36

381 27 1
                                    

#05.06.19#

Oparłam się o ścianę i zaczęłam nasłuchiwać. Przez niedomknięte drzwi zauważyłam Jonah i właściciela pokoju - Daniela.

-To nie moja wina! - syknął blondyn.

-A właśnie że tak! - zaprzeczył - to ty ją tu przywiozłeś, po czy zarzuciłeś jej że wykorzystuje ludzi.

-Bo jej nie poznaję - bronił się.

-To nie dało ci prawa do obrażania jej! - unosił głos.

-Zaczęła się spotykać z szemranymi typkami, inaczej się zachowuje...

-Skończ - przerwał mu Jonah.

-A może ona naprawdę coś bierze? - Daniel nie dawał za wygraną.

-Czy ciebie, Daniel, popierdoliło?! - zawołał.

-Raz wyglądała jakby się z kimś biła! - przypomniał - znika na całe dnie i cholera wie gdzie się podziewa!

-Możesz skończyć? - znów mu przerwał - rozumiem że może Ci się to nie podobać, ale kurwa daj już spokój! To ty jesteś głównym powodem przez który się wyprowadza! - wykrzyczał Marais.

-I bardzo dobrze! - zgodził się - z tego co wiem tobie też jest na rękę, że się stąd wynosi!

-Już nie jest - wysyczał Jonah.

-A od kiedy to ty tak bronisz Sofii? - złapał go za słówka.

-Od kiedy szczerze z nią porozmawiałem - warknął.

-Przestań, bo uwierzę. A może dała Ci dupy, dlatego tak ją bronisz? - zapytał, a ja poczułam jak się we mnie zagotowało.

-Chyba na głowę upadłeś! Wiesz co się jej stało i jeszcze mówisz takie rzeczy!? - nie chciałam już słuchać tego co o mówił o mnie Daniel, więc wróciłam do pokoju żeby dokończyć pakowanie.

Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie zamykając oczy.
Nie sądziłam że kiedykolwiek usłyszę takie słowa z ust Daniela.
Człowieka, który był dla mnie jak brat, wiedział o mnie wszystko i nigdy mnie nie zawiódł.
Jeszcze cztery lata temu myślałam że z Danielem u boku mogłam podbić świat, że we dwoje mogliśmy zrobić wszystko i że na zawsze zostaniemy przyjaciółmi.
Życie bardzo lubiło płatać figle.

Tak, zmieniłam się, miał rację, ale ja chociaż walczyłam o naszą przyjaźń. Jego podejście jednak było inne.
On też stał się kimś innym, wyjechał i w jego priorytetach pojawiła się kariera. Może i nie dostrzegł swojej zmiany, ale ja tak.

Usłyszałam pukanie, więc szybko się ogarnęłam.

-Chwila! - krzyknęłam zbierając z podłogi żel pod prysznic, wrzuciłam go do walizki i zapięłam ją - proszę - powiedziałam siadając na łóżko, a do pokoju wszedł Jonah.

-Co tam? - zamknął drzwi.

-Nienawidzę tego pytania, jest chujowe. Nigdy go nie zadawaj - skrzywiłam się i odchyliłam głowę do tyłu, a on się zaśmiał.

-Widzę że spakowana - szybko zmienił temat.

-Tak - westchnęłam - myślę że wszystko wzięłam.

-Jak przewieziesz walizki do mieszkania? Masz tylko motor - zapytał rozglądając się po pokoju.

-Wezmę taksówkę - mruknęłam szukając wzrokiem telefonu.

-Nie będziesz musiała - spojrzałam na niego nie do końca rozumiejąc o co mu chodziło - zawiozę cię.

-Nie - nie zgodziłam się - wczoraj piłeś, masz kaca i nie pozwolę ci wsiąść za kółko.

I promise, i help you ~ Jonah MaraisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz