18

416 25 0
                                    

#27.04.19#


Zerwałam się z fotela i pobiegłam do sypialni Herrona.
Wpadłam do środka, ale okazało się że chłopaka nie było w pomieszczeniu, ale w łazience połączonej z jego pokojem słychać było szum wody. Podeszłam do drzwi i uderzyłam kilka razy.

-Czego! - usłyszałam zza powłoki.

-Wyłaź, musimy pogadać- powiedziałam krótko i usiadłam na jego łóżku.

W domu było sześć łazienek. Każdy z chłopaków miał własną a ostatnia, największa była wspólna, jednak korzystałam z niej chyba tylko ja.

-Jestem, o co chodzi? - Zach wyszedł z łazienki w samych bokserkach co znaczyło, że czuł się przy mnie swobodnie.

-Najpierw się ubierz - rzuciłam w niego koszulką, która leżała obok mnie a on ją złapał i wciągnął przez głowę - wiem jak ci pomóc - wstałam z łóżka.

-Naprawdę? Jak? - ucieszył się.

-Dadzą Ci spokój, jeśli podsuniesz im kogoś lepszego niż ty - wzruszyłam ramionami.

-Dzięki - mruknął urażony a ja wciągnęłam powietrze podchodząc bliżej i pstryknęłam mu palcami przed twarzą.

-Skup się kretynie, to nie są żarty - Zach od razu spoważniał.

-Ok, już - potrząsnął głową - pełna powaga.

-Ja mam nadzieje - warknęłam - ale wracając do tematu. Jeśli jesteś dla nich aż tak cenny, to żeby się od nich uwolnić musisz dać im w zamian coś lub kogoś na kim będzie im zależało.

-Niby kogo? - prychnął.

-Mnie - odpowiedziałam.

-Chyba cię pojebało - zaprzeczył - nie ma mowy, nie zgadzam się.

-To twoja jedyna szansa - próbowałam go przekonać.

-No i co!? - uniósł głos - ci ludzie są niebezpieczni. Coś może Ci się stać!

-Pierdolenie - machnęłam ręką - znam takich ludzi i umiem się obronić.

-Skąd pomysł że to się uda? - założył ręce na piersi a ja westchnęłam ciężko i zagryzłam wargę.

-Bo już kiedyś chcieli żebym do nich dołączyła - wyjaśniłam.

-Co?!! - wydarł się zszokowany i nim dążyłam coś odpowiedzieć do pokoju wleciał wściekły Avery.

-Ty kretynie, musisz się tak drzeć? - warknął patrząc na Zacha.

-Już będę cicho - uniósł ręce w górę, a Jack wyszedł z pokoju - o czym ty mówisz? Jak to chcieli żebyś dołączyła?

-Chyba nie obejdzie się bez krótkich wyjaśnień - mruknęłam do siebie, jednak on też usłyszał.

-Nie obejdzie - wypuściłem powietrze i spojrzałam w bok.

-Od dwóch lat jestem jedną z najważniejszych osób w mafii w moim mieście - zaczęłam - odpowiadam za plan i taktykę w różnych akcjach.

-Przestań ściemniać - syknął.

-Mówię prawdę - zapewniłam - Moses Caliginis.

-Co? - spojrzał na mnie jak na idiotkę, a gdzieś w tle usłyszałam zamykanie się drzwi.

-Węże mroku. Tak się nazywa - dodałam.

-Nie wierzę - pokręcił głową.

-Tak? To zobacz - odwróciłam się bokiem i pokazałam mu szramę za lewym uchem.

I promise, i help you ~ Jonah MaraisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz