80

261 16 5
                                    

#13.02.20#

-Jonah, jesteś? - krzyknęłam rozglądając się po mieszkaniu, w którym nie było żywej duszy.

Marais musiał wyjść niedługo po mnie, bo kuchnia wyglądała dokładnie tak samo, jak kiedy wychodziłam. Spalone warzywa ciągle tkwiły na patelni a obok na talerzach kawałki kurczaka, które miały być naszą kolacją.

Zdjęłam kurtkę i zaczęłam powierzchownie sprzątać, kiedy mój telefon zadzwonił. Zobaczyłam zdjęcie Daniela, więc odebrałam.

-Co tam? - przełączyłam na głośnik i wyrzuciłam spalone warzywa.

-Pokłóciliście się?  - zapytał nagle.

-Kto i z kim? - nie zrozumiałam o co mu chodziło.

-Ty i Jonah - wyjaśnił.

-Nieee... - zmarszczyłam brwi zastanawiają się czy naszą ostatnią wymianę zdań można było nazwać kłótnią - z tego co wiem to nie, a dlaczego pytasz?

-Bo kilka minut temu przyszedł do domu, trzasnął drzwiami i zamknął się w swoim pokoju. Nie chce z nikim gadać - sytłumaczył, a ja z powrotem założyłam kurtkę czując, że nie był koniec moich wieczornych podróży.

-Mówił coś? - westchnęłam.

-Mamrotał pod nosem - mruknął - ale niewiele zrozumiałem.

-Co mamrotał? - dociekałam.

-Coś o jakimś magazynie, o Gabbie, o Trevorze. O co chodzi? - w mojej głowie zapaliła się czerwona lampka i nie wróżyła ona nic dobrego.

-To jest dobre pytanie - podłapałam się po głowie - przyjadę do was za dwadzieścia minut, ok?

-Jasne, nie ma sprawy - zgodził się - im szybciej sobie to wyjaśnicie tym lepiej.

-Do zobaczenia - zakończyłam połączenie i chciałam od razu wyjść z mieszkania aby pojechać do Jonah, ale przypomniałam sobie o broni, którą miałam za paskiem.

Szybko poszłam do sypialni żeby schować klamkę pod łóżko i wyszłam z mieszkania wybierając numer do Maraisa.

-Cześć Sofia - usłyszałam za sobą kiedy zakluczyłam drzwi.

-Hej Miguel - przywitałam się a on podszedł do mnie i pocałował w policzek.

Nacisnęłam czerwoną słuchawkę i ponowiłam próbę skontaktowania się z Jonah.
Cholerna poczta głosowa.

-Co słychać? - zagadnął.

-Nic szczególnego. Przepraszam, ale spieszę się - wskazałam na schody, które prowadziły na parter.

-Jasne, nie zatrzymuję - machnął ręką i sam pokierował się w stronę schodów którymi mógł dostać się na wyższe piętro - musimy umówić się jeden dzień na kawę i poplotkować - zaproponowałam zatrzymując się w pół kroku.

Przyłożyłam telefon do ucha po raz kolejny, ale nadal nie odebrał. Zaczynało mnie to denerwować, bo byłam pewna, że miał przy sobie telefon.

-Z miłą chęcią - skinął głową i zniknął z mojego pola widzenia.

Mulat bardzo lubił plotki, ogólnie uwielbiał mówić. Oprócz tego znał się świetnie na makijażu i miał klasyczne wyczucie stylu. Nosił proste i zwykłe ubrania, często dodając do nich jeden, odznaczający się element. Tak samo jak jego chłopak.
Miguela i Simon mieli już po 26 lat i obojgu podobało się spokojne życie. A kiedy potrzebowali jakiś sensacji, to klientki ich salonu im to dostarczały.

I promise, i help you ~ Jonah MaraisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz