#01.01.20#
-Sofia? - otworzyłam jedno oko a nade mną pochylał się zszokowany Jonah.
-Co? - burknęłam zaspana.
-Spałaś tutaj? - zapytał, a ja podniosłam głowę.
-Na to wychodzi - mruknęłam przeciągając się, co nie było dobrym pomysłem, bo od razu poczułam ból promieniujący na całe moje plecy, więc zaprzestając jakichkolwiek ruchów - która godzina?
-1 pm - powiedział - jakim cudem udało Ci się przespać tutaj tyle godzin?
-Nie wiem - powoli wstałam z kanapy.
-Herbaty? - zapytał a ja pokiwałam głową i ruszyłam do łazienki.
Zamknęłam za sobą drzwi i przemyłam twarz zimną wodą, co od razu przypominało mi słowa Jonah.
"Chyba się w tobie zakochałem"
Miałam nadzieję, że kiedy się z tym prześpię, to coś wpadnie mi do głowy, jednak okazało się nie być to takie proste jak zakładałam.
Nie wiedziałam czy miałam coś powiedzieć, czy też milczeć.Wytarłam twarz ręcznikiem i niechętnie wróciłam do salonu.
Na stoliku stały dwa kubki z gorącymi napojami i reszta pizzy, którą razem z Jonah zrobiliśmy poprzedniego wieczoru.
Brunet siedział na kanapie oraz intensywnie nad czymś myślał, bo marszczył brwi i tępo patrzył przed siebie.Usiadłam po drugiej stronie kanapy po czym wzięłam do ręki kubek z herbatą.
~~~
Przez ostatnie półtora gdziny siedziałam na kanapie w bezruchu i wcale się nie odzywałam, tak samo było z Jonah.
Między nami zapanowała gęsta atmosfera i cisza, której żadne z nas nie umiało przerwać.
Czułam, że Marais czekał na mój ruch, na jakieś słowo, wskazówkę...
Problem tkwił w tym, że ja sama nie wiedziałam co robić, więc jak miałam mu dać jakiś sygnał?
Co jakiś czas czułam na sobie spojrzenie Jonah, ale kiedy podnosiłam głowę, to on jak najszybciej odwracał wzrok.W pewnym momencie głuchą ciszę, przerwał telefon. Na stoliku leżał telefon Maraisa, więc to do mnie ktoś dzwonił.
Wstałam z kanapy i poszłam do sypialni, skąd dobiegał dźwięk. Wzięłam do ręki urządzenie i spojrzałam na wyświetlacz. Przesunęłam palcem po ekranie w lewą stronę, odrzucając połączenie od Trevora. Nie miałam zbyt dużej ochoty z nim rozmawiać.
Nie zdążyłam odłożyć telefonu, a Trevor zadzwonił drugi raz. Znów nie odebrałam, ale sytuacja się powtórzyła.-Czego chcesz?- warknęłam do urządzenia wychodząc jednocześnie na taras.
-Przyjeżdżaj - rozkazał.
-Po chuj? - prychnęłam
-Powiedziałem przyjeżdżaj - syknął zły.
-Nie jesteś moim szefem - odparłam.
-Jestem twoim b....twoim szefem - zaciął się.
-Czego chcesz? - przeszłam od razu do sedna, bo nie miałam siły się z nim użerać.
-Jakiś gościu przyszedł do magazynu i powiedział że musi z tobą porozmawiać - wyjaśnił.
-Nie mogłeś go wywalić? - podsunęłam.
-Próbowałem! - podniósł głos, na co wywróciłam oczami - tylko, że on załatwił czworo moich ludzi!
-Jak on się nazywa? - zadałam zasadnicze pytanie.
CZYTASZ
I promise, i help you ~ Jonah Marais
Fiksi PenggemarZwykła, niepopularna dziewczyna z bagażem doświadczeń i sławny, utalentowany, nie najskromniejszy facet to scenariusz typowej historii miłosnej. Może tym razem będzie tak samo.... a może całkiem inaczej? Jeśli chcesz poznać historię (miłosną?) tro...