ja poszukam Maggie.- powiedziałem spoglądając na brata.
- Okej, ale pod jednym warunkiem.- wystawił palec przed moje oczy. -Jak tylko ją znajdziesz, poinformujesz mnie o tym.
- Nie ma sprawy...- rzuciłem i ruszyłem szukać swojej dziewczyny. Jeśli mam być szczery, to podejrzewam gdzie może być. Wielki, stary dąb znajdujący się przy jeziorku. I rzeczywiście, była tam. Blada z zimna siedziała pod drzewem. Miała zamknięte oczy. Wyglądała jakby poważnie nad czymś myślała.
Na samą myśl, że za tydzień będe musiał się z nią rozstać na niewiadomo jak długo, chce krzyczeć i płakać w tym samym czasie. Po chwili po policzkach Mag zaczęły spływać łzy. Na ten widok moje oczy mimowolnie zaczęły wytwarzać łzy.
Maggie spojrzałam na mnie, a ja okryłem ją moją kurtką.
-Słońce, damy radę. Obojętnie czy tu w Trofors, czy gdzieindziej... poradzimy sobie. Musimy...- wyszeptałem patrząc w jej oczy. Mag pokiwała głową i przytuliła się do mnie mocno. - Kocham cię.
- Kocham cię.- powtórzyła już nieco spokojniej. Po tych słowach wstaliśmy z ziemi i trzymając się za ręce wróciliśmy do domu mojej dziewczyny.
- Chcę z tobą porozmawiać!- usłyszeliśmy gdy przekroczyliśmy próg budynku. Mag spojrzała na mnie wymownie, wiec razem z Michaelem poszliśmy do jego pokoju.
*Pov Maggie*
-Kochanie, wiem że będzie i jest ci trudno, ale musisz wyjechać. Na kilka miesięcy.
- Ale po co? Dlaczego? Mamo ja tu mam rodzinę, przyjaciół, chłopaka! Czemu to ja muszę wyjechać.
-Michael jest już dorosły, zarabia na siebie...
- Jeśli problemem jest to, że nie pracuję, to znajdę sobie pracę. Zarobie.
-Maggie, ty nie rozumiesz...- westchnęła kobieta wstając z kanapy.
-To mi wytłumacz!- krzyknęłam i również zerwałam się na równe nogi.
-My bankrutujemy.- szepnęła łamiącym się głosem. Nie mogłam w to uwerzyć. - Wasz ojciec narobił długów. Teraz siedzi za kratami, problemy pieniężne przeszły na nas...muszę sprzedać dom, pracować na cały etat, a ty niestety musisz wyjechać.
- Gdzie?- zapytałam chowając twarz w dłoniach. - Jak daleko?
- Pojedziesz do mojej siostry, do Nowego Jorku.
-Na jak długo?
-Pół roku lub nawet dłużej.
********************
Wiem w niektórych komentarzach odpowiadałam, że rozdział będzie w środę lub czwartek.
Brutalnie kazałam wam czekać w niepewności.Zaspojleruje wam, że przed wyjazdem Maggie z Trofors chce napisać jeszcze przebieg imprezu urodzinowej M&M, wiec muszę cofnąć się w czasie.
Jako, że moje pomysły na nową książkę, dnia 30.03.2019r. może pojawi się nowa książka, tym razem o Marcusie.
CZYTASZ
Why us? - Martinus Gunnarsen
Fanfiction-Widzę, że na mnie lecisz! - zaśmiał się, gdy na niego wpadłam. -Tak, już od dawna...-odpowiedziałam również się śmiejąc. Data powstania książki: 09.11.2018r. Data zakończenia książki: 24.11.2019r.