Justin
Kiedy Jannet upadła na ziemię miałem wrażenie, że moje serce na moment się zatrzymuje. Na szczęście dziewczyna potrzebowała tylko szwy i nic więcej jej nie dolegało. Byłem na siebie zły, że jej nie dopilnowałem ale wiedziałem też, że Jannet byłaby zła i byłoby jej przykro gdybym się za to obwiniał co nie zmienia faktu, że dalej uważam, że to jest moja wina. Matthew dał Jannet miesiąc wolnego a ja miałem jeździć tylko na najgorsze sprawy kiedy chłopacy nie daliby rady sami.
Chłopacy odwieźli nas do domu Jannet gdzie mieszkałem razem z nią. Chciałem zabrać ją na ręce ale uparła się, że sama da rade. Na wszelki wypadek asekurowałem ją cały czas bacznie obserwując. Kiedy dotarliśmy do pokoju, Jannet od razu położyła się na łóżko przymykając oczka
- Kochanie w porządku?- zapytałem siadając obok niej
- Tak, nie martw się. Już czuję się dobrze- powiedziała i poprawiła swoją pozycję tak że ułożyła się na plecach kładąc głowę na moje nogi patrząc na mój nieśmiertelnik którym zaczęła się bawić
- Muszę się Tobą teraz zajmować kochanie- pogłaskałem ją po włoskach zawijając kosmyk wokół swojego palca
- Kochanie nic mi nie jest. To tylko draśnięcie z resztą sam widziałeś tą ranę i sam przyznasz, że nie jest źle- powiedziała chcąc mnie uspokoić
- Co nie zmienia faktu, że bardzo się o Ciebie bałem- powiedziałem nachylając się nad jej twarzą i całując ją w usta. Jannet odwzajemniła pocałunek i sama złożyła na moich ustach słodki pocałunek - Na pewno wszystko w porządku? Dobrze się czujesz?- pogłaskałem ją po policzku
- Przysięgam- powiedziała i usiadła. - Nie puszczę Cię samego tam beze mnie. Nie będę potrafiła Cię wypuścić z domu- powiedziała wystraszona
- Kochanie spokojnie, może się tak zdarzyć, że chłopacy nie będą mnie potrzebowali- chciałem ją pocieszyć - A poza tym to wszystko jest okej, nic mi się nie stanie. Siedzę w tym już dość długo więc nie musisz się o nic martwić. Z resztą wiesz to- popatrzyłem na nią znacząco. Wiedziałem, że Jannet bardzo się o mnie martwi i doceniałem to ale to nie oznaczało, że Jannet ma na siebie nie uważać.
- Która godzina?- zapytała zmęczona całym dniem ale nie dziwiłem jej się. Dzisiaj trochę ten dzień dał jej e kość
- Dochodzi 23:00- powiedziałem po tym jak odblokowałem swój telefon widząc nieodebrane połączenie
- Kochanie co się dzieje?- zapytała zaniepokojona
- Moja mama do mnie dzwoniła. Pewnie chciała się spotkać- powiedziałem i nie potrafiłem ukryć uśmiechu
- Oddzwoń do niej jutro. Dzisiaj już może spać- powiedziała i widziałem samą jej oczach, że również jest szczęśliwa
- Dobrze zadzwonię jutro. Idziemy na balkon?- zapytałem wstając z łóżka. Jannet kiwnęła głową i sama wstała z łóżka. Na balkonie odpaliliśmy szluga i posadziłem Jannet na swoich kolanach uważając na zabandażowane ramie dziewczyny. Jannet zarzuciła mi rękę na szyję i bawiła się moimi włosami co mnie relaksowało. Pocałowałem ją w policzek parę razy i zaciągnąłem się szlugiem. Kiedy wyrzuciliśmy niedopałek papierosa siedzieliśmy jeszcze ok. 30 minut i poszliśmy położyć się spać
*
Jannet
- Dzień dobry kochanie- powiedziałam kiedy zeszłam na dół gdy obudziłam się a Justina nie było obok mnie
- Dzień dobry śpiochu. Jak się czujesz?- usłyszałam głos Justina z kuchni więc tam się skierowałam
- Dobrze, nic mi nie jest- podeszłam do chłopaka i pocałowałam go w usta na dzień dobry. Justin odwzajemnił pocałunek błądząc swoimi rękami po moim ciele. Przysunął moje biodra bliżej siebie i zacisnął na nich ręce na co jęknęłam w jego usta. Justin oderwał się ode mnie wiedząc, że ręka jeszcze trochę mnie boli. - Co będzie na śniadanko?- zapytałam biorąc pomidorka koktajlowego do ust
- Co sobie zrobisz to zjesz, ja robię tosty- powiedział a ja popatrzyłam na niego jak na niedorozwiniętego na co oboje wybuchnęliśmy śmiechem - Nie no żartuje kochanie, chcesz tosty czy masz ochotę na coś innego?- zapytał kładąc plasterek sera na chleb
- Wszystko co zrobisz zjem więc obojętne mi to- powiedziałam i usiadłam na blacie obserwując ruchy Justina. - Kochanie oddzwaniałeś do mamy?- zapytałam przypominając sobie wczorajszy wieczór
- Tak, jak spałaś dzwoniłem- wyczułam w jego głosie szczęście co automatycznie spowodowało uśmiech na moich ustach.
- I co?- zapytałam kiedy Justin ustawił się pomiędzy moimi nogami a ja zarzuciłam mu ręce na szyję dalej uważając na zabandażowane ramie
- Powiedziała, że bardzo chce abym przejechał do domu w niedzielę na obiad. Wszyscy bardzo się ucieszą i coś jeszcze- powiedział patrząc na mnie a ja bym jeszcze bardziej zaciekawiona - Chce żebyś przyjechała ze mną- powiedział a mnie zatkało
- Kochanie ale ja nie wiem... to znaczy bardzo mi miło ale... ja...- jąkałam się ale Justin uciszył mnie pocałunkiem w usta
- Jannet kochanie, proszę Cię zrób to dla mnie. Bardzo bym chciał aby moja rodzina Cię poznała a poza tym to co w tym złego?- zapytał układając ręce na mojej talii
- Ja nie wiem jak oni na mnie zareagują, czy oni mnie polubią czy jestem taka jaką by chcieli żebym była- powiedziałam na co Justin się zaśmiał
- Kochanie byliby głupi gdyby nie polubili takiej dziewczyny jak ty. Zobaczysz nie ma się czego bać. Po prostu na początku może być niezręcznie bo dam dawno ich nie widziałem, dawno z nimi nie rozmawiałem ale zobaczysz, że moja rodzina przyjmie Cię z otwartym ramionami. A najważniejsze w tym jest to, że ja Cię bardzo kocham i dla mnie najważniejsze jest to abyśmy byli szczęśliwi. Rodzice i tak Cię pokochają ale nie ważna jaka będzie ich reakcja, dla mnie jesteś moją księżniczką, którą bardzo kocham i nic innego się dla mnie nie liczy zrozumiano?- powiedziała ja miałam wyjebany szeroki uśmiech na połowę twarzy
- Ja Ciebie też bardzo kocham Justin i nic tego nie zmieni- powiedziałam szczęśliwa

CZYTASZ
D.E.T.R.O.I.T Love
FanfictionJeżeli ona wybiera tą drogę to ja wybiorę zawsze tą którą ona podąży.