43-wychowawca

495 18 2
                                    

-Może nie wiesz ale ja mam już  chłopaka-trochę kłamstwa mu nie zaszkodzi. Może w ten sposób się ode mnie odczepi.

-Wiem, że kłamiesz ślicznotko-stwierdził. Skąd on to wie? Może jego mocą jest wykrywanie kłamstw.

-Skąd ci  to przyszło do głowy?

-Gdybym ja miał taką piękną dziewczynę nie opuszczał bym jej i chodziłbym za nią-jak pies? W sumie to byłby z niego pożytek. Potrzebuję kogoś żeby mi nosił książki. Z tym akurat sobie żartuję.

-To dlaczego nie ma cię koło Victoria?-spytałam się go. Kryzys w związku czy co?

-Mnie i Victorie nic nie łączy

-Co zerwała z tobą?-jeśli odziedziczył charakter po naszym  ojcu to się jej nie dziwię.

-Ja i ona nie byliśmy parą-podniósł głos- Tylko...

-Aaron, Nicole czy ja wam czasami nie przeszkadzam?-spytał się na nas nauczyciel

-Nie proszę pana-powiedziałam.- my tylko rozmawialiśmy o języku niemieckim...

-Wręcz przeciwnie przeszkodził nam Pan w  bardzo ważnej  dyskusji-czy on może się kiedyś zamknąć? Ja tu próbuje wyjaśnić nauczycielowi byśmy nie zostali po lekcjach, a on ma mojej strania czterech  litrach. 

-W takim razie obydwoje dostajecie uwagę do dziennika.-  dobrze mu tak. Ale zaraz dlaczego oboję. Przecież ja nic złego nie zrobiłam. Już nie można normalnie rozmawiać na lekcjach. Chociaż nie będę musiała zostawać po lekcjach ale ta uwaga też mi się nie podoba. Dobrze, że mój boscy rodzice  nie wiedząc co to jest dziennik elektroniczny. Dzięki temu nikt się o tym nie dowie.  Potrzyłam się gniewnie na mojego brata. Na co na jego twarzy pojawił się uśmiech.  I z czego on się niby szczerze. Ja tu jestem na skraju załamania, a on jest szczęśliwy. Na pewno odziedziczył charakter po ojcu.  

Odwróciłam się w stronę tablicy i zaczęłam notować to co się na niej  znajdowało. Przy tym musiałam ignorować brata, który ciągle się na mnie gapił.

-Czy ja mam coś na twarzy?- zapytam się go

-Nie , a co nie mogę popatrzeć na taką piękną dziewczynę. To już jest zakazane-gapienie się na siostrę owszem.  Dlaczego moi rodzice i powiedzieli mi, że moje rodzeństwo jest takie dziwne. Wiem dlaczego. Ponieważ ich nie znali.

Po dwudziestu minutach ciągłego do narzekania, w końcu usłyszałam dźwięk dzwonka. W końcu jestem uratowana. Wzięłam swoją torbę za jej uchwyt i wyszłam z nią. Popatrzyłam się na plan. Jeszcze tylko dwie lekcje, a jedna z nich wychowawcza i w końcu pojadę Ferrari do domu. Będę miała święty spokój od swojego rodzeństwa. Zastanawia mnie tylko co zrobić z Dawidem. Dobra pomyślę o tym  później. Poszłam do gabinetu geograficznego. Weszłam do sali. Zobaczyłam, że jest tylko jedno wolne miejsce. Nasze się nie było one koło żadnego z moich braci lecz koło przystojnego blondyna. Podeszłam do jego ławki.

-Hej czy mogę się do ciebie dosiądź-spytałam się go

-Jasne-uśmiechnął się do mnie.

Usiadłam koło jego.

-Jestem  Thomas, a ty?

-Jestem Nicole.

-Ładne imię-stwierdził na co ja zrobiłam się na  twarzy czerwona jak burak.

-Dzięki

Rozmawialiśmy jeszcze chwilę dopóki nie zadzwonił dzwonek. W ciągu tych paru minut  dowiedziałam się  miedzy innymi tego , że mieszka ale  domków ode mnie. Wydawał się fajny. I nie podrywał mnie.  Może się z nim  zaprzyjaźnię.  Do sali wyszła nauczycielka.  zaczęła gadać o jakiś tam współrzędnych geograficznych, ale szczerze mnie to interesowało jak prawie pół klasy. Każdy był zajęty czymś innym. niektórzy czytali potajemnie książkę, inni czatowali, a w moim przypadku było tak że bardziej byłam zainteresowana od Thomasem. W taki sposób moje przed ostatnia lekcja dobiegła końca. Mój kolega z ławki zaoferował mi, że pójdzie ze mną na wychowawczą. Podziękowałam mu za to. Złapał mnie za rękę. Co w pierwszej chwili było dziwne i zaprowadził pod klasę.  Gdy już się znaleźliśmy pod klasą dostałam olśnienie. Skoro w tej klasie miałam dzisiaj historię to moim nauczycielem będzie... Oni nie ten wkurzający historyk. Czy ja coś złego zrobiłam, że akurat on musi być moim wychowawcą? Dwie lekcje spędzić z dniem to już jest przegięcie.  Dobra Nike jesteś boginią zwycięstwa, więc bez problemu poradzisz sobie z tym człowiekiem. Powtarzałam sobie ciągle, te zdanie.  Pokonałam ojca, który jest niby pokonany niepokonany czyli  z łatwością poradzę sobie z przetrwaniem tej lekcji.

-Co się stało?-spytał się mnie mój kolega widząc na mojej twarzy przerażenie

-Nie chcę iść na tą lekcję-stwierdziłam

-Miałeś już styczność z naszym ,,ulubionym’’ nauczycielem?-spytał się mnie na co ja poruszyłam głową na tak-Nasz wychowawca jest surowe ale z czasem da się go polubić-stwierdził. Ciekawe ile czasu mi będzie trzeba  by go polubić. Po pierwszej lekcji mam go już dosyć. Nie dość, że obraża moją rodzinę o której zupełnie nic nie wie to jeszcze jest moim wychowawcą.  Aresie,  Afrodyto dlaczego nie mogliście  się sami iść na tą misję. A zamiast tego wysyłacie mnie. Waszą córkę.  Chociaż gdyby ktoś tutaj wkurzył boga wojny to chyba nikt  by tego nie przeżył oprócz moich braci mnie oczywiście. Podniosłam głowę wyżej i weszłam do klasy. Ławka, przy której rano siedziałam była teraz zajęta przez mojego brata jego koleżankę.

-Thomas mogę znów koło ciebie usiąść?-spytałam się go

-Jasne, że tak i tak siedziałem sam, a teraz będę miał chociaż koleżankę, z którą będę mógł porozmawiać- nadal  trzymając się za ręce poszliśmy do ostatniej ławki mieszczącej się w w środkowym rzędzie. Prawdopodobnie Aaronowi  nie spodobało się to. Gdyż posłał w stronę mojego kolegi groźne spojrzenie. Nie mówcie mi, że mój brat jest o mnie zazdrosny. To jest chore. Szkoda tylko, że nie mogę się już urwać z tej lekcji, rozłożyć skrzydła i wzbić się w powietrze. Nagle poczułam na moich plecach coś gorącego. O nie. Pomyślałam o skrzydłach i właśnie zaraz się pojawia. Zaraz. Zamknąłem o czym i pomyślałam o czymś innym. Po chwili już nic nie czułam. Co za szczęście! Nikt nie miał się dowiedzieć o mojej boskiej postaci, a prawie bym się wydała. Gdyby tak się stało to nie wiem co by było. Na pewno, nie którzy by się praźili tym, że mam skrzydła, ini byli by  zafascynowani tym, że potrafi latać.

Nastoletnia bogini(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz