25

395 22 4
                                    

#25.05.19#

-Sofia, wróciliśmy! - usłyszałam krzyk Daniela i trzask drzwi co oznaczało że święty spokój się skończył, westchnęłam głęboko i podniosłam się z kanapy.

-Wyobraź sobie że widziałam jak podjechaliście pod dom - powiedziałam wychodząc im na przeciw.

W holu stali Daniel, Corbyn, Gabbie z Lavender na rękach i Jonah.
Złość na niego dalej mi nie przeszła a jego widok tylko popsuł mi humor.
Marais widząc mnie, jak najszybciej poszedł na górę, a my skierowaliśmy się do kuchni.

Wstawiłam wodę na herbatę i usiadłam na szafce.
Na szczęście meble nie różniły się od poprzednich a nikt nie zdawał się nic zauważyć.

-Wydaje mi się czy jesteś jeszcze chudsza? - Seavey zmarszczył brwi na co machnęłam ręką.

-Ja też to widzę - wtrąciła Gabbie.

-Dajcie spokój, to przez ubrania - wzruszyłam ramionami.

-Idę się napić - Corbyn zmienił temat ruszając do salonu.

-Zabijcie mnie - westchnął Daniel.

-Kogo jest ten drugi motor w garażu? - do kuchni wszedł Zach.

-A może jakieś "cześć "? - zaproponowałam podnosząc jedną brew.

-Cześć. Czyj jest ten motor? - pokręciłam oczami na jego ciekawość.

-Twój - powiedziałam krótko.

-Co?! - zapytali na raz Herron i Seavey.

-To prezent na urodziny, trochę spóźniony, ale jednak - wzruszyłam ramionami.

Oni nie musieli wiedzieć że to wygrana z wyścigów, a ja i tak nie mogłam jeździć na dwóch motorach na raz, to pomyślałam że mu go dam.

-Naprawdę? - byli zdziwieni - dziękuję - Zach podszedł do mnie i chciał przytulić, jednak w ostatniej chwili wyciągnęłam ręce do przodu powstrzymując go przed tym.

-Idź go obejrzeć. Klucze wiszą tam gdzie reszta, pierwsze od lewej - Herron prawie biegiem wyszedł z kuchni.

-Musiałaś wydać kupę kasy - zaczął Daniel.

-Pieniądze nie są ważne - zbyłam ich - gdzie Jack? - zmieniłam temat.

-W Pensylwanii - odpowiedziała Gabriela.

-Czemu? - zmarszyłam brwi.

-Isla znów trafiła do szpitala - zaczęła - już na Hawajach nie czuła się dobrze, ale po powrocie pogorszyło się. Jack przez cały czas się denerwował, chciał do niej polecieć, ale nie mógł. Miał obowiązki w Azji.

-Przykro mi - mruknęłam - wiadomo co z nią?

-Rodzice nie chcieli mu nic powiedzieć przez telefon. Miał się dowiedzieć wszystkiego na miejscu - powiedziała, a Lavender zaczęła marudzić - pójdę ją położyć - pokiwałam głową i ona wstała po czym wyszła.

-Jak tam? - spojrzałam na Daniela.

-Zależy o co pytasz - podparł głowę na ręce.

-O Corbyna - uściśliłam.

-To istny koszmar - wyrzucił ręce w górę - cały czas chodził pijany. Kilka godzin przed każdym koncertem musieliśmy trzymać go z dala od alkoholu, a od razu po show szedł prosto do garderoby, brał butelkę i wypijał całą. Musieliśmy przetransportować go do busa, tak żeby żaden fan tego nie zobaczył, a to było dość trudne.

-A co na to twój tata? - zmarszczyłam brwi.

-Nic, bo przed nim też to ukrywamy - westchnął.

-Jak długo dacie radę to przed nim ukrywać? To wasz menager - przypomniałam mu.

I promise, i help you ~ Jonah MaraisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz