#01.01.2020#
Fajerwerki się skończyły, a ja i Jonah wróciliśmy do domku zamykając za sobą szklane drzwi.
Usiadłam na łóżku, ciągle owinięta w koc i spojrzałam na bruneta, który przecierał twarz dłońmi. Otwierałam usta, żeby ponownie zapytać go, co się z nim działo, ale on mnie ubiegł.-Możemy pogadać? - zapytał, a ja skinęłam głową.
-Co jest? - śledziłam wzrokiem jego ruchy, kiedy usiadł na łóżku i wziął w rękę rąbek koca, pod którym siedziałam.
-Pamiętasz naszą rozmowę o Tatum? - zaczął a ja przytaknęłam - powiedziałaś, że mogłem jej powiedzieć o zdradzie i być może by mi wybaczyła, prawda?
-Tak... - nie wiedziałam do czego on zmierzał.
-To co powiem będzie dziwne ale....wyobraź sobie, że to ciebie zdradziłem. Gdybym powiedział ci prawdę, wybaczyłabyś mi, czy kazała spierdalać? - xapytał, a ja zamrugałam szybko oczami.
-Em..... - zacięłam się - nie wiem co bym zrobiła, bo nigdy nie byłam w takiej sytuacji.
-Ale tak teoretycznie - ciągnął.
-Jonah... - westchnęłam - nie mogę powiedzieć co zrobiłabym w takiej sytuacji, bo nie mam pojęcia.
-Ale mi pomogłaś... - burknął odwracając głowę w bok.
-No przepraszam... - prychnęłam - dlaczego tak w ogóle pytasz?
-Z ciekawości - westchnął.
-Ej czekaj - obruszyłam się, przez co zwróciłam na siebie jego uwagę - ty chcesz wrócić do Tatum?
-Że co? O nie, nie ma mowy - szybko pokręcił głową - podoba mi się ktoś inny.
-Jeśli chcesz mnie zapytać o radę, to lepiej od razu sobie odpuść - ostrzegłam - nie mam zielonego pojęcia o związkach.
-Wiem że byś mi w tym nie pomogła, ale akurat nie o tym chciałem...
-To o czym? - przerwałam mu a on westchnął i wziął moje ręce w swoje dłonie.
Zmarszczyłam brwi, a on zaczął pocierać kciukiem wierzch moich dłoni. Poczułam jak serce nieznacznie mi przyspieszyło z nerwów. Zaczęłam się obawiać tego, co chciał mi powiedzieć. Przeniosłam swój wzrok z naszych dłoni na jego twarz i czekałam, aż się odezwie.
-Chodzi o to, że.... - urwał - ty jesteś tą dziewczyną - zastygłam w miejscu nie mogąc ruszyć się nawet o milimetr.
Przez chwilę wstrzymałam oddech i czułam jak Jonah dokładnie badał wzrokiem całą moją twarz w poszukiwaniu jakiejś reakcji na jego słowa, a jedyne co zobaczył to odpływające z niej kolory.
-Co? - tylko to jedno słowo udało mi się wykrztusić.
-To ty mi się podobasz - powiedział - to już od dawna.
-Przestań gadać głupoty - pokręciłam przecząco głową i wyrwałam swoje dłonie z jego uścisku.
-Sofia... - wyszeptał cicho chcąc mnie zatrzymać, ale wstałam z łóżka i podeszłam do przeszklonych drzwi tarasowych.
Na zewnątrz było dużo ciemnej niż jeszcze kilka minut wcześniej.
Po fajerwerkach nie było już ani śladu, a niebo miało kolor ciemno granatowy, prawie czarny.
W szybie, ledwo dostrzegalnie, widziałam swoje odbicie i Jonah. Brunet przetarł kilkukrotnie twarz dłońmi, po czym podniósł się z łóżka i powoli zaczął do mnie podchodzić.
Nie odwróciłam się do niego a jedynie stałam w miejscu i uparcie wpatrywałam się w szklane drzwi.
CZYTASZ
I promise, i help you ~ Jonah Marais
FanfictionZwykła, niepopularna dziewczyna z bagażem doświadczeń i sławny, utalentowany, nie najskromniejszy facet to scenariusz typowej historii miłosnej. Może tym razem będzie tak samo.... a może całkiem inaczej? Jeśli chcesz poznać historię (miłosną?) tro...