55

338 25 3
                                    

#30.12.19#

Czułam na twarzy ciepły oddech Jonah i zuważyłam, że na ułamek sekundy przeniósł wzrok z moich oczu niżej.
Po raz pierwszy był tak blisko a ja nie wiedziałam jak powinnam się zachować. Miałam wrażenie że chciał mnie pocałować, ale przecież przyjaciele nie powinni się całować, więc miałam nadzieję że to nie było to.

Jednak cały czas jego twarz była coraz bliżej mojej. Wstrzymałam oddech i przestraszona popatrzyłam mu prosto w oczy a on zatrzymał się około dwa centymetry ode mnie, po czym odwrócił głowę.

-Przepraszam - westchnął i wstał ze mnie - ja nie wiem co mi odbiło - przetarł twarz dłońmi a ja przymknęłam oczy.

-Nic się nie stało - mruknęłam cicho.

-Wstań z tego śniegu - powiedział a ja dopiero wtedy przypomniałam sobie że leżałam na zimnym śniegu, wieczorem, w środku lasu, przy ujemnej temperaturze.

Podniosłam się z ziemi, otrzepałam i znalazłam torbę po czym podeszłam do niej żeby ją zabrać.
Przewiesiłam ją sobie przez ramię i zaczęłam wchodzić po schodach.
To chyba nie był mój dzień, bo jeden ze stopni był bardziej oblodzony niż pozostałe i akurat na nim straciłam równowagę. Poczułam jak przechyliłam się do tyłu i gdyby nie Jonah, który szedł krok za mną, to leżałabym na ziemi z rozbitą głową no.

-W porządku? - zapytał

-Tak, tak. Tan stopień jest bardziej śliski, uważaj na niego - wskazałam palcem na winowajce mojego niedoszłego upadku.

-Dzięki za ostrzeżenie - popchnął mnie lekko do przodu, więc stałam prosto, ominęłam śliski stopień i wspięłam się na samą górę a gdy brunet otworzył drzwi weszliśmy do środka.

-Kiedy ostatnio tu byłeś? - rozglądałam się.

-Jakieś pół roku temu - wzruszył ramionami - raz na jakiś czas przyjeżdżamy tutaj wszyscy i odpoczywamy od ludzi.

-Fajnie - mruknęłam.

-Łazienka jest tam. Nie pomyślisz, bo to jedyne drzwi jakie tu są - wskazał palcem na zasuwane drzwi, a ja podeszłam do nich, rozsunęłam i zobaczyłam małą łazienka z prysznicem, toaletą, umywalką i jedną szafką, niewiele rzeczy, a pomieszczenie było całkowicie zagospodarowane - zaraz wszystko podłączę i będzie cieplej, a ty możesz w tym czasie obejrzeć sobie domek- skinęłam głową i rozglądając się dookoła ruszyłam do przodu. 

Od razu rzuciło mi się w oczy ilości okien, było ich dużo jak na taki mały domek.
Najbliżej wejścia była wspomniana łazienka a potem prowizoryczna, mała kuchnia z wieloma półkami na których stały różne rzeczy, był nawet ekspres do kawy. Z kuchnią połączony był salonik w którym stała bordowa kanapa, takiego samego koloru fotel i wąski czarny stolik kawowy. Nad kanapą umieszczone było okno, a z sufitu zwisała duża, czarna lampa w kształcie odwróconego diamentu.

Na lewo, między kuchnią a salonem, znajdowały się wąskie, drewniane schody które prowadziły na piętro. Weszłam po nich na górę i moim oczom od razu ukazała się spora sypialnia, która zajmowała całe piętro. Duże dwuosobowe, albo i nawet trzyosobowe, łóżko z dwiema szafkami nocnym, a wokoło rozłożony spory dywan. Nad łóżkiem wisiała taka sama lampa jak ta w salonie. Sypialnia ulokowana była nad salonem i z jednej strony miała poręcz. 

-Sofia! - podeszłam do barierki i zobaczyłam kręcącego się po kuchni Jonah - chcesz kawę?

-A masz jakąś herbatę? - zapytałam.

-Coś się znajdzie - powiedział i zaczął szperać w torbie, którą przywieźliśmy.

Odwróciłam się i przeszłam do drzwi prowadzących na mały balkon. Rozsunęłam je i wyszłam na zewnątrz. Z daleka widać było oświetlone miasto.
Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w całkowitą ciszę. Żadnego hałasu, krzyków, kłótni, problemów. Poczułam się jakbym była w całkiem innym świecie i podobało mi się to uczucie.
Mimo że w Los Angeles czekało na mnie wiele problemów i spraw to w... Tak właściwie to nawet nie wiedziałam gdzie byliśmy.
Pozwoliłam wywieźć się Jonah cholera wie gdzie.

Odwróciłam się i weszłam z powrotem do środka. Stałabym tam dłużej, ale nie miałam na sobie kurtki.
Zeszłam na dół do Jonah i usiadłam na fotelu, który znajdował się obok kanapy gdzie siedział brunet. Wzięłam do ręki kubek z herbatą i upiłam trochę nie zwracając uwagi że wciąż była gorąca. Między mną a Jonah była niezręczna cisza. Jedyne co było słychać to moje paznokcie stukające w kubek.

-Jak ci się podoba? - ciszę przerwało pytanie Jonah.

-Wszystko super - zaczęłam - ale muszę zapytać.

-O co? - zainteresował się.

-Powiedziałeś że przyjeżdżacie tu wszyscy - skinął głową - jak się mieścić?

-To akurat nie problem - machnął ręką - rodzice śpią u góry, ja na rozkładanym fotelu a Ester i Svea na tej kanapie.

-Dobrze wiedzieć że są inne miejsca gdzie możesz spać - mruknęłam. 

-Masz w planach wywalić mnie z łóżka? - zdziwił się.

-A kto powiedział że będziesz spał razem ze mną? - podniosłam jedną brew a jemu trochę zrzedła mina - żartowałam, ale jeśli zaczniesz coś kombinować to wylecisz.

-Ej! - oburzył się - przez pół roku nic nie kombinowałem i teraz nagle miałbym zacząć?

-Kto wie co ci nagle strzeli do głowy - wzruszyłam ramionami.

-Będę grzeczny. Obiecuję - zaśmiał się, a ja miałam nadzieję że to był koniec tej dziwnej atmosfery między nami.

-Gdzie my tak właściwie jesteśmy? - zmieniłam temat - bo nie mam pojęcia.

-W Stevens Point - odpowiedział -a tak właściwie to niedaleko, jakieś 10 minut drogi od Stevens Point.

~~~

Wyszłam z łazienki ubrana w szare dresy i górną część czarnej, satynowej piżamy którą dostałam od Ester. Była na grubych ramiączkach a po bokach miała czarną koronkę. Na nią zarzuciłam jeszcze szary kardigan żebym nie zamarzła, a na nogach miałam grube czerwone skarpety z czarnymi kropkami. Byłam pewna, że wyglądałam co najmniej jak klaun.

Weszłam do salonu i usiadłam obok Jonah, który intensywnie się nad czymś zastanawiał.
Był tak skupiony że nawet nie zauważył że przyszłam.
Pomachałam mu ręką przed twarzą a on dopiero wtedy na mnie spojrzał.
Przeskanował mnie wzrokiem od góry do dołu po czym odwrócił głowę.

-Powiem Ci, że dzisiaj pierwszy raz widziałam cię takiego zazdrosnego - zaczęłam, a brunet spojrzał na mnie marszcząc brwi - mówię o Ester. Tryb nadopiekuńczego brata u ciebie jest na bardzo wysokim poziomie. Naprawdę miałeś ochotę wyjść z tego auta i przywalić temu chłopakowi.

-Ach o to chodzi... - podrapał się po karku.

-A była jakaś inna sytuacja? - zapytałam podciągając kolano do klatki opierając na nim brodę i zaczęłam przypominać sobie cały dzień szukając tym samym sytuacji gdzie Jonah mógł być o coś zazdrosny.

-Nie, nie było...

-Chyba wiem o czym pomyślałeś - przerwałam mu.

-Tak? - uniósł brew.

-O Issacu - uśmiechnęłam się zwycięsko - ja też jestem dla ciebie jak siostra i kiedy on zapytał czy ma u mnie jakieś szanse i potem, gdy wcisnął mi tą kartkę z numerem to poczułeś się tak samo zazdrosny jak kiedy zobaczyłem Ester z tym chłopakiem.

-Masz rację, przejrzałaś mnie - zaśmiał się cicho i podniósł ręce do góry w geście kapitulacji, ale robiąc to nie patrzył na mnie, a gdzieś przed siebie.

Zmarszczyłam i przyjrzałam mu się dokładnie. Coś go gryzło i nie była to błaha sprawa.
Otwierałam już usta żeby zapytać co się stało, ale nim zdążam cokolwiek powiedzieć on wstał z kanapy i poszedł pod prysznic.

#####

Jakieś podejrzenia co gryzie Jonah?

I promise, i help you ~ Jonah MaraisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz