Noc minęła spokojnie. Justin został ze mną na cały następny dzień. Mieliśmy wolny dzień i nie szczędziliśmy sobie czułości, wykorzystywaliśmy każdą chwilę tego dnia tylko i wyłącznie dla siebie
Wspomnienie
- Teraz pokaże Cię że ze mną się nie zdziera- Justin rzucił mnie na łóżko
- Justin przepraszam nie chciałam- śmiałam się łapiąc się za brzuch który zaczął mnie boleć od nadmiaru śmiechu
- Zaraz tak głośno jak się śmiejesz będziesz krzyczała moje imię- powiedział ściągając z siebie koszulkę
- Jesteś pewien?- wyciągnęłam się na łóżku
- A chcesz się przekonać?- Justin położył się na mnie od razu atakując moje usta. Obróciłam nam tak że to ja górowałam
- Dzisiaj to ja jestem górą skarbie- wymruczałam mu seksownie do ucha przygryzając jego płatek na co szatyn klepnął mnie w tyłek
- Nie mogę się doczekać- uśmiechnął się i wbił się w moje usta zaciskając palce na moich biodrach...
Koniec wspomnienia
Stałam na balkonie paląc szluga kiedy poczułam czyjeś ramiona oplatające moją talię. Uśmiechnęłam się i podałam Justinowi mojego szluga. Odsunęłam się i sięgnęłam po telefon sprawdzić godzinę
- Dochodzi 17:00- powiedziałam odkładając telefon na parapet
- Chcesz iść na spacer?- zapytał
- Możemy iść- powiedziałam i zabrałam swoje rzeczy. Miałam na sobie szorty i tą samą czarną bluzę Justina którą miałam ubraną na balkonie w noc kiedy zgodził się abym pojechała z nimi na ustawki z innymi. Włosy związałam w luźnego koka i wyszliśmy z domu. - Pokazać Ci coś?- zapytałam kiedy zamknęłam bramę
- Prowadź- powiedział Justin splatając nasze palce.
Szliśmy jakieś 30 minut śmiejąc się, wygłupiając jak małe dzieci i po prostu rozmawiając.
- Skręć w prawo- powiedziałam kiedy Justin niósł mnie na plecach. - Zatrzymaj się - powiedziałam zeskakując z pleców Justina.
- Gdzie my jesteśmy? Czemu stoimi na środku ulicy?- był zdziwiony
- Nie byłam tutaj od 1 roku- powiedziałam patrząc się w kamienice
- Dalej nie rozumiem co mu tu robimy- wzruszył ramionami
- Widzisz drugie okno od lewej na samej górze?- zapytałam
- Widzę i co z tego?
- To był mój pokój- powiedziałam patrząc w okno. Justin momentalnie spoważniał i przyciągnął mnie do swojego boku
- Chcesz tam wejść? Zobaczyć czy nadal tam mieszkają?- zapytał niepewnie
- Nie chcę..., wątpię żeby tak było bo poruszam się po całym Detroit i nie spotkałam ich ani razu odkąd wyrzucili mnie z domu
- Naprawdę nie byłaś tu od roku? Nie przechodziłaś tędy ani nic?- zapytał patrząc w okno
- Naprawdę- wypuściłam powietrze buzią i oparłam głowę o ramię szatyna
- Idziemy czy chcesz zostać?- pocałował mnie w skroń
- Zostańmy jeszcze minutkę- poprosiłam
- W porządku
*
- Kochaaanie?- podeszłam do Justina, który leżał na łóżku w swoim pokoju
- Tak?
- Bo jest sprawa- zaczęłam niepewnie
- Wszystko ok?
- Tak tak nie martw się to nic takiego tylko...- usiadłam na nim okrakiem bawiąc się swoimi palcami
- Wyduś to z siebie, po prostu- zaczesał mi kosmyk włosów za ucho
- Wspominałam Ci już, że uczyłam się prowadzić samochód?- zaczęłam
- Tak i... nie ma opcji- powiedział od razu kiedy skapnął się co miałam na myśli
- Oj kochanie proszę... Będę jechała w nocy gdzie jest mały ruch- przekonywałam go
- Nie
- Chcę zobaczyć czy nie zapomniałam jak się jeździ
- Nie dam Ci mojego maluszka- powiedział nie patrząc na mnie
- Myślałam, że to ja jestem Twoim maluszkiem- skrzyżowałam ręce na piersiach
- Więc mojego drugiego maluszka- spojrzał na mnie uśmiechając się sarkastycznie
- Ughhh nienawidzę Cię- powiedziałam
- Co powiedziałaś?- usiadł
- Że chce jeździć Twoim samochodem- wzruszyłam ramionami
- Nie o to chodzi... Że ty mnie co?
- Nie słyszałeś to Twoja sprawa- chciałam wstać ale Justin mnie powstrzymał i zaczął łaskotać po całym ciele - Jus- Justin, prze- przestań błagam!- śmiałam się do rozpuku
- Powtórz co powiedziałaś albo będę Cię łaskotać przez najbliższą 1h a wiesz że jestem do tego zdolny- szatyn śmiał się razem ze mną.
- Powiedziałam, że Cię kocham!- powiedziałam czując jak leją mi się łzy że śmiechu
- Ja Ciebie też- przestał i pomógł mi usiąść - Ale samochodu Ci nie dam- powiedział
- Ughhh ale z Ciebie uparciuch
- Zupełnie taki jak ty- uśmiechnął się sarkastycznie po czym poklepał mnie po ramieniu
- Ja uparta? Ty chyba nie miałeś do czynienia z upartą osobą
- Mam do czynienia z Tobą kochanie
Ta... Ja uparta, chciałbyś Justin
![](https://img.wattpad.com/cover/176535736-288-k369706.jpg)
CZYTASZ
D.E.T.R.O.I.T Love
FanficJeżeli ona wybiera tą drogę to ja wybiorę zawsze tą którą ona podąży.