47

884 41 10
                                    

*Pov Martinus*

Wchodzę do domu i zatrzaskuje za sobą drzwi. Nie obchodzi mnie to, że tuż za mną idzie Mac. Zamykam drzwi praktycznie przed jego nosem.

Dlaczego to wszystko jest tak diabelsko trudne? Tęsknie za nią! Tęsknie, a rozstałem się z nią kilka dni temu...

Idę do kuchni, po chwili Marcus również wchodzi do tego pomieszczenia.

-Tinus, musisz się ogarnąć! To jeszcze nie koniec świata! Ona wróci!- zaczął krzyczeć. Wyglągał na złego. Z resztą nie dziwie mu się, bo ja również jestem nieźle wkurzony. Tak, sam na siebie.

-A co jak ona tam kogoś pozna? Co jeżeli zakocha się w innym!?- zapytałem uderzając pięścią o blat stołu.

-Tinus, Maggie kocha tylko i wyłącznie ciebie, zrozum to w końcu...- westchnął biorąc z lodówki sok.

-Ja to rozumiem, ale nie mam pewności, że nie zakocha się w kimś innym.- szepnąłem jakby sam do siebie, jednak mój bliźniak to usłyszał.

- Oj młody...myślę, że powinieneś się przespać. Dobrze ci to zrobi.- powiedział. - A, zapomniałbym! Pomiętaj, że jutro mamy ten wywiad do Norway News.

-Nie mam zamiaru, tam iść...- westchnąłem przeczesując dłonią włosy.

-Jak nie chcesz to nie jedź! Tinus nikt cię zmuszać nie będzie.- przez kuchne przeszedł nasz tata.

Może rzeczywiście przesadzam...? Chyba jestem przewrażliwiony. A może
ona daje mi co do tego powody... Miała pisać- nie pisze...miała dzwonić- nie dzwoni...a myślę, że minęło wystarczająco czasu. Już dawno powinna być na miejscu. W końcu do Nowego Jorku leci się kilka, może kilkanaście godzin- nie dwa dni...

W każdym razie, zrobiłem to co zaproponował mi brat, poszedłem się przespać. Może chociaż dzieki temu będę mógł chociaż na chwilę o wszystkim zapomnieć.

*Pov Maggie*

Weszłam do pokoju i włączyłam laptop kładąc się na łóżku. Doskonale wiedziałam, że już 10 minut temu zaczął się wywiad M&M w norweskich wiadomościach na żywo. Miałam nadzieję, że zobacze tam Martinusa. Myliłam się! Nie było go tam...

- A teraz tak trochę odbiegnę od tematu.- zapowiedzał redaktor. -Powód, dla którego twój brat nie przyjechał tu z tobą jest nam wszystkim wiadomy. Każdy się może domyślić...Jeśli możesz proszę to powiedz nam, jak Martinus radzi sobie z wyjazdem Maggie?

- No cóż... Ma nostalgoczny nastruj, chodzi bez celu, ciągle poddenerwowany, z głową w chmurach. Nie chce wychodzić z domu, spotykać się ze znajomymi. Jedyne czego chce, to żeby Maggie wróciła i była tu z nim, z nami. Tęskni za nią odkąd stracił ją z wzroku wtedy na lotnisku...Martwię się o niego. - odpowiedział  nerwowo pstrykając palcami u rąk.- Jeszcze nigdy do tej pory nie widziałem go w takim stanie.

Po jego słowach wyłączyłam urządzenie i odłorzyłam na biórko. Już nie chciałam widzieć dalszej części wywiadu. Po prostu mi się odechciało.

*Pov Harry*

- Ty po prostu musisz zacząć myśleć o tym co robisz! To twoje dzieci!- krzyknąłem na siostrę. Po tym co mi powiedziała byłem mega wściekły na nią.

-No przecież wiem...

-A ja mam do tego wątpliwości! Jak Mike leżał po wypadku w szpitalu, nie przyjechałaś do niego, nawet przez telefon z lekarzem nie rozmawiałaś! Gdy Maggie została porwana, ta sama historia! Nie zainteresowałaś się losem córki ani trochę zresztą nadal masz jej uczucia głeboko gdzieś, a teraz przychodzisz do mnie i prosisz o nocleg...nie wiem jak ty to widzisz, ale moim zdaniem Mag została przez ciebie wyrzucona z domu, a Mike zostawiony narazie bez dachu nad głową na pastwę losu...

-W takim razie źle mnie rozumiesz! Ja...

- Ana, nie tłumacz się. Mam tego dosyć! Chcesz to tu zostań tak długo jak chcesz, ja nie zostawię ciebie tak jak ty zrobiłaś to z Michaelem i Maggie.

-Harry, ty nie rozumiesz!- krzyknęła do mnie i zerwała się z miejsca. - Ja nie miałam wyjścia!

-Bo co? Praca była ważnijsza?- zapytałem.

-Harry nie o to chodzi...- przerwała, bo po moim mieszkaniu rozległ się płacz.

Yhym...Tonny się obudził. Świetnie!

Westchnąłem tylko i poszedłem do pokoju synka. Zabrałem go jak najszybciej na ręce i zacząłem chodzić z nim po pokoju przytulając do siebie i kołysząc lekko go. Szeptałem spokojnie do jego ucha wiedząc, że dzięki temu się uspokoi, po czym spowrotem wstadziłem chłopczyka do łóżeczka i odpaliłem bajki.

Z moich, dokładnych obliczeń wynika, że mam najwyżej 20 minut spokoju.

Oh tak, życie samotnego ojca wcale nie jest takie łatwe, jak myślałem, że będzie.

__________________

Kolejny rozdział może
napiszę i wstawię
w weekend.

Kolejny rozdział możenapiszę i wstawię w weekend

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

~A

Why us? - Martinus GunnarsenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz