17

423 25 3
                                    

#27.04.19#

Zsiadłam z motoru i zdjęłam kask. Przed południem wyszłam z domu i przez kilka godzin jeździłam po mieście i okolicy, nie odbiegłam od nikogo telefonów, ani nie odpisywałam na wiadomości. Miałam chwilowo dość ludzi, a w tym domu nie łatwo było uzyskać chociaż godzinę spokoju.
Odstawiłam motor w odpowiednie miejsce i weszłam do domu.

-Oszalałaś do reszty? Gdzie ty byłaś?! Dzwoniłem do ciebie chyba 100 razy! Czemu nie odbierałaś? - od progu zaatakował mnie Daniel.

-Uspokój się, nie mam 5 lat, żebym musiała ci się tłumaczyć ze wszystkiego co robię - pokręciłam oczami i wyminęłam go idąc prosto do kuchni - ale skoro tak bardzo chcesz wiedzieć to jeździłam po mieście.

-Przez 8 godzin?! - uniósł głos.

-Tak wyszło - wzruszyłam ramionami.

-Nie denerwuj mnie - syknął, ale poszedł w swoją stronę a ja w swoją.

Nie planowałam tak długiej przejażdżki, ale nie mogłam cofnąć czasu.
W korytarzu minęłam się jeszcze Maraisem, który kiedy tylko mnie zobaczył odwrócił głowę w drugą stronę, ja zrobiłam to samo.

Wpis który przedwczoraj opublikowała Tatum, o tym że wcale nie była w związku z Jonah wywołał burzę w sieci i masę spekulacji na ten temat. Nie wykonałam nawet 1/4 mojego planu, a wszystko wyszło dobrze.
W ciągu paru godzin ta informacja dotarła chyba do wszystkich fanów chłopaków i nie tylko. 

Tatum nie wyjawiła że był to układ, że Jonah ją wykorzystał. Oświadczyła tylko ludziom, że nie są razem i prosi aby dać jej czas na ułożenie sobie spraw. Fani nie chcieli uwierzyć, zasypywali masą wiadomości każdego z chłopaków i ich znajomych.
Marais nie odpowiedział nic na wpis Dahl.

Nie odegrał się jeszcze za to, że namówiłam Tatum do rezygnacji, ale chodził za to cały czas wściekły i rzucał w moją stronę mordercze spojrzenia oraz groźby.
Nie przejmowałam się tym, że chciał coś na mnie znaleźć, bo wszystko co robiłam w grupie było tajne i nikt nie rozmawiał o tym z nikim z zewnątrz.

-Nareszcie wróciłaś - w kuchni siedział Zach z Kay.

-Jak widać, jak było na randce? - zapytałam nalewając sobie szklankę wody i biorąc banana.

-Super - odpowiedziała blondynka - zabrał mnie do parku wodnego.

Pochwaliła się a ja kiwnęłam głową z uznaniem, choć wiedziałam o wszystkim. Herron podzielił się że mną swoim planem, bo chciał poznać opinię dziewczyny. Chociaż mówiłam mu że nie nadaję się do takich rzeczy, to się uparł.

Zach jak na razie nie powiedział Kay o mafii, chodź powtarzałam mu by to zrobił. Stwierdził jednak że puki nie było widocznego "zagrożenia" to nie będzie jej nic mówił. Dla mnie było głupotą czekać na jakieś kłopoty, jednak nie zamierzałam się z nim kłócić. Miał swój rozum i mógł robić to co uważał za słuszne.
Z tego też co wiedziałam to nikt z czarnej maski nie kontaktował się przez te kilka dni z Herronem, ani on z nimi.

Cały czas zastanawiałam się nad tym, jak mu pomóc. Nie miałam kogo prosić o radę, bo Evan i Derek stanowczo odmówili mi pomocy. Wiedziałam też, że zabronił zapewne każdemu innemu to zrobić.
Musiałam polegać tylko na siebie i swoim sprycie.
Nie miałam jeszcze planu, jak mu pomóc, ale byłam pewna, że w końcu uda mi się coś wymyślić.

Do kuchni wszedł, a właściwie zatoczył się Besson.

-Na co się gapisz? - fuknął w moim kierunku i wziął z lodówki pół butelki whiskey.

-Na ciebie - nie odwróciłam wzroku - nie za dużo?

-Nie twój zasrany interes - wybełkotał i szybko wyszedł z kuchni, uderzając przedtem o framugę.

Byłam zdziwiona że o 7 pm dał radę iść o własnych siłach.
Corbyn od kilku dni cały czas chodził nawalony.
Wstawał, jadł śniadanie, brał butelkę wódki, zamykał się w pokoju i wychodził z niego dopiero następnego dnia rano, lub po nastąpią flaszkę.
Nie pojechał z chłopakami na ostatni wywiad, bo nie był w stanie ustać prosto, a co dopiero ułożyć sensowne zdanie. Fani od razu domyśliliby się, że coś było nie tak jak powinno.
Chłopaki, mówiąc delikatne, byli wściekli, bo taka sytuacja nie była pierwsza a nie mogli przez cały czas wciskać mediom tego samego kitu o chorobie Bessona, a z nim samym nie umieli się dogadać.

Wyszłam z kuchni i poszłam do siebie, ale przechodząc obok pokoju Jacka usłyszałam jak śpiewał małej jakąś piosenkę. Zatrzymałam się chwilę, by posłuchać.
Avery oswoił się przez te kilka dni ze świadomością że został ojcem i był teraz odpowiedzialny za małe dziecko. Cały czas jednak tykał jak bomba kiedy Lavender spała, a w domu zrobiło się głośniej, ale nie dziwiłam mu się. Niemowlaki potrzebowały dużo snu, a ona była jego oczkiem w głowie.  Mimo młodego wieku, zachował się bardzo dojrzale i byłam pewna, że będzie dobrym ojcem.

Isla została wypisana ze szpitala, bo lekarze nie widzieli sensu trzymania jej tam. Wyniki badań były w porządku, a ona sama czuła się lepiej. Lekarze stwierdzili że to zwykle zasłabnięcie, które nie miało poważnego podłoża.
Jej rodzice jednak kazali jej odpoczywać, co nie było łatwe, bo jako dziesięciolecie dziecko miała dużo energii.

Potrząsnęłam głową i weszłam do swojego pokoju gdzie rzuciłam się na łóżko i zamknęłam oczy. Długo jednak nie nacieszyłam się ciszą, bo do środka wszedł Daniel.

-Wstawaj - zarządził.

-Po co? - mruknęłam nawet się nie ruszając.

-Poznać Clarę - powiedział a ja podniosłam głowę - zapomniałaś? Przyszła się z tobą poznać.

-Zapomniałam - niby Daniel mówił że przyjdzie, ale wyleciało mi z to z głowy.

-Ruchy - klasnął w dłonie i wyszedł a ja jęknęłam, ale wstałam i niechętnie zeszłam na dół.

~~~

Siedziałam w salonie z Danielem i  Clarą już ponad półtorej godziny.
Byli z nami Zach i Kay, ale jakieś dwadzieścia minut temu blondynka musiała wracać do domu, a Herron odprowadził ją i nie wrócił do salonu.
Dowiedziałam się o Clarze dużo nieistotnych dla mnie rzeczy, ale nic nie mówiłam ze względu na Daniela.

Czarnowłosa wydawała się miła, jednak podchodziłam do niej dość sceptycznie, i to nie był mój chory wymysł poparty o brak wiary w miłość. Po prostu jego gust co do dziewczyn był kiepski.

Kilka lat temu wydarzyła się podobna sytuacja.
Dziewczyna wydawała się w porządku, a potem nagle okazała się wredną suką. Z koleżankami założyła się, że uda jej się poderwać Daniela i że się w niej zakocha. Niestety udało się. Przeżywał to przez kilka miesięcy, a ja go pocieszałam mówiąc że nie była go warta. Wysłuchiwałam jego smentów i rozżaleń.
W końcu się ogarnął obiecał mi i sobie, że następnym razem będzie ostrożniejszy.

-Sofi? - spojrzałam zdezorientowana na Daniela, który chyba coś do mnie mówił - idziemy z Clarą na spacer.

-Jasne, idźcie - skinęłam głową a oni wyszli z salonu.

Odetchnęłam z ulgą i zmieniłam swoją pozycję na fotelu. Nogi zarzuciłam na nagłówek a głowę spuściłam w dół i zamknęłam oczy.
Od razu poczułam jak krew napłynęła mi do mózgu.
Nagle otworzyłam gwałtownie oczu i uśmiechnęłam się sama do siebie.

Wiedziałam jak mogłam pomóc Zachowi.

I promise, i help you ~ Jonah MaraisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz