83

300 18 0
                                    

####Dziękuję za ponad 11 tysięcy wyświetleń ❤️❤️❤️ ###

#14.02.20#

-Gotowa? - Jonah zajrzał do sypialni w której ja ogarniałam się do zaplanowanego przez chłopaka wyjścia.

-Daj mi pół minuty - mruknęłam rozczesując włosy.
Może nie byłam jak typowa dziewczyna, lubiącą się stroić, ale włosy były moim atutem i dbałam o nie.

-Kobieto, o 3 pm mamy być na miejscu! - wyrzucił ręce w górę - nie zdążymy.

-Mogłeś mi wcześniej powiedzieć - fuknęłam rzucając szczotkę na łóżko - a jeszcze łatwiej byłoby gdybyś powiedział co planujesz.

-Mycha... - zaczął podchodząc do mnie i kładąc dłonie na moich biodrach - wiesz na czym polega niespodzianka, prawda? - zapytał a ja wystawiłam mu język.

-Wiem - westchnęłam i odsunęłam się do niego nim zdążył mnie pocałować - nie zdążymy - przedrzeźniałam go na co jedyną reakcją był głośny śmiech.

-Czekam w salonie - parsknął zostawiając mnie samą.

Przeczesałam dłońmi włosy i spojrzałam w lustro, które od jakiegoś tygodnia znajdowało się w sypialni. Nigdy nie lubiłam się przeglądać i byłam dość niepewna tego pomysłu, tak kiedy lustro już stało, zdałam sobie sprawę jakim ułatwieniem było.
Poprawiłam ciemno bordową bluzkę, która współgrała czarnymi spodniami. Na nogach miałam wygodne trampki. Niby zwyczajnie, ale jednak nie do końca.
Przez to że nie wiedziałam gdzie chciał zabrać mnie Jonah, to musiałam opierać się na jego ubiorze. To z jednej strony było banalne, jak i podchwytliwe, zważywszy na to, że brunet miał na sobie czarny golf, na niego założoną koszulę w dziwne obrazki, która była rozpięta i z jednej strony wciśnięta w czarne spodnie.

Zarzuciłam na ramiona trochę za dużą, jeansową kurtkę, włożyłam telefon do kieszeni i spryskałam się perfumem po czym byłam gotowa na nieznane.

-Możemy iść - powiedziałam wchodząc do salonu a Jonah odwrócił głowę w moją stronę i przeskanował wzrokiem od góry do dołu - gdybyś powiedział gdzie jedziemy, to bym jakoś inaczej się ubrała.

-Dla mnie zawsze wyglądasz pięknie - wstał z kanapy i podszedł do mnie, na co puściłam mu oczko chcąc go wyminąć, ale on złapał mnie za rękę przyciągając do siebie i wpijając się w moje usta niczym cholerna pijawka.
A tak bardzo mu się śpieszyło...

-Jedziemy? - zapytałam odsuwając się od niego i zobaczyłam jego żałosną minę, co wywołało u mnie głośny śmiech, złapałam go za rękę i pociągnęłam do wyjścia z mieszkania. Zamknęłam drzwi i razem zeszliśmy na sam dół - gentleman - skomentowałam kiedy brunet otworzył mi drzwi do swojego auta.

-Nie przyzwyczaj się - zaznaczył.

-I wrócił stary Jonah.... - westchnęłam udając zawiedzioną, ale w rzeczywistości chyba zwariowałabym z ciągłymi kompletami i miłymi gestami - słucham? - wyjęłam z kieszeni telefon na który ktoś się dobijał.

-Hej Sof. Co tam? - zapytał a ja ściszyłam radio.

-Emmm....W sumie to całkiem fajnie, a co u ciebie? Jak Miami? - powiedziałam i poczułam jak Jonah położył dłoń na moim kolanie, na co uśmiechnęłam się do niego.

-Kto to? - wyszeptał.

-Chris - mruknęłam cicho, żeby chłopak z którym rozmawiałam nie usłyszał.

-W porządku - odpowiedział - przedwczoraj wróciłem do LA, a Miami jak zawsze piękne.

-Cieszę się - uśmiechnęłam się.

I promise, i help you ~ Jonah MaraisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz