84

249 20 0
                                    

#14.02.20#

-Matko boska, jak mi zimno - wbiegłam do mieszkania, skoczyłam na kanapę żeby jak najszybciej przykryć się kocem i słyszałam jak Jonah śmiał się ze mnie i zamykał drzwi.

-Daj spokój, nie było tak źle. Zrobić ci herbatę? - zapytał wchodząc do salonu, gdzie ja leżałam na kanapie opatulona w koc.

Pokręciłam głową zrzucając ze stup buty a on odwiesił swoją kurtkę i usiadł obok przyciągając mnie do siebie.

Mimo, że na zewnątrz było zimno, to on wciąż był ciepły. Nie wiedziałam jak on to robił, ale przynajmniej miałam prywatny grzejnik.
Co z tego że na dworze było 13°C [¹], kiedy zimny wiatr sprawiał wrażenie jakby było blisko 0°.

-Jak ty to robisz, że zawsze jesteś ciepły? - spojrzałam na niego.

-Nie jestem ciepły - burknął a mi ręce opadły, jemu to się chyba mózg wyłączył, albo zgubił na plaży.

-Nie w takim sensie, kretynie - szturchnęłam go w ramię a on zaśmiał się pod nosem.

-Jak ci się dzisiaj podobało? - spojrzał na mnie kiedy przeniosłam swoje dupsko na jego kolana i zagryzłam policzek od środka udają że się zastanawiałam.

Po wizycie w salonie tatuażu pojechaliśmy zobaczyć aleje gwiazd, bo nigdy wcześniej tam nie byłam.
Słyszałam dużo pozytywnych opinii na temat tego miejsca, ale pomijając fakt, że chodzenie po nich było, bynajmniej w moim odczuci, brakiem szacunku, to w większości były to gwiazdy z nazwiskami jakichś znanych osób których ja i tak nie kojarzyłam.
Jonah jednak wziął sobie za sprawę honoru zainteresowanie mnie tymi wszystkimi sławami. Bawił się w przewodnika i zmyślał różne historie na tematy ludzi których kompletnie nie kojarzyłam. Upierał się nad prawdziwością i autentycznością swoich słów kiedy ja śmiałam się z jego bujnej wyobraźni i zdolności do szybkiego wymyślania różnych historyjek. W końcu jednak ulegałam jego rozbawionym oczom i udawałam, że wierzyłam we wszystko, nawet największą brednię.
Potem Marais wywiózł mnie na jakąś dziką plażę, gdzie chciał wjechać autem, ale wybiłam mu ten pomysł z głowy mówiąc, że zniszczy sobie samochód.
Posłuchał mnie i wysiadł z wozu, a kiedy ja zrobiłam to samo, pociągnął mnie w stronę wody.
Zatrzymał się kilka metrów od oceanu i klapnął na piach a kiedy ja nie chciałam zrobić tego samego to złapał mnie za rękę i ściągnął w dół.
Siedzieliśmy na plaży jakąś godzinę, rozmawiając i śmiejąc się z siebie nawzajem. Prawdopodobnie byliśmy tam dłużej, ale cholerny ziąb i wiatr skutecznie nam to utrudnił. Moje marudzenie zmusiło w końcu Jonah do kapitulacji, więc kiedy powiedział że wracamy, błyskawicznie poderwałam się z piachu i pobiegłam do auta, gdzie było ciepłej niż na zewnątrz.
Jonah śmiał się ze mnie kiedy wsiadał do samochodu, więc pokazałam mu środkowego palca, czym w ogóle się nie przejął i zaczął wracać do mojego mieszkania.

-Podobało, a zwłaszcza tatuaż - puściłam mu oczko.

-Tak właśnie myślałem - zaśmiał się pocierając dłoni moje ramiona - mi też się podobało.

-Chociaż nie spodziewałam się, że weźmiesz mnie gdzieś gdzie będę zaciskała pieści z bólu - brunet zaprzestał swoich ruchów i popatrzył na mnie poważniejąc.

Skanował wzrokiem swoją twarz a ja nie mogłam powstrzymać śmiechu, więc chwilę później z moich ust wydobyła się głośna salwa.

-Umiesz nastraszyć człowieka i zjebać atmosferę - burknął a ja przytuliłam się do jego szyi wczepiając palce we włosy. Poczułam jak objął mnie ramionami i położył ręce na plecach.

-Wiesz przecież że tylko żartuję - puściłam mu oczko - kocham cię.

-Naprawdę? - zapytał a ja przestałam jeździć paznokciami po głowie Jonah zdając sobie sprawę z tego co powiedziałam.

Odsunęłam się od niego aby widzieć jego twarz, a w szczególności świecące oczy.

-Umm... Tak mi się wydaje - zagryzłam policzek - za wcześnie?

Chyba powiedziałam trochę się pospieszyłam. Patrząc na jego reakcję wiedziałam że nie spodziewał się takich słów.

-Może... To znaczy nie - zakręcił się - nie chodzi o to, że za wcześnie, ale sądziłem że ty powiesz to jako pierwsza. Myślałem że będę musiał poczekać na te słowa. Zaskoczyłaś mnie - przyznał a ja nie wiedziałam za bardzo jak zareagować.

-Sama sobie zaskoczyłam - westchnął - nie planowałam tego, to tak samo wyszło.

-Czyli że chcesz to cofnąć? - zapytał na co ja szybko pokręciłam głową.

-Nie. Nie wiem czy to co czuję to faktycznie miłość, ale chyba mogę to tak nazwać - wzruszyłam ramionami a Jonah uśmiechnął się szeroko i nachylił się w moją stronę żeby mnie pocałować.
Położyłam rękę na jego policzku a po chwili odsunęłam się od niego.

-Jeśli mnie kochasz, to jesteśmy w domu - powiedział po chwili.

-Co masz na myśli?- zmarszczyłam brwi a w jego pojawił się błysk.

-Też cię kocham mycha - puścił mi oczko a ja się do niego przytuliłam.

To było tak urocze, że aż nie pasujące do naszej dwójki, zwłaszcza do mnie.
Ale... Kto powiedział że ludzie z takim podejściem jak ja nie mogli wyznać sobie uczuć, mimo że było to dla mnie odrobinę niecodzienne.

~~~

-Co do cholery - mruknęłam naciskając wszystkie przyciskiem na pilocie od telewizora, bo przestał pokazywać obraz - Jonah! - krzyknęłam do chłopaka, który niedawno wyszedł z salonu do łazienki.

Nagle na ekranie pojawił się teledysk do piosenki Jonas Brothers - What A Men Gotta Do.
Zmarszczyłam brwi nie wiedząc co się działo, kiedy do salonu wbiegł, a raczej wślizgnął się Jonah w różowej koszuli. Tylko koszuli, skarpetkach i gaciach.
Wyglądał dokładnie jak Nick Jonas.

-O co tu chodzi? - zapytałam, ale on zignorował pytanie.

Stanął przede mną i zaczął tańczyć, tylko sobie znany układ, który wyglądał komicznie.
Wzięłam do ręki telefon i nakierowałam na niego kamerkę, a jemu wydawało się to nie przeszkadzać, bo uśmiechał się jak głupi.

-So what a man gotta do?
What a man gotta do?
To be totally locked up by you
What a man gotta say?
What a man gotta pray?
To be your last "Goodnight" and your first "Good day"

Zaśpiewał do grzebienia, a ja patrzyłam na niego starając się utrzymać chociaż znikomą powagę.
Brunet wystawił rękę w moją stronę więc złapałam za nią dołączając tym samym do zabawy.
W mojej dłoni wciąż był telefon, więc odwróciłam kamerkę żeby nagrać naszą dwójkę, po czym rzuciłam urządzenie na kanapę.

-You ain't tryna be wasting time
On stupid people in cheap lines, I'm sure, I'm sure!

Brunet przeczesał włosy i zrobił kilka kroków w tył, by chwilę później zrobić ślizg na kolanach, przez co przyszły mnie dreszcze, bo na pewno je zdarł.
Pokręciłam głową i klęknęłam obok niego.

-I'm yours!

Krzyknął jakby nic mu nie było, więc nie musiałam martwić się jego obdartymi kolanami.
Wstaliśmy z podłogi i chwytając się za ręce zaczęliśmy tańczyć śmiejąc się przy tym głośno.

-To były moje pierwsze i zdecydowanie najlepsze walentynki w życiu - powiedziałam a Jonah uśmiechnął się szerzej niż chwilę wcześniej.

-Cieszę się że Ci się podobało - odetchnął - chyba muszę już teraz szukać pomysłu na następne walentynki.

-Nie przesadzaj - machnęłam ręką i przyciągnęłam go bliżej.

I promise, i help you ~ Jonah MaraisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz