49-Bóg wojny

472 16 0
                                    

Po trzech godzinach zakupów postanowiłam wrócić do domu.  W sumie jutro jest sobota, więc nie muszę robić dzisiaj zadaj domowych, które na pewno zadali nam nauczyciele na weekend. Już wiem co będę robiła za kilka minut.  Gdy tylko znalazł się przed domem zaparkowałam samochód i wysiadłam z niego. Nagle przed swoimi oczami zobaczyłam mojego ulubionego boga. Pana strategii. Ciekawe co on tu robi i skąd wie, że ja tu mieszkam? Jeśli moi rodzice mu to powiedzieli to nie wybaczę tego.  Zakluczyłam auto, a następnie podeszłam do mojego ,, chłopaka".

-Witaj  Nike -czy on się dobrze czuje? Nikt mu nie powiedział o tym, że ktoś może się dowiedzieć o świecie bogów?

-Zaraz jak Nike przecież jestem Nikol, A tak poza tym co ty robisz czasami nie pomyliłeś  domu.

-Nie oglądam swój nowy dom-Zaraz co?! Czy ja się przesłyszałam?

-To jest moja posiadłość ani twoja Stiles

-Nie wydaje mi się-czyli musimy sobie poważnie porozmawiać. 

Chwyciłam go za dłoń, a następnie skierowałam się razem z nim do drzwi wejściowych mojego domu. Otworzyłam je a następnie razem z nim weszłam do środka. Zamknęłam za sobą drzwi.

-Co ty sobie wyobrażasz?-spytałam się go

Odpowiedziała mi cisza.

-Kto ci kazał zamieszkać ze mną?

Kolejny raz usłyszałam to samo czyli nic.

-Czy to moi rodzice czy dziadkowie-jeśli zaraz mi nie odpowie to po żałuję, że w ogóle znalazł się na tej posesji. Kolejny raz tego dnia poczułam jak przez moje ciało znów przepływa prąd. Normalnie super.

-Jeśli nie chcesz ominąć kary to możesz nadal milczeć, ale możesz mi uwierzyć na słowo ja potrafię być jeszcze gorsza-może tym razem go przekonam do mówienia

-Bóg wojny-powiedział jedno słowo lecz ja  zrozumiałam całość. Jeszcze dzisiaj sobie porozmawiam z moim ojcem i on się dowie że w moje życie nie wolno się wtrącać. W sumie będę musiała jeszcze taką rozmowę przeprowadzić z dziadkiem.
Nikt ale to nikt nie będzie wtrącał się w moje życie. Już ja tego dopilnuję. 

-Zostań tu, ale wiesz wszystko  może się zdarzyć muszę porozmawiać z moim ojcem.

-Wiesz, że z nim nie wygrasz ja już to próbowałem. I nie udało mi się. Nie chciałem mieszkać z tobą ale to twój rodziciel tak wymyślił i został poparty przez Zeusa więc nie miałem prawa głosu.

-Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. Ja zawsze wygram

-Wiem, że jesteś boginią zwycięstwa ale w tej sprawie Ta moc nie może ci się przydać-Czy on mnie wątpi. Ja to wygram jestem o tym przekonana. Ani mój ojciec ani dziadek nie mogą mi zrobić ponieważ niby mam większą moc od nich i na pewno się będą bać stoczyć ze mną jakieś pojedynek. A poza tym jesteśmy rodziną, a rodziny się nie krzywdzi. Swoją drogą ciekawe kiedy dostanę większość zdolności albo już mam je i nie jestem tego świadoma.

-Jako bogini zwycięstwa zawsze wygrywam. To jest jedna z cech, które posiadam zawsze wygrywam-powiedziałam władczym głosem. Kto by pomyślał, a jeszcze kilka dni temu nie przyznałam się do tego kim jestem. Teraz już wiem, że w stu procentach jestem boginią zwycięstwa i niby szybkości.

-Skoro tego chcesz. Masz coś do jedzenia?-spytał się mnie.
-Tak

-To mi to przynieś-A co ja jestem służącą. Nie przypominam sobie żebym właśnie nie była. Jakim cudem ja mam z nim wytrzymać choćby jeden dzień.

-Tam jest kuchnia-wskazałam na drzwi-Sam sobie przynieś jedzenie

-W moim pałacu miałam od tego służąca więc nie

-Czy to jest twój dom?!

-Tak-gdzie to niby jest napisane. Słowa mi nie wystarczą muszę mieć dokument inaczej może się wynosić z mojej villi.

-Słowa mojego ojca i dziadka nic dla mnie znaczą

Może on już sobie w głowie ułożył plan by mnie doprowadzić do szału. Jak na razie idzie mu to znakomicie.

Wyszłam na balkon. Muszę się uspokoić bo inaczej ten bożek poczuj na swojej skórze moc bogini zwycięstwa.  Na szczęście nie popsuł mi on planów. Zaraz się uspokoję i polecę dokończyć to co zaczęłam w moim królestwie. Może tam nawet przenocuje by nie widzieć już więcej jego twarzy dzisiejszego dnia.  Popatrzyłam się przed siebie odsunęłam od siebie myśli, które krążyły w mojej głowie dosłownie przed chwilą. Spojrzałam się na piękne morze. Może jutro wybiorę się na plażę i popływam w wodzie. Gdy słońce zaczęło chować się za horyzontem ja w końcu postanowiłam polecieć do mojego królestwa. Co prawda długo wstałam i widziałam wodę ale opłacało się. Pozbyłam się negatywnych myśli. Wiecie przedtem miałam taki plan by porozmawiać z moim ojcem na miecze, a teraz postanowiłam, że dzisiaj go odwiedzę usiądziemy przy stole i popijając nektar będziemy rozmawiać. Rozłożyłam skrzydła. Tym razem były białe. Wbiłam  w powietrze i pofrunęłam do mojego państwa. Na moje szczęście dowiedziałam się od mamy przedtem o mgle, więc tym razem prawie nikt mi nie będzie mnie widział. Chociaż nie muszę się bać o to, że ktoś odkryję mój sekret, a zaraz po nim świat bogów.  Po godzinie lotu w końcu stanęłam na ziemi.  Znalazłam się przed moim pałacem. Strażnicy, którzy pilnowali jego wejścia gdy tylko mi zobaczyli uklękli. Kazałam im  wstać. Posłusznie wykonali moje polecenie. Następnie otworzyli przede mną wrota, a ja weszłam przez nie do mojego domu. Chociaż tu nie będę widziała tego wkurzającego boga.  Wolnym krokiem poszłam do mojego pokoju. Z tamtąd weszłam do garderoby, z której wyciągnęłam białą krótką rozkloszowaną sukienkę z rękawem 3/4, do tego cienką białą kolczugę i sięgające za kolana tego samego koloru kozaki.  Ubrałam się w te rzeczy, a następnie uzupełniłam się w mój atrybut i dumnym krokiem ruszyłam na plac. Tym razem muszę pokonać tego dowódcy, który nazwał mnie po imieniu. I tym razem żaden starzec ani nawet moja moc na mnie przychodzą już ja tego dopilnuję.

Kolejny rozdział pojawi się w środę.

Nastoletnia bogini(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz