50

342 25 0
                                    

#20.12.19#

-Paaa, wesołych - pomachałam do telefonu i po kilkunastu minutach rozmowy rozłączyłam się.  Odłożyłam urządzenie na szafkę i spojrzałam na Jonah.

Ani on ani Jack nie zamienili ze sobą ani słowa.
Nadal między całym zespołem trwała cicha wojna i prawie w ogóle się do siebie nie odzywali, chyba że w miejscu publicznym. Wtedy byli w 100% aktorami. Z opowiadań Maraisa wiedziałam, że w ich wspólnym domu nie zostało już zbyt wiele talerzy czy szklanek. Wszystko poszło w drobny mak w czasie ich kłótni.

-Chłopczyk się obraził? - zapytałam nie ukrywając, że się z niego nabijałam a brunet jedynie odwrócił oscentacyjnie głowę w prawo - daj spokój. Nie miałeś za co się obrażać - westchnęłam szturchając go w ramię.

-Nazwałaś mnie debilem - mruknął niczym małe dziecko.

-Bo nim jesteś - wzruszyłam ramionami, a on posłał mi zranione spojrzenie - oj daj już spokój. 

-Nie, przeproś mnie - założył ręce na piersi.

-Przepraszam że zraniłam twoje delikatne serduszko... - zrobiłam śmieszną minę, a on zmrużył oczy i przez chwilę patrzył na mnie dziwnie, w końcu jednak rozłożył ręce dając mi tym samym do zrozumienia, że przytulenie go było jedynym sposobem żeby przestał strzelać fochami na  co westchnęłam ciężko i wywróciłam  oczami, ale przytuliłam go - już, księżniczka przestała się złościć?

-Książę, a nie księżniczka. I tak, przeszło mi - odpowiedział puszczając mnie powoli.

Ułożyliśmy się obok siebie, tak że miałam głowę na jego klatce piersiowej, tuż przy sercu, a on obejmował mnie ramieniem. W prawą ręką chwycił telefon i wrócił do tego co robił chwilę wcześniej.
Miałam nadzieję że nikt z jego rodziny nie miał w planach nagłego wejścia do pokoju bruneta.
Poczułabym się dziwnie gdyby, jego tata, albo mama zobaczyli nas przytulonych. Mogliby wyobrazić sobie niewiadomo co.

-Serio? - zapytałam po chwili spoglądając na ekran jego telefonu - oglądasz filmiki z własnych koncertów?

-Tak, a co? - uniósł brew - zabronisz mi? - dźgnął mnie w bok.

-Chyba nie mam takiego prawa - odpuściłam - w innym wypadku wywaliłbyś mnie z domu.

-Tu się z tobą zgadzam - mruknął i w tym miejscu temat się urwał.

Jonah nie przerwał oglądania filmików, a ja chcąc nie chcąc, patrzyłam razem z nim.
Akurat pokazane było jak Zach zapomniał choreografii, z tego co pamiętałam, do "Friends", co często mu się zdarzało. Moją uwagę jednak przykuło coś innego, przez co się zaśmiałam.

-Ej, każdemu może się pomylić - brunet stanął w obronie młodszego, co mnie zdziwiło. 

Między nim a Herronem też było spięcie po tym, jak Jonah dowiedział się o tym, że Zach zdradził Kay. Brunet mówił że nie poszedł z inną do łóżka, a jedynie się całował. Marais jednak był nie ugięty i stanął w obronie blondynki, twierdząc że i tak była to zdrada. 

-Nie chodzi mi o niego, tylko o ciebie - wyjaśniłam a on popatrzy na mnie zdezorientowany - tańczysz jakby Ci kutasa sparaliżowało -Jonah wybuchnął śmiechem a ja nie zrozumiałam co go tak rozbawiło.

-Dobry tekst - opanował się a ja podniosłam głowę i spojrzałam na niego.

-Stary, ale ja mówiłam serio - wyjaśniłam - kija ci w dupe wsadzili, czy co?

-Daj spokój nie jest tak źle - machnął ręką.

-Jest gorzej - stwierdziłam krótko.

-Tylko tak gadasz... - zlewał mnie.

I promise, i help you ~ Jonah MaraisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz