EPILOG

201 17 4
                                    

#04.10.21#

Lotnisko, do którego ludzie wchodzili i wychodzili obładowani walizkami i innymi torbami było wielkie. Aż nie chciało się wierzyć, że jego ściany widziały tak dużo. Radość z powrotów do rodzin, ekscytacje nadchodzącą przygodą, strach przed nieznanym, ból rozstania, łzy pożegnania.

I tym razem miało być świadkiem zakończenia pewnego etapu w życiu zwyczajnej i jednocześnie niesamowitej dziewczyny. Opuszczała Los Angeles, miasto w którym spędziła trzy i pół roku w których doświadczyła naprawdę wiele. Spotkała wspaniałych ludzi którzy byli dla niej ogromnym wsparciem, przeżyła niesamowite przygody, poznała swoją pierwszą miłość, brała udział w niebezpiecznych akcjach, odkryła prawdę o swoim ojcu, jej serce zostało rozerwane, trafiła do szpitala po tym jak uratowała swojego przyjaciela.
Te dobre jak i złe momenty zostaną z nią do końca życia i będą przypominać o niesamowitym mieście aniołów.
To one ukształtują ją na człowieka jakim będzie w przyszłości i będą miały wpływ na to, jakich ludzi wpuści do swojego życia.

Dziesięcioro przyjaciół stało na środku lotniska i wymieniało między sobą ostatnie uściski, uśmiechy, spojrzenia. Dwoje z nich miało wkrótce wsiąść do samolotu i przenieść się do miasta oddalonego o ponad 2700 mil.
Dla niej to było zdecydowanie trudniejsze, bo zostawiała wszystko co miała.

-Wciąż nie wierzę że lecisz - westchnął.

Tak. Decyzja o przeprowadzce była spontaniczna, ale dziewczyna czuła, że robiła dobrze.
Leżąc w szpitalu ciężko było dopilnować szczegółów przenosin, więc zajął się tym jej towarzysz w podróży. O przeprowadzce wiedzieli tylko oni, więc kiedy kilka dni przed wylotem dziewczyna poinformowała o niej przyjaciół - byli w szoku.
Nie mogli uwierzyć, ale starali się zaakceptować jej wybór mimo, że było to trudne.
Dziewczyna nie wiedziała na jak długo przeniosła się na Florydę. Może na rok, na dwa a może pięć lat.

-Przecież będziemy się spotykać. Tym razem nie stracimy kontaktu - chłopak przytulił swoją przyjaciółkę i pocałował w głowę.

Mimo że znali się prawie całe życie, do dopiero przez ostatnie trzy lata stali się sobie naprawdę bliscy. Nie traktowali się jak przyjaciół, bardziej jak rodzeństwo.

-Obiecuję że tak się nie stanie - zapewnił - wtedy byłem młody i głupi.

-Wciąż taki jesteś - wszyscy zaśmiali się na słowa dziewczyny, mimo że ich oczy były pełne łez. Każdy z nich miał wrażenie że już nigdy się nie spotkają, a ona wylatywały na drugi koniec świata.

-Pasażerów lotu Los Angeles - Miami prosimy o udanie się do hali odpraw - kobiecy głos płynący z głośników spowodował że uśmiechy zniknęły a zastąpiły je pochmurne miny, wiedzieli że w końcu będą musieli się pożegnać i mimo że nie chcieli o tym myśleć - przyszedł ten moment.

-Grupowy misiek? - propozycja została przyjęta entuzjastycznie i niecałe pięć sekund później wszyscy stali w grupowym uścisku.

-Gotowa? - na ramieniu dziewczyny spoczęła dłoń przyjaciela, który uśmiechał się pokrzepiająco.

Skinęła głową i w duchu pożegnała się z miastem aniołów.
W nowym miejscu czekali na nią nowi ludzie, mieszkanie, praca, przygody. Nowe życie.

-Proszę was, trzymajcie się razem i pamiętajcie że jesteście najlepszymi ludźmi jakich mogłam poznać. Uwielbiam was wszystkich i chcę żebyście spełniali się w tym co daje wam radość - nie umiała wygłaszać pięknych, płomiennych przemów pełnych dobrych rad, życzeń szczęścia i dających nadzieję na wspaniałą przyszłość.

I promise, i help you ~ Jonah MaraisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz