77

261 17 0
                                    

#12.02.20#

Zatrzasnęłam drzwi auta i weszłam po schodach aby dostać się do swojego i Czarnej pokoju.
Chociaż wolałam siedzieć nad rzeką Detroit i patrzeć tępo w wodę użalając się nad sobą.
Na początku ignorowałam zimno, ale po kilku godzinach siedzenia na masce auta, zgrzytania zębów i wypalenia pół paczki fajek, poddałam się i wróciłam do motelu.

-No nareszcie! - od progu zaatakowała mnie Rita - gdzie byłaś? - odbiegła do mnie i przytuliła co bardzo mnie zdziwiło, bo nigdy wcześniej tego nie robiła.

-Nie ważne - burknęłam siadając na brzegu jednego z łóżek.

-Co tam się stało? Wyglądałaś jakbyś ducha zobaczyła.... - zapytała, ale nie zdążyłam odpowiedzieć, bo do pokoju wparował wściekły Trevor, chociaż wściekły to za mało powiedziane - wkurwiony.

-Zajebiście - westchnęłam - jeszcze tego tu tylko brakowało.

-Czy ciebie, kurwa, do reszty pojebało!?  - wrzeszczał.

-Nie drzyj ryja - warknęłam spoglądając na niego niechętnie

-Co to za sceny?! - wybuchł - w szybkich i wściekłych się bawisz!?

-Przestań wrzeszczeć - powtórzyłam.

-Bo co mi....

-Ona ma rację. Jest 4 am. Za takie krzyki mogą nas stąd wywalić - odezwała się Czarna, ale Trevor posłał jej wściekłe spojrzenie, przez co się wycofała.
Siedziałam nad rzeką aż tak długo?

-Niewiele brakowało - wskazał na mnie palcem - przez ciebie, cały plan poszedłby się jebać!

-Odwal się ode mnie - warknęłam i chciałam podejść do okna, ale Trevor chwycił mnie za ramię.

-Mów, dlaczego to zrobiłaś! - nie odpuszczał.

-Ty się jeszcze pytasz!? - wybuchnęłam. Nie miałam siły dłużej trzymać tego w sobie - kazałeś mi zabić człowieka! Zaszantażowałeś mnie, że jeśli tego nie zrobię to ty zabijesz Jonah! Wiedziałeś że nie chciałam tego robić, ale mnie zmusiłeś! Skoro tak bardzo chciałeś jego śmierci to czemu sam tego nie zrobiłeś! W razie kłopotów zrzucisz winę na mnie!? Po to poszłam z tobą!? Żebyś mnie wkopał!?

-Przestań histeryzować! - machnął ręką - zachowujesz się jakby to było nie wiadomo co!

-A nie było?! Zabójstwo to jest nic!? - nie wierzyłam - wynoś się! - wrzasnęłam.

-Wylatujemy za pół godziny - powiedział i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.

-Teraz wszystko rozumiem - usłyszałam cichy głos Rity i dopiero wtedy przypomniałam sobie, że ona też tam była.

Obdarzyłam ją krótkim spojrzeniem po czym wzięłam z torby komplet dresów i zniknęłam w łazience.
Weszłam pod prysznic i puściłam, jak mi się wydawało, ciepłą wodę, ale okazało się że była tylko zimna.
Mimo gęsiej skórki jaka pojawiła się ma moim ciele, zwiększyłam strumień wody i wylałam na dłoń dużo żelu pod prysznic, który bezskutecznie próbowałam wetrzeć w skórę.
Zachowywałam się dokładnie tak samo, jak kiedy zostałam zgwałcona. Chciałam pozbyć się całego brudu, jakby to miało oczyścić mi głowę.
Mogłam się spodziewać, że w końcu przyszedłby taki moment kiedy musiałabym to zrobić. Byłam przecież w najgroźniejszej mafii z Kalifornii i to było nieuniknione. Ale jednak nie byłam gotowa żeby żyć ze świadomością, że odebrałam człowiekowi życie.

Po kilku minutach histerycznego szorowania zdałam sobie sprawę, że robiłam to na darmo. Tego nie dało się zmyć.
Zakręciłam wodę, wyszłam z pod prysznica i owinęłam się w ręcznik.

I promise, i help you ~ Jonah MaraisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz