Rozdział 62

1.2K 116 16
                                        

Asmodeusz

Przyglądałem się, jak chłopak przekręca ścianki jedną po drugiej. Naprawdę uznawałem to za fascynujące. Jednak patrzyłem nie tylko na jego smukłe dłonie, a także na jego pełne, słodkie usta, które przygryzał, gdy zastanawiał się nad kolejnym ruchem. Na ciemne brwi, które delikatnie marszczył. A od czasu do czasu, gdy nieco się pochylił, zerkałem na jego smukłą szyję i wyraźnie zarysowane obojczyki.

Czy specjalnie wybierałem dla niego nieco luźniejsze koszule z bardziej wyciętym dekoltem? Jak najbardziej. Nie, żebym nie mógł popatrzeć na jego ciało w innych okolicznościach. Dimitrij czuł się przy mnie bardzo swobodnie. Dalej pomagałem mu w kąpieli i przy przebieraniu. Nieraz zasypiał u mojego boku. Trudno było powstrzymywać się przed wykorzystywaniem jego ufności. Pozwalałem sobie jednak tylko na tęskne spojrzenia i subtelny dotyk tu i tam.

Z jakiegoś powodu Dimitrij nie dostrzegał moich zalotów. Możliwe, że nie jest zainteresowany mężczyznami. Jednak nigdy nie widziałem, by wykazał jakiekolwiek zainteresowanie kobietami. Wokół kręciło się wiele pięknych anielic. Traktował je z całkowitą obojętnością. To głównie ze mną rozmawiał, to do mnie się uśmiechał i to przy moim boku zasypiał. A jednak nadal wydawał się taki odległy. Nadal miał koszmary, był płochliwy i nieufny. Czuł się jednak coraz swobodniej zwłaszcza przy mnie.

Stwierdziłem, że mam już dość samego patrzenia. Wstałem ze swojego fotela i usiadłem na sofie obok niego. Ułożyłem ramię na oparciu za jego plecami. To nie mógł być bardziej oczywisty ruch, a jednak chłopak nawet nie zwrócił na to uwagi.

- Jak sobie radzisz?

- Już prawie kończę.

Dimitrij zawsze mówił cicho. Jakby nie miał sił, by zrobić to głośniej. Nie wyobrażam sobie, by był w stanie krzyknąć czy chociaż podnieść na kogoś głos. Uważałem to za dość urocze. Ponadto miałem pretekst, by jeszcze się do niego przybliżyć i nachylić delikatnie.

- Podoba ci się ta zagadka?

- Tak. Jest... Ciekawa. Trudniejsza niż ta ostatnia.

- Szukałem czegoś, co zajmie cię na dłużej.

- Dziękuję.

- Nie ma za co. Cieszę się, że ci się podoba. Czy chcesz, bym kupił ci coś jeszcze? Powiedz tylko.

- Nie... Nie chcę nic.

- A może chcesz coś porobić? Twój kolega do nas wrócił, a więc mam mnóstwo wolnego czasu. Już nie musimy go szukać i udawać, że się o niego martwimy. To znaczy, ty możesz przestać się martwić, a ja mogę przestać udawać.

- Czy Sky czuje się dobrze?

- Tak, wydaje się, że wszystko u niego w porządku. Gdy ostatnio go spotkałem, twierdził, że wkrótce cię odwiedzi.

- To... miło.

- W każdym razie mam sporo wolnego czasu, a więc mogę się tobą zająć. Co chcesz porobić?

- Ja... Nie wiem.

- Spacer?

- Jest... Zimno. Nie chcę wychodzić. Możemy nie wychodzić?

- No dobrze. Co tylko zechcesz. A może chcesz przejść się po Kapitolu.

- ... Nie. Tu są ludzie, których nie znam. Nie lubię ich.

Zaśmiałem się lekko i poczochrałem go po długich czarnych włosach.

- Jak możesz ich nie lubić, skoro ich nie znasz?

Alexis VOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz