Justin
- Jesteś pewna? Nie chcę żebyś później przeżywała niepowodzenie w razie czego- zapytałem Jannet kiedy mieliśmy wysiadać
- Chcę po prostu wiedzieć- powiedziała i widziałem jak próbowała grać twardą ale znałem ją najlepiej i wiedziałem, że w środku Jannet płacze
- Więc chodźmy- złapałem ją za rękę i wyszliśmy z samochodu. Zapukaliśmy do drzwi i nie musieliśmy długo czekać
- Cześć Wam
- Hej Matthew, przepraszam, że zawracamy Ci głowę ale mam delikatną sprawę- powiedziała wchodząc do środka
- Nie zawracacie mi głowy. Wszystko w porządku? Siadajcie- powiedział i skierował nas do jego gabinetu - Więc co to za sprawa?- spytał siadając naprzeciwko nas
- Chodzi i to, że słyszałam, że masz ludzi którzy pracowali w policji i znają sposoby na to aby dowiedzieć się gdzie mieszkają pewne osoby. Nie chodzi mi o lokalizacje komórki ale o adres zamieszkania- ścisnąłem jej dłoń dodając jej otuchy
- Tak a dlaczego pytasz?
- Chodzi o jej rodziców- powiedziałem za nią nie chcąc aby się załamała przy Dell'u. Matthew siedział na fotelu parę sekund po czym wybrał numer do kogoś
- U mnie za 5 minut- powiedział nie czekając na odpowiedź się rozłączył
- Dziękuję za pomoc- powiedziała przymykając powieki
- Nie ma sprawy. Jesteście ode mnie a ja pomagam swoim ludziom. Z naciskiem na ludziom bo wy nie jesteście fałszywy kurwami, naprawdę Was lubię i szanuję- powiedział po czym wyszedł z gabinetu zostawiając nas samych w gabinecie
- Nie martw się, wszystko się zaraz wyjaśni- uśmiechnąłem się pocieszająco
- Justin jest okej naprawdę- powiedziała i oparła się o oparcie krzesła. W ciszy czekaliśmy na to aby usłyszeć adres rodziców Jannet. Nie wiedziałem czy chce tam pojechać czy nie, ale widziałem że chciała po prostu wiedzieć
*
- Dobrze więc tak, imię i nazwisko ojca- powiedział mężczyzna który miał nam i pomóc
- Marcus Brunto- powiedziała patrząc na mężczyznę
- Dobrze a teraz imię i nazwisko mamy. Podaj jeszcze panieńskie nazwisko- powiedział szukając czegoś na komputerze
- Anne Standel Brunto- odpowiedziała że spokojem w oczach
- Dobrze, zaraz będziemy wszystko wiedzieć...- czekaliśmy parę minut po czym Dell nachylił się przed komputer po tym jak mężczyzna na niego poprzył
- A mama?- zapytał Dell
- Też- powiedział mężczyzna
- Macie coś?- zapytała Jannet
- Tak, wiemy wszystko- powiedział Dell- Możesz wyjść Carl dzięki
- Cieszę się że mogłem pomóc, narazie-wyszedł z gabinetu zostawiając nas samych
- Gdzie mieszkają?- zapytała
- W Elmwood- powiedział a ja zamarłem. Zamknąłem oczy drapiąc się po karku.
- Gdzie to jest?- zapytała
- To cmentarz- powiedziałem patrząc na nią. Nic nie powiedziała tylko patrzyła na mnie zszokowana
Jannet
- Nie da się ustalić jak to się stało?- słyszałam jak Justin rozmawia z kimś przez telefon. Nadal byłam w szoku przez to czego się dowiedziałam. Żałuję, że posłuchałam siebie i chciałam wracać do przeszłości. Chciałam aby Justin pojechał do siebie ale uparł się że zostanie że mną dla pewności i martwi się o mnie. Nie płakałam ani nic. Po prostu jestem zszokowana i nie mogę nadal tego pojąć. - Już Jestem- powiedział Justin który wszedł do pokoju
- I?- zapytałam zerkając na niego
- Dell powiedział, że nie ma takich kontaktów ale postara się pomóc- usiadł obok mnie
- Dziękuję że że mną pojechałeś- pocałowałam go w policzek
- Nie masz za co dziękować... Na pewno wszystko w porządku?- zapytał
- Tak po prostu jestem w szoku to tyle- wzruszyłam ramionami
- No dobrze jak uważasz. To co robimy?- zapytał klaskając w uda - W sumie to jestem głodny- zrobił minę zbitego pieska na co się zaśmiałam. Wiedziałam, że stara się mnie pocieszyć i odciągnąć myśli od informacji o śmierci rodziców
- To chodź, zrobimy sobie coś do jedzenia- zaśmiałam się i pocałowałam w usta.
*
Postanowiłam, że nie będę się użelać nad sobą i będę żyła dalej z Justinem. Rodzice nie żyją ale nie miałam z nimi kontaktu przez rok. Dawno nie miałam do czynienia z Ryanem z czego bardzo się cieszę, no i mam Justina co najważniejsze. Postanowiłam spiąć dupę i iść przez życie starając się jak najmniej wracać do przeszłości
Wpadniesz do mnie? ;*
Napisałam do chłopaka
Wszystko ok? :*
Na odpowiedź od niego nie czekałam więcej jak 5 sekund
W jak najlepszym <3, tęsknię za Tobą
Napisałam
Będę za 10 minut <3
Dostałam odpowiedź. Uśmiechnęłam się i poszłam do łazienki poprawić makijaż. Zaczęłam prostować włosy kiedy usłyszałam strzały. Zbiegłam po schodach na dół w obawie, że Justin jest w niebezpieczeństwie. Wybiegłam z domu przed dom rozglądając się na boki aż zobaczyłam grupkę chłopaków, którzy się biją. Jeden leżał w kałuży krwi. Wiedziałam, że nie żyje. Obróciłam się w drugą stronę widząc uśmiechniętego Justina idącego w moją stronę. Odetchnęłam z ulgą. Podbiegłam do niego i od razu wskoczyłam na chłopaka tak że oplotłam go nogami w pasie. Złączyłam nasze usta od razu badając podniebienie Justina swoim językiem. Chłopak jęknął i zacisnął mi ręce na pośladkach na co jęknęłam w jego usta
- Takie powitania to ja lubie- powiedział kiedy oderwałam się od niego
- Wybiegłam z domu jak usłyszałam strzały i bałam się że coś Ci się mogło stać- powiedziałam wtulając się w niego
- Kochanie, wiesz przecież że nie dam się zabić. Nic mi nie będzie, jestem ostrożny- powiedział i uśmiechnął się do mnie. Postawił mnie na ziemię i opiekuńczo objął ramieniem. Przeszliśmy obok grupki chłopaków, którzy w dalszym ciągu się bili ignorując trupa swojego kumpla. Weszliśmy do mieszkania nie obracając się w tamtym kierunku
Witamy w Detroit...

CZYTASZ
D.E.T.R.O.I.T Love
FanfictionJeżeli ona wybiera tą drogę to ja wybiorę zawsze tą którą ona podąży.