#04.06.19#
Weszłam do domu z nadzieją że nie było w nim ani Daniela ani Jonah.
Ogólnie to nie wiedziałam czy ktokolwiek był w środku, bo nie było ani jednego samochodu, jednak drzwi nie były zamknięte na klucz.Zatrzymałam się w holu i przez chwilę nasłuchiwałam jakichkolwiek odgłosów.
Jedyne co było słychać to pianino.
Zdjęłam buty, zostawiłam torbę alkoholem i powoli skierowałam się w stronę pokoju, z którego dochodziła melodia.Wyjrzałam lekko do pomieszczenia i zobaczyłam czarny fortepian przy którym siedział brunet.
Nie pamiętałam tego pokoju. Jakimś cudem musiałam go nie zauważyć kiedy oglądałam dom.
Jonah siedział tyłem do mnie, więc stanęłam w drzwiach i rozejrzałam się dookoła.
Ściany i sufit były dźwiękoszczelne, a na podłodze leżał szary dywan. W całym pomieszczeniu były rozstawione różne instrumenty i porozrzucane kartki z nutami.Skupiłam się na melodii jaką wystukiwał palcami i z każdą chwilą byłam coraz spokojniejsza.
Dźwięk pianina zawsze działał na mnie kojąco. Jako dziecko uwielbiałam słuchać jak Daniel grał najpierw proste, a potem coraz trudniejsze utwory.
Sama też próbowałam swoich sił z pianinem, jednak miałam za mało cierpliwość. Rezygnowałam od razu kiedy mi nie wychodziło.-Wróciłaś - zamyślenia wyrwał mnie głos Jonah, więc spojrzałam na niego, ale on ciągle siedział tyłem do mnie.
-Od kiedy wiedziałeś że jestem? - odbiłam się od futryny i podchodząc do niego.
-Od samego początku - odpowiedział a ja stanęłam po drugiej stronie pianina i zauważyłam na nim szklankę z whisky.
-Co to za melodia? - zapytałam ciekawa.
-Jeszcze nie wiem. Próbuję coś napisać - wzruszył ramionami.
-Gdzie reszta? - wypytywałam.
-W studiu - odpowiedział krótko - ja nagrałem wszystko wcześniej, więc jestem szybciej - skinęłam lekko głową.
-Kiedy wrócą? - uniosłam brew.
-Zależy o którego Ci chodzi - w końcu na mnie spojrzał i upił swój trunek.
-Zach i Jack - wyjaśniłam.
-Oni pewnie za trzy godziny - pomyślał a ja mruknęłam pod nosem i wyszłam zostawiając go samego.
Stanęłam na środku korytarza i przez chwilę zastanawiałam się czy nie zapytać Jonah czy nie miałby ochoty się ze mną napić.
Nie chciało mi się czekać na powrót Zacha i Jacka więc postanowiłam to zrobić.-Jonah? - brunet odwrócił głowę w moją stronę - nie miałbyś ochoty się napić? Kupiłam trochę alkoholu.
-Właściwie czemu nie - odpowiedział wzruszając ramionami i zaczął powoli wstawać a ja wróciłam do holu po alkohol i poszłam z nim do kuchni.
Wyjęłam z szafki dwie szklanki oraz kieliszki i postawiłam je na wyspie, a po chwili dołączył do mnie Marais.-Od czego zaczynamy? - zapytałam, a on chwycił butelkę wódki.
Zaczął ją otwierać, a ja w tym czasie zajęłam miejsce naprzeciw niego, z drugiej strony wyspy.
Zapełnił kieliszki i szklanki po czym oboje wypiliśmy zawartość mniejszego szkła.-Powiedziałaś przez telefon że wynajmujesz mieszkanie - zaczął rozmowę.
-Tak, przeprowadzam się - skinęłam głową - to już oficjalne.
-Skąd ta nagła decyzja? - zapytał, obracając w dłoniach szklankę z sokiem.
-Nie ma jednej przyczyny - mruknęłam.
CZYTASZ
I promise, i help you ~ Jonah Marais
FanfictionZwykła, niepopularna dziewczyna z bagażem doświadczeń i sławny, utalentowany, nie najskromniejszy facet to scenariusz typowej historii miłosnej. Może tym razem będzie tak samo.... a może całkiem inaczej? Jeśli chcesz poznać historię (miłosną?) tro...