101

157 12 1
                                    

#28.07.21#

-Dobrze. Myślę że skoro mam już wszystkie potrzebne informacje i szczegóły to mogę zacząć działać - mężczyzna wyjął z portfela 5 dolarów i położył je pod filiżanką.

-Czyli przyjmuje pan tę sprawę? - zapytałam czując jak Jonah ścisnął mocniej moją rękę.

-Oczywiście że tak - skinął głową - poproszę jeszcze tylko o przesłanie kopii akt na mojego maila - wstał z miejsca i wziął ze stolika teczkę z przygotowanymi przeze mnie dokumentami.

-Dobrze, wyślę wszystko jeszcze dzisiaj. Bardzo dziękuję za pomoc - podałam mu dłoń, którą uścisnął i kiwając głową do Jonah wyszedł z kawiarni, a ja opadłam z powrotem na krzesło - i co teraz?

-Teraz trzeba tylko czekać na rezultaty - Marais położył dłoń na moim udzie.

-A jeśli ich nie będzie? Jeśli on nic nie znajdzie? - zaczęłam panikować i trochę mnie to wszystko przerażało.

-Mycha, uspokój się. To jeden z najlepszych detektywów w całym mieście, jeśli nie stanie. Na pewno wszystko będzie dobrze - puścił mi oczko a ja oparłam brodę na ręce.

-Masz rację - westchnęłam - trochę za bardzo się denerwuję tym wszystkim.

-Dokładnie - potwierdził - zbieramy się?

-Tak, tak - skinęłam głową i wstałam zawieszając na ramieniu torbę, zapłaciliśmy za swoje zamówienie po czym razem wyszliśmy z lokalu.

-Co powiesz na małe wyjście na imprezę? - zapytał obejmując mnie w talii i założył okulary przeciwsłoneczne. Zrobiłam to samo, bo szliśmy akurat pod słońce.

-Ale ty wiesz że dzisiaj jest czwartek? - spojrzałam na chłopaka sceptycznie nastawiona do jego pomysłu.

-Co z tego? - wzruszył ramionami jakby w ogóle nie widział żadnego problemu w tym, że chciał iść na imprezę w środku tygodnia.

-Czy ty pamiętasz może o tym nieszczęsnym wywiadzie jutro? - pytałam dalej - nie możesz mieć kaca i wystąpić przed kamerą.

-A kto tu mówił o piciu? - bronił się na co prychnęłam i zatrzymałam na środku chodnika.

-Proszę cię - wywróciłam oczami - nigdy nie widziałam żebyś poszedł do klubu i tam nie pił.

-Kiedyś musi być ten pierwszy raz - wzruszył ramionami - a po drugie nie myślałem o imprezie w klubie, tylko na plaży.

-Na jakiej plaży? - zdziwiłam się.

-Mój znajomy organizuje małą imprezę pożegnalną, bo jutro wyjeżdża i jesteśmy zaproszeni - wyjaśnił.

-Jesteś niemożliwy - prychnęłam - czemu wcześniej mi tego nie powiedziałeś pacanie?

-Wyleciało mi z głowy - wyjął z kieszeni kluczyki i otworzył swoje auto, które stało jakieś trzydzieści metrów od kawiarni.

-Żebym cię nie pacła w tą głowę - wysiadłam do samochodu chłopaka i zapięłam pasy.

-Idziesz ze mną na tą plażę czy nie? - brunet zajął miejsce kierowcy i odpalił auto zerkając na mnie ukradkiem.

-Dobra - zgodziłam się - może nie będzie tak źle.

Jonah pokręcił głową i westchnął głośno słuchając mojej odpowiedzi. Nie miałam szczególnej ochoty na żadne wyjścia. Chciałam jedynie usiąść przed TV z pudełkiem lodów i obejrzeć jakiś film.

-Spodoba ci się - zapewnił, a całe auto wypełnił dźwięk mojego telefonu.

-Zobacz kto dzwoni - podsunęłam chłopakowi pod nos urządzenie na które krótko zerknął.

I promise, i help you ~ Jonah MaraisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz