Miałem jeszcze całkiem dużo wolnego czasu. Po spacerze Dima był zmęczony i głodny więc odprowadziłem go do pokoju, pozostawiając na łasce Asmodeusza. Co prawda miałem pewne podejrzenia co do moralności upadłego jednak to na razie strefa domysłów. Jeszcze przyjdzie czas by trochę mu nawrzucać. Najpierw niech mnie czegoś nauczy. Poza tym, co by o nim nie mówić dobrze opiekuje się Dimitrijem. Chłopak wygląda i czuje się zdecydowanie lepiej. Dlatego chwilowo zaufam mu i uwierzę, że nic złego się chłopakowi nie dzieje.
Nie miałem właściwie niczego innego do roboty, więc postanowiłem poszukać Ariela. Miałem nadzieję, że w końcu zechce podzielić się ze mną informacjami dotyczącymi tego, czego się dowiedzieli podczas mojej rekonwalescencji od siedmiu boleści. Bowiem do tej pory anioł zbywał wszystkie moje pytania. Słyszałem tylko „Nie martw się o to", „Nie musisz się o nic martwić, po prostu odpoczywaj", „Pracujemy nad tym, więc nie martw się o nic" czy moje ulubione „Zrobiłeś już wystarczająco wiele, teraz nasza kolej, by się tym zająć, więc odpoczywaj i o nic się już nie martw".
Taa... Usłyszałem „Nie martw się" tyle razy, że jeszcze raz powie coś w tym stylu i mu przywalę. Jeszcze tylko nie wiem w co. Kopniak w piszczel? Kuksaniec pod żebra? Na pewno zrezygnuję z kopniaka między nogi i prawego sierpowego. Nie chcę uszkodzić tych lubianych przeze mnie partii jego ciała.
W każdym razie Ariel starał się odsunąć mnie od tej sprawy jakbym miał dostać ataku paniki za każdym razem jak wspomniana zostanie Layla lub coś z nią związanego. Cholera przecież nie jest ze mną aż tak źle. Owszem mam chwile słabości. Wydaje mi się jednak, że stawienie im czoła byłoby mądrzejszą decyzją niż wieczne uciekanie przed nimi.
Chyba... jest tu między nami mały konflikt osobowości. Ariel chciałby trzymać mnie z daleka od całego zła, bym przypadkiem się nie zranił. Ja natomiast wolałbym wyjść mu na przekór. Ale nie mogę, bo mi nie pozwala. Rozumiem, że chce mnie chronić i uważam to za naprawdę kochane... Po prostu musi się pogodzić, z tym że wybrał sobie kogoś takiego jak ja. W sensie... wiedział, co brał. Przecież nie ukrywałem, że jestem irytujący i nie lubię być kontrolowany. No i jakoś do tej pory tak bardzo mu to nie przeszkadzało. A teraz włączył mu się tryb matki Teresy i jakby mógł, to zamknąłby mnie w pokoju bez ostrych krawędzi i zapisałby mnie na jakąś terapię. Nie, żeby nie przysyłano do mnie jakichś śmiesznych uzdrowicieli, którzy chcieli 'rozmawiać' o moich uczuciach... Dość szybko sobie odpuścili. Teraz jednak jestem zdeterminowany wyjść z tej bańki, w której zamknął mnie Ariel.
Jestem jego chłopakiem. Powinniśmy ze sobą rozmawiać o takich rzeczach. Zamiast odseparowywać mnie od tego wszystkiego a samemu się zapracowywać powinniśmy ze sobą szczerze pogadać. Nie wiem nawet, jak on się po tym wszystkim czuje. Jakby nie patrzeć Layla była ważną częścią jego życia. No ale on może sobie zgrywać twardego mężczyznę i wykonywać swoje obowiązki bez przeszkód, ale ja muszę odpoczywać i się nie martwić... Mógłbym mu wytknąć hipokryzję, ale postaram się załatwić to pokojowo. Grzecznie zapytam, a jak walnie swoją zwyczajową gadkę to wieczorem zaciągnę go do łóżka i jakoś obrobię. W każdym razie znajdzie się jakiś sposób, no a Ariel zawsze po seksie zmienia się w ciepłą kluskę i robi, co chcę więc... Nie twierdzę, że wykorzystywanie tego jest etyczne, ale zdecydowanie niewykorzystywanie tego byłoby głupie. Zaczynam mieć nadzieję, że mi odmówi i będę musiał wdrożyć ów plan B w życie...
Oczywiście Ariel musiałby znaleźć dla mnie czas, z czym ostatnio krucho, bo Zafiel nieźle go wykorzystuje. Wygląda na to, że mój chłopak przejął posadę Hamona, który jeszcze odbywa karę za zawaloną misję. W każdym razie z tego, co zrozumiałem to trochę jak staż. Ariel popracuje u niej kilka miesięcy i jeśli dobrze się spisze, dostanie oficjalną pozycję. Trochę zdziwiło mnie, że Zafiel wzięła go tak od razu, jednak okazało się, że mój chłopak miał przyzwoitą listę sukcesów w swojej poprzedniej jednostce. Nie licząc tego jednego incydentu z niewykonaniem rozkazu a później kolejnego z... niewykonaniem rozkazu z mojego powodu to Ariel ma w dokumentach same sukcesy, wysokie wyniki w nauce, szkoleniu i pozytywne opinie od poprzednich dowódców. Gdyby nie podwinęła mu się wtedy noga, byłby pewnie na wysokiej pozycji czy to w Virtui, czy w Złotej Gwardii. Nie widziałem jeszcze pełnego potencjału bitewnego Ariela, ale mój facet jest Serafinem, który przez większość życia z zapałem rozwijał swoje umiejętności więc... ta... mój chłopak jest silny. Tylko trochę miękki. Czy raczej... dobroduszny, empatyczny i litościwy. To mogło go zabić. Jest jednak typem osoby, która uczy się na błędach.
CZYTASZ
Alexis V
FantasyPiąta część opowiadania "Alexis". (Kiedyś wymyślę porządny opis, obiecuję).