42-historia

492 20 8
                                    

-Ciekawe  kim jesteś? Myślisz, że ja się ciebie boję? Otóż nie. Jeśli myślałaś, że zacznę płakać i pobiegnę do swojej matki to się grubo myliłaś. Nie jestem taka.

-Ty nędzna...- chciała coś powiedzieć ale przeszkodził jej nauczyciel

-Spokój! Jeśli ty Veroniko i ty Nikole  nie uspokoicie się to  zostaniecie po lekcjach
Blondynka pociągnęła Arona za rękę i poszli w stronę kolejnej  pustej ławki. Ale przecież gdy ja weszłam była tylko jedna przy, której ja siedzę.  Chyba ktoś się ich boi i ustąpił im miejsca.

-No to na czym ja skończyłem?-zapytał się sam siebie historyk-Już wiem. Ktoś mi powie kim jest Hefajstos?-zapytaj się uczniów.

Rozejrzałam się po klasie. Nikt nie podniósł ręki. No błagam przecież to jest banalne pytanie. W takim razie ja odpowiem jemu. Podniosłam dłoń do góry.

-Nikt nie zna odpowiedzi- zignorował mnie-Hefajstos był kochankiem Afrodyty

-Proszę pana bogini piękna była jego żoną-poprawiłam go co najwidoczniej mu się nie spodobało.

-Czy ty studiowałeś historie?!-zapytał się mnie wkurzony

-Nie-odpowiedziałam

-To w takim razie się nie odzywaj na mojej lekcji-co za wredny nauczyciel?

- Nawet prawdy nie  mogę powiedzieć?-spytałam się go lekko wkurzona

-Moje zdanie na tej lekcji jest święte, więc nikt nie będzie podważyć mojego autorytetu-chyba, że ja.  Znam się lepiej na bogach niż on. To co przed chwilą powiedział nie jest prawdą. Moja mama i wujek są małżeństwem, ale Bóg kowalstwa, wie że mój tata i Afrodyta mają ze sobą romans. Lepiej nie będę się już więcej odzywała  bo jeszcze czasami trafię na dywanik do dyrektora. A nie chciałabym być tam pierwszego dnia. I to w dodatku za to, że nic nie zrobiłam.
Po paru minutach w końcu ta fałszywa lekcja się skończyła. W ciągu od tego czasu nauczyciel zdołał jeszcze powiedzieć, że to Hera jest boginią mądrości i inne rzeczy, które w ogóle nie mają sensu. Jestem ciekawa kto w ogóle pozwolił mu być nauczycielem historii. Prędzej nadawałby się na  bajkopisarza.  Wyszłam ze stali. Rozwinęłam plany i patrząc się na niego. Nagle uderzyłam o coś twardego. Mój wzrok utkwił na przystojnym chłopaku. Miał on blond włosy i prawie, że czarne oczy. Na jego widok bransoleta znów zaczęła świecić. Kolejny braciszek.

-Przepraszam nie patrzyłam na drogę-próbowałam go przeprosić

-To ja przepraszam, zagapiłem się i nie zauważyłem ciebie- chyba charakter odziedziczył po mamie. Nie przypominam sobie żeby Ares chociaż raz kogoś przeprosił przez ten czas kiedy ja byłam zmuszona żeby z nim mieszkać.-Nazywam się Aleksander a ty?-spytał się mnie po chwili ciszy

-Nicole Wilson-odpowiedziałam mu

-Piękne imię. Do której klasy chodzisz piękna?-czy on chce mnie poderwać?

-Do III a

-Jesteśmy w tej samej klasie  skarbie-to jest szczyt wszystkiego mój  brat nie podrywa.

-Alex chodź do nas!!!- krzyknęli w jego stronę jacyś chłopacy

-No idź do nich skoro cię wołają-muszę spróbować go zachęcić

-Wolę zostać z tobą-stwierdził. Nie będę się bawiła  się w żadna romans ze swoim bratem

-Chodź odprowadzę cię pod klasę?-zaoferował mi. Złapał mnie za rękę i zaciągnęło pod salę, w której mieliśmy teraz lekcje.  Weszłam do sali równo z dzwonkiem. Usiadł na wolnym miejscu ale gdy tylko nauczycielka przyszła musiałam opowiedzieć coś o sobie, a później pokazała mi, że mam usiąść koło jakiegoś bruneta. Posłuchałam się jej. Gdy tylko usiadłam koło tego chłopaka moja bransoleta po raz trzeci tego dnia zaczęła się świecić. Super czy już od nas są w trzech braci i nie będę musiała już nikogo słuchać. Chyba, że Ares Afrodyta zapomniałem powiedzieć że mam jeszcze jakieś siostrę lub innych braci.

-Jestem Nikola, a ty?- przedstawiłam się mu i przy okazji zapytałam się go jak się nazywa

-Jestem Dawid.

-Dawid, Nicole nie wolno rozmawiać na lekcji -upomniała nas nauczycielka.

Wyciągnęłam z torby zeszyt i zaczęłam notować to co ona kazała nam napisać w zeszycie. Następnie zaczęła coś gadać co mnie wcale nie interesowało więc zaczęłam rysować jakiś obrazek na marginesie.
I w ten sposób w mgnieniu oka skończyła się lekcje.
Gdy byłam na przerwie znów zaczepił mnie Alex .

-Pomożesz mi z zadaniem z matematyki?-spytał się mnie

-A skąd ty wiesz że jestem dobry z matematyki?-może nie jestem aż taka bardzo dobra, ale jakoś sobie radzę z tym przedmiotem. Wystarczy mieć dobrego nauczyciela, słuchać go na lekcji i odrabiać uważnie zadanie domowe, a  wszystko się zrozumie

-Krążą plotki, że byłaś na jakieś tam olimpiadzie z matematyki-to był przypadek. Myślałam, że to jest olimpiada z biologii a okazało się że to jest z matematyki.

-Więc co pomożesz mi w zadaniu z matmy?

-Nie. Mam coś do zrobienia.

-Co jest ważniejsze od pomocy mi w matematyce-chyba odziedziczył charakter po Aresie. Uważa się, że jest najważniejszy, a w rzeczywistości tak nie  jest.
-Muszę nadrobić zaległości w nauce języka Włoskiego-było to pierwsze co mi przyszło do głowy

-Uczysz się włoskiego?-spytał się zdziwiona

-Tak-w sumie czemu nie może kiedyś się go nauczę

-Wiesz ja też uczę się tego języka więc może razem się pouczymy ?

-Ciekawe ile ma jeszcze pretekstu żeby spotkać się ze mną

-Wolę się uczyć sama?-

-Trudno- w jego oczach mogłam dostrzec smutek-to co w takim razie widzimy się na kolejnej lekcji?-spytał się już wesoły

-Tak-odpowiedziałam mu

-Aha i lepiej uważaj na tego Dawida-ostrzegł mnie przed swoim bratem

-Dlaczego?

-Jakby to powiedzieć ma nieciekawą sytuację rodzinną

-Nie rozumiem-muszę się dowiedzieć o co mu teraz chodzi

-Każdy w szkole wie, że jego ojciec się nad nim znęca, a matka jest alkoholiczką i puszcza się na boki-powiedział po czym odszedł. Szkoda mi go. Może  kiedy już pozna swoją prawdziwą rodziny wszystko się zmieni. Wiem tylko, że będzie mu bardzo trudno przyzwyczaić się do nowej sytuacji.

Chwilę później zadzwoni dzwonek a ja ruszyłam na jedną z moich ,,ukochanych’’ lekcji niemiecki. Tym razem chciałem siedzieć sama. Zajęłam podwójną ławkę,  a na  jednym z pustych krzeseł położyłam moją torbę.  Do sali weszedł  jakiś starszy facet.   Uczniowie przywitali się z nim po niemiecku, tylko ciekawe po co jak można mu   powiedzieć zwyczajne ,,dzień dobry’’ po naszym  ojczystym języku. Dla mnie to prawda grecki nie jest ojczystym lecz moja boska postać z tym językiem jest związana, więc dlatego umiem rozmawiać po nim.
-Hej piękna-odwróciłam się w stronę tego głosu. Koło mnie  siedział Aaron. Gdzie jest moja torba? Popatrzyłam się na  boki i zobaczyłam,  że stoji koło mojego krzesła. Jakim prawem on śmiał ruszać moje rzeczy.

-Jeśli mówisz to do swojej dziewczyny to ja nią nie jestem pomyliłeś miejsca-On cichutko zaśmiał się  z tego co powiedziałam

-Mówię to do pięknej dziewczyny o kruczoczarnych włosach

Czy mój drugi brat musi mnie też  podrywać?  Moi bracia są jacyś chorzy. A jedyne zdrowy to Dawid.

Nastoletnia bogini(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz