#22.04.19#
-Ruszysz w końcu? - zapytałam czekając na przekręcenie kluczyków w stacyjce, ale on pokręcił głową - dlaczego?
-Nie ruszę puki nie zapniesz pasów - mruknął patrząc przed siebie.
-Jedziemy na nielegalne wyścigi - przypomniałam mu - tam ludzie nie zapinają pasów, a jadą kilkaset kilometrów na godzinę.
-Zapinaj pasy - upał się przy swoim a ja pokręciłam oczami, ale zapięłam pasy.
-Lepiej? - burknęłam a on skinął głową - to rusz do cholery - skrzyżowałam ręce na piersi a Jonah wyjechał z garażu.
~~~
Przez prawie pół godzinną podróż nie zmieniliśmy ze sobą ani słowa. Jedyny dźwięk jaki nam towarzyszył to odgłos silnika i cicha muzyka z radia.
Jonah był skupiony na drodze, a ja oglądałam widoki za oknem.-Jak tam twój chłopak? - z tego co się orientowałam to dojeżdżaliśmy właśnie do celu, kiedy odezwał się Jonah.
-Mój kto? - spojrzałam na niego zdziwiona.
-No chłopak - powtórzył - ten z którym dzisiaj rozmawiałaś.
-Derek? - zmarszczyłam brwi.
-Skąd mam wiedzieć jak on się nazywa? - wzruszył ramionami podirytowany.
-To nie mój chłopak - pokręciłam głową rozbawiona - to przyjaciel.
-Mhmm... - mruknął nie do końca przekonany.
-Daleko jeszcze? - zmieniałam temat.
-Tak właściwie, to już jesteśmy - zgasił silnik i odpiął pasy, po czym wyszedł z auta a ja szybko powtórzyłam jego ruchy i chwilę później stałam obok bruneta przy samochodzie.
-Kogo moje oczy widzą - w naszą stronę zaczął kierować się jakiś bardzo dobrze zbudowany chłopak - Marais, kupę lat - uścisnęli się po męsku.
-Może pół roku - Jonah prychnął.
-To i tak długo - chłopak machnął ręką, po czym jego uwaga skupiła się na mnie - a ty to?
-Ona nie jest dla ciebie - Jonah ubiegł mnie z odpowiedzią - to przyjaciółka mojego przyjaciela, więc nawet włos nie można spaść jej z głowy.
-Wyluzuj chłopie - chłopak, którego imienia nie poznałam poklepał go po ramieniu, ale ciągle patrzył na mnie - jestem Brian - podał mi rękę.
-Vipera, prywatnie Sofia - Brian spojrzał na mnie z uznaniem, Jonah ze zdziwieniem.
-W takim razie miło poznać, Żmijo - puścił mi oczko na co zareagowałam sceptycznie.
-Oby nawzajem - mruknęłam.
-To co? Ile wyścigów dzisiaj? - zwrócił się do Jonah.
-O nie, dziś to ona startuje - wytłumaczył brunet, a Brian spojrzał na mnie zdziwiony.
-Ty? Naprawdę? - słyszałam kpinę w jego głosie.
CZYTASZ
I promise, i help you ~ Jonah Marais
FanfictionZwykła, niepopularna dziewczyna z bagażem doświadczeń i sławny, utalentowany, nie najskromniejszy facet to scenariusz typowej historii miłosnej. Może tym razem będzie tak samo.... a może całkiem inaczej? Jeśli chcesz poznać historię (miłosną?) tro...