#25.01.20#
-Halo? - odebrałam swój telefon, który wariował na leżącej obok mnie poduszce.
-Miałaś zawsze odbierać - od razu usłyszałam pretensje.
-Co z tego? - sapnęłam otwierając oczy i zobaczyłam puste miejsce obok siebie.
Zmarszczyłam brwi i rozejrzałam się po pokoju aby zlokalizować Jonah, jednak nigdzie go nie było.
-Słuchasz mnie!? - Trevor wydarł mi się do ucha.
-Nie drzyj ryja - wyszłam z sypialni i skierowałam się w stronę salonu aby znaleźć bruneta - co chcesz?
-Masz już plany w sprawie General Motors? - zapytał od razu.
-Tak - westchnęłam - plany są gotowe.
-To przyjeżdżaj i mi je pokaż - rozkazał.
-Mam plany na dzisiaj - powiedziałam widząc Jonah kręcącego się po kuchni w samych bokserkach i podrygującego w rytm muzyki lecącej w radiu. Mogłam śmiało stwierdzić, że Marais miał ciało którym mógł się chwalić.
-To je zmień - zażądał mój rozmówca.
-Zapomnij - prychnęłam i się rozłączyłam.
Schowałam telefon do kieszeni i podeszłam do bruneta.
Chłopak musiał mnie nie zauważyć, bo kiedy położyłam dłoń na jego nagich plecach pisnął jak mała dziewczynka i podskoczył. Zdezorientowana zabrałam rękę i zaczęłam się śmiać a on w tym samym czasie odwrócił się w moją stronę z nożem w ręku.-Przestraszyłam cię? - uśmiechnęłam się lekko.
-Wyobraź sobie że tak, prawie odciąłem sobie palec - burknął stając tyłem do mnie i kontynuował to, co mu przerwałam.
-Nie miałam tego w planach - objęłam go od tyłu przytulając się do jego pleców a on odłożył nóż i ponownie odwrócił się twarzą do mnie kładąc ręce na moich biodrach - strzeliłeś focha?
-Tak, ale jeśli dasz buzi to mi przejdzie - wyszczerzył się a ja cmoknęłam go krótko przez co zmrużył oczy.
-No co? Dałam Ci buzi - wzruszyłam ramionami i przechyliłam się w bok żeby zobaczyć co szykował Jonah - co robisz?
-Śniadanie - zbył mnie i złapał za ramiona po czym zaprowadził do salonu - zaczekaj tutaj, za chwilę będzie gotowe - powiedział i wyszedł zostawiając mnie samą.
Telefon który miałam w kieszeni zadzwonił ponownie, wyjęłam go kręcą głową i przesunęłam zieloną słuchawkę.
-Nie przyjadę - powiedziałam od razu - nie ma mowy.
-Daj mi coś powiedzieć - warknął Trevor - przyjedź jak tylko będziesz mogła, bo czas nas goni i musimy jak najszybciej to załatwić. To nie są moje zachcianki, tylko słowa n.. mojego ojca - usłyszałam jakby ktoś kogoś uderzył i ciche syknięcie.
-Aż tak mu się spieszy? - prychnęłam.
-Bardziej niż myślisz - mruknął - chce również, żebyś była przy najważniejszym momencie tej sprawy, więc musisz jechać z nami.
-Jeśli powiem nie? - uniosłam brew.
-Ta kwestia nie podlega dyskusji - oznajmił - kiedy możesz być w magazynach?
-Nie wiem, dam ci znać - westchnęłam.
-Dobrze byłoby, gdybyś przyjechała jeszcze dzisiaj - jego ton się zmienił - to ważne.
CZYTASZ
I promise, i help you ~ Jonah Marais
FanfictionZwykła, niepopularna dziewczyna z bagażem doświadczeń i sławny, utalentowany, nie najskromniejszy facet to scenariusz typowej historii miłosnej. Może tym razem będzie tak samo.... a może całkiem inaczej? Jeśli chcesz poznać historię (miłosną?) tro...