Ostatni rozdział z naszej umowy.
Następny dopiero w piątek.#03.06.19#
-Sofia - poczułam dłoń na ramieniu i nie patrząc kto to był, odsunęłam się jak najszybciej, byłam cholernie przerażona - spokojnie, już go nie ma - powiedział.
-Jo... - podniosłam głowę i zobaczyłam bruneta.
Ulżyło mi, że to nie Eben.
Siedziałam na podłodze skulona w kulkę i patrzyłam na niego rycząc.
Całe moje ciało wręcz piekło, czułam ręce Ebena i tego faceta z przed dwóch lat.-Wstań - powiedział wystawiając do mnie rękę, abym ją chwyciła i wstała, ale popatrzyłam chwilę na jego dłoń, po czym pokręciłam głową - nie bój się. Nic ci nie zrobię - wyszeptał.
Odwróciłam głowę w stronę, gdzie dzień po rozmowie z Tatum o układzie, wściekły sam mi groził i przyparł do ściany oraz uderzył ręką tuż nad moją głową.
On też odwrócił głowę w tamtą stronę i zrozumiał o co mi chodziło, bo mimo że miałam zamazany obraz, widziałam że był zmieszany.
W jego oczach, jak przez mgłę, dostrzegałam wstyd, żal, strach...
Otarłam twarz i niepewnie chwyciłam jego rękę.Jonah pomógł mi się podnieść, jednak kiedy stanęłam na nogach, znów poleciałam na ziemię, ale w ostatniej chwili on mnie przytrzymał.
Byłam za słaba i zbyt roztrzęsiona by utrzymać się sama na nogach.-Trzymam cię - spięłam się czując rękę na biodrze i chciałam się odsunąć, ale wiedziałam że znów bym upadła, a nie miałam siły żeby ponownie się podnieść, więc powoli z pomocą Maraisa udało mi się dojść do łóżka i zakopać pod kołdrą - przyniosę Ci wodę - powiedział i nie zwracając na mnie uwagi wyszedł z pokoju.
Zdążyłam tylko wziąć kilka głębszych wdechów i wytrzeć łzy, co niewiele dało a do sypialni wrócił Jonah.
-Nie chcę - mruknęłam już odrobinę spokojniej.
-Ciągle płaczesz, odwodnisz się - wcisnął mi szklankę do ręki - wiem że nie jestem odpowiednią osobą ale chcesz pogadać? - zapytał patrząc na mnie uważnie, jednak odwróciłam wzrok - zostawię cię samą - mruknął niepewnie i się odwrócił a ja patrzyłam jak powoli stawiał kroki kierując się do drzwi.
-On chciał mnie zgwałcić - wstrzymałam łzy i wyszeptałam cicho, nie wiedziałam nawet czy to usłyszał, jednak Jonah odwrócił się przodem do mnie i nic nie mówiąc oparł się o szafkę - to nie miało się już nigdy wydarzyć.
-Jak to "już nigdy"? - złapał mnie za słówko a ja dopiero wtedy zdałam sobie sprawę że powiedziałam to na głos.
-Nie ważne - mruknęłam.
-Ważne. Ktoś już wcześniej chciał cię zgwałcić? - podszedł bliżej, jednak wciąż utrzymywał dystans.
-Żeby tylko chciał... - pociągnęłam nosem.
-Przysięgam że nie wykorzystam tego przeciwko tobie - zapewnił a ja westchnęłam.
-Dwa lata temu wracałam do domu skrótem, przez stare uliczki - wzięłam głęboki wdech i zamknęłam oczy - nigdy nie zdarzyło się tam nic złego. Od tyłu zaszedł mnie jakiś pijak nie pozwalając iść dalej. Zrobił wszystko bym zwijała się z bólu. Krzyczałam przez cały czas, jednak nikt mnie nie słyszał. Było ciemno więc nie było szans żebym go rozpoznała. Myślałam że umrę, ale w ostatniej chwili usłyszałam wystrzał z pistoletu, potem ktoś wyszedł zza budynku. Podszedł i nie zwracając uwagi na groźby pijaka zastrzelił go - wybuchnęłam płaczem i zasłoniłam twarz dłońmi.
CZYTASZ
I promise, i help you ~ Jonah Marais
FanfictionZwykła, niepopularna dziewczyna z bagażem doświadczeń i sławny, utalentowany, nie najskromniejszy facet to scenariusz typowej historii miłosnej. Może tym razem będzie tak samo.... a może całkiem inaczej? Jeśli chcesz poznać historię (miłosną?) tro...