#06.06.19#
Od dwóch minut nieustannie dzwonił dzwonek do drzwi.
Najpierw pomyślałam, że jeśli nie otworzę, to ten ktoś, kto tam stał pójdzie sobie, jednak niestety myliłam się.Owinęta koc przeklinałam pod nosem mojego nieproszonego gościa. Nie wiedziałam kto to mógł być, ale mógł liczyć na porządny opierdol.
Odkluczyłam drzwi i pociągnęłam za klamkę.
Przede mną stał Jonah, który gdy tylko mnie zobaczył przestał maltretować dzwonek i od razu wszedł do środka.-Dłużej się nie dało? - zapytał przechodząc obok mnie.
-Po jaką cholerę tu przylazłeś? - syknęłam zamykając drzwi.
-Przyniosłem ci śniadanie - powiedział i podniósł do góry dwie siatki z jedzeniem, nie zauważyłam ich wcześniej.
-Po co? - zmarszczyłam brwi i poszłam za nim do kuchni.
-Bo wyglądasz jak śmierć, same kości - wzruszył ramionami rozglądając się dookoła w poszukiwaniu czegoś.
-Szukasz czegoś? - zapytałam.
-Lodówki, zapomniałem że jej nie masz - mruknął nie do końca zadowolony, jednak jego humor szybko się poprawił - to jednak nie jest aż taki problem. Będziesz musiała to szybko zjeść, bo się zepsuje - stwierdził i zaczął wyjmować jedzenie.
-Przecież do wystarczy na miesiąc i to dla dwóch osób! - podniosłam głos widząc ile tego było.
-Daj spokój - machnął ręką na mój niebezpośredni sprzeciw.
-Ciebie chyba pojebało - westchnęłam i oparłam się o ścianę.
-Już dawno, ale akurat nie w tym przypadku - spojrzał na mnie uważnie - ile spałaś?
-A która jest godzina? - zapytałam, bo miałam wrażenie że około 6 am, ale skoro on był na nogach, to nie mogło być przed 7 am -
-8:30 m - spojrzał na telefon
-To jakieś 4,5h - wyliczyłam.
-Tak też wyglądasz - burknął pod nosem.
-Dzięki, właśnie to chciałam usłyszeć - syknęłam przecierając twarz.
-Żartowałem. Idź się przebrać, a ja w tym czasie przygotuję śniadanie - powiedział puszczające mi oczko.
Odwróciłam się na pięcie, uklęknęłam przed walizką i wyjęłam czarną koszulkę z krótkim rękawem, szary gruby kardigan i spodnie typu bojówki.
-Nie próbuj wchodzić mi do łazienki! - krzyknęłam do bruneta.
-Nie musisz mówić dwa razy! - zamknęłam drzwi i szybko się odświeżyłam i przebrałam po czym wróciłam do salonu, gdzie Jonah siedział na podłodze przed pełnym stołem.
-Zjesz to wszystko? - zapytałam siadając naprzeciwko niego.
-Ty mi pomożesz - odpowiedział wystawiając w moją stronę dwa parując kubki z logo Starbucksa - Espresso Macchiato czy zielona herbata z miętą?
-Herbata - zdecydowałam szybko i zabrałam mu jeden z kubków.
-Tak myślałem - powiedział biorą łyka swojego napoju - szukałaś już firmy która to ogarnie? - zatoczył w powietrzu kółko palcem.
-Masz na myśli mieszkanie? - wolałam się upewnić - jeszcze nie szukałam, dzisiaj miałam to zrobić.
-Potrzebujesz ekipę, która zrobi wszystko po niskiej cenie i bardzo szybko - to raczej było oczywiste.
CZYTASZ
I promise, i help you ~ Jonah Marais
FanfictionZwykła, niepopularna dziewczyna z bagażem doświadczeń i sławny, utalentowany, nie najskromniejszy facet to scenariusz typowej historii miłosnej. Może tym razem będzie tak samo.... a może całkiem inaczej? Jeśli chcesz poznać historię (miłosną?) tro...