15

580 15 0
                                    

Noc minęła spokojnie. Justin został ze mną na cały następny dzień. Mieliśmy wolny dzień i nie szczędziliśmy sobie czułości, wykorzystywaliśmy każdą chwilę tego dnia tylko i wyłącznie dla siebie

Wspomnienie

- Teraz pokaże Cię że ze mną się nie zdziera- Justin rzucił mnie na łóżko

- Justin przepraszam nie chciałam- śmiałam się łapiąc się za brzuch który zaczął mnie boleć od nadmiaru śmiechu

- Zaraz tak głośno jak się śmiejesz będziesz krzyczała moje imię- powiedział ściągając z siebie koszulkę

- Jesteś pewien?- wyciągnęłam się na łóżku

- A chcesz się przekonać?- Justin położył się na mnie od razu atakując moje usta. Obróciłam nam tak że to ja górowałam

- Dzisiaj to ja jestem górą skarbie- wymruczałam mu seksownie do ucha przygryzając jego płatek na co szatyn klepnął mnie w tyłek

- Nie mogę się doczekać- uśmiechnął się i wbił się w moje usta zaciskając palce na moich biodrach...

Koniec wspomnienia

Stałam na balkonie paląc szluga kiedy poczułam czyjeś ramiona oplatające moją talię. Uśmiechnęłam się i podałam Justinowi mojego szluga. Odsunęłam się i sięgnęłam po telefon sprawdzić godzinę

- Dochodzi 17:00- powiedziałam odkładając telefon na parapet

- Chcesz iść na spacer?- zapytał

- Możemy iść- powiedziałam i zabrałam swoje rzeczy. Miałam na sobie szorty i tą samą czarną bluzę Justina którą miałam ubraną na balkonie w noc kiedy zgodził się abym pojechała z nimi na ustawki z innymi. Włosy związałam w luźnego koka i wyszliśmy z domu. - Pokazać Ci coś?- zapytałam kiedy zamknęłam bramę

- Prowadź- powiedział Justin splatając nasze palce.

Szliśmy jakieś 30 minut śmiejąc się, wygłupiając jak małe dzieci i po prostu rozmawiając.

- Skręć w prawo- powiedziałam kiedy Justin niósł mnie na plecach. - Zatrzymaj się - powiedziałam zeskakując z pleców Justina.

- Gdzie my jesteśmy? Czemu stoimi na środku ulicy?- był zdziwiony

- Nie byłam tutaj od 1 roku- powiedziałam patrząc się w kamienice

- Dalej nie rozumiem co mu tu robimy- wzruszył ramionami

- Widzisz drugie okno od lewej na samej górze?- zapytałam

- Widzę i co z tego?

- To był mój pokój- powiedziałam patrząc w okno. Justin momentalnie spoważniał i przyciągnął mnie do swojego boku

- Chcesz tam wejść? Zobaczyć czy nadal tam mieszkają?- zapytał niepewnie

- Nie chcę..., wątpię żeby tak było bo poruszam się po całym Detroit i nie spotkałam ich ani razu odkąd wyrzucili mnie z domu

- Naprawdę nie byłaś tu od roku? Nie przechodziłaś tędy ani nic?- zapytał patrząc w okno

- Naprawdę- wypuściłam powietrze buzią i oparłam głowę o ramię szatyna

- Idziemy czy chcesz zostać?- pocałował mnie w skroń

- Zostańmy jeszcze minutkę- poprosiłam

- W porządku

*

- Kochaaanie?- podeszłam do Justina, który leżał na łóżku w swoim pokoju

- Tak?

- Bo jest sprawa- zaczęłam niepewnie

- Wszystko ok?

- Tak tak nie martw się to nic takiego tylko...- usiadłam na nim okrakiem bawiąc się swoimi palcami

- Wyduś to z siebie, po prostu- zaczesał mi kosmyk włosów za ucho

- Wspominałam Ci już, że uczyłam się prowadzić samochód?- zaczęłam

- Tak i... nie ma opcji- powiedział od razu kiedy skapnął się co miałam na myśli

- Oj kochanie proszę... Będę jechała w nocy gdzie jest mały ruch- przekonywałam go

- Nie

- Chcę zobaczyć czy nie zapomniałam jak się jeździ

- Nie dam Ci mojego maluszka- powiedział nie patrząc na mnie

- Myślałam, że to ja jestem Twoim maluszkiem- skrzyżowałam ręce na piersiach

- Więc mojego drugiego maluszka- spojrzał na mnie uśmiechając się sarkastycznie

- Ughhh nienawidzę Cię- powiedziałam

- Co powiedziałaś?- usiadł

- Że chce jeździć Twoim samochodem- wzruszyłam ramionami

- Nie o to chodzi... Że ty mnie co?

- Nie słyszałeś to Twoja sprawa- chciałam wstać ale Justin mnie powstrzymał i zaczął łaskotać po całym ciele - Jus- Justin, prze- przestań błagam!- śmiałam się do rozpuku

- Powtórz co powiedziałaś albo będę Cię łaskotać przez najbliższą 1h a wiesz że jestem do tego zdolny- szatyn śmiał się razem ze mną.

- Powiedziałam, że Cię kocham!- powiedziałam czując jak leją mi się łzy że śmiechu

- Ja Ciebie też- przestał i pomógł mi usiąść - Ale samochodu Ci nie dam- powiedział

- Ughhh ale z Ciebie uparciuch

- Zupełnie taki jak ty- uśmiechnął się sarkastycznie po czym poklepał mnie po ramieniu

- Ja uparta? Ty chyba nie miałeś do czynienia z upartą osobą

- Mam do czynienia z Tobą kochanie

Ta... Ja uparta, chciałbyś Justin

D.E.T.R.O.I.T Love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz