Rozdział 59

1K 104 34
                                    

Sky

Świat się wali, ale ja czułem się wyjątkowo dobrze. Przez ostatnie dni głównie spałem i jadłem. Udało mi się nawet trochę przytyć i wrócić do... normalnej wagi. Nadal byłem szczuplejszy niż wcześniej, ale nie aż tak szczupły. Właściwie to... nie byłem wcale taki pewien swojego wyglądu. Dlatego już po chwili stałem przed lustrem w samych bokserkach i analizowałem swoje proporcje.

Żebra trochę było mi widać... ale przynajmniej byłem wysportowany, to poza kośćmi było widać też zarys mięśni. Delikatny, ale jednak. No i chyba nie było tak źle. Właściwie to sam już nie wiem...

Gdy Ariel wszedł do pokoju, nawet nie zwróciłem na niego uwagi. On na mnie jak najbardziej. W sensie... trochę go rozumiem, musiałem prezentować się dziwnie.

- Sky... co robisz?

- Oceniam swoją wagę. W sumie nie wiem, czy jestem jeszcze za chudy... czy może wcześniej byłem za gruby. Może teraz jest lepiej.

Ariel uniósł delikatnie brwi i nie odezwał się od razu. Najpierw podszedł do mnie i stanął tuż za mną, tak więc teraz obaj odbijaliśmy się w lustrze. Anioł położył dłonie na moich biodrach, co przyznam, że wywołało dreszczyk emocji.

- Hmmm... twoje kości biodrowe strasznie wystają.

- A to źle?

- Nie... ale wiesz... teraz może trochę boleć.

- Co?

- Gdy tu złapię.

Ariel zacisnął mocno dłonie i rzeczywiście trochę zabolało.

- Widzisz? Sama skóra i kości. Aż strach cię złapać.

- To nie łap tak mocno.

- Łatwo ci mówić. Sam mnie nakręcasz i sprawiasz, że się nie kontroluję.

- ... Och... o to ci chodziło... Zboczeniec.

Ariel zaśmiał się lekko i przytulił mnie od tyłu.

- Nieprawda. Mówię, jak jest. A ty Sky... jesteś śliczny nieważne co. Jednak... jestem pewien, że nie zaszkodzi, jeśli nabierzesz trochę więcej ciała. I tak zawsze byłeś szczupły i drobny. Teraz naprawdę wyglądasz, jakbym mógł cię niechcący złamać. Dlatego może powinienem zabrać cię na ciasto. Czekoladowe... - Anioł nachylił się, po czym ostatnie słowa wyszeptał wprost do mojego ucha. - Z bitą śmietaną.

- Och... Wiesz co mi mówić.

Ciasto czekoladowe z bitą śmietaną mógłbym jeść o każdej porze i każdego dnia. Ariel znał mnie jak nikt. Po chwili odsunął się ode mnie i zaczął zbierać ubrania, które po zdjęciu rzuciłem na podłogę.

- Chociaż nie wiem, czy zasłużyłeś.

- Oj weź, leżały tam tylko chwilę.

- Bałaganiarz.

- Czyścioszek.

Ariel pokręcił z rezygnacją głową i otworzył szafę. Zaczął robić porządki. Wyjął jedną z koszul i rzucił mi ją.

- Ubierz się. Tak cię na zewnątrz nie puszczę.

- Jestem niezależnym mężczyzną, nie możesz mi rozkazywać. No i spodnie jakieś znajdź. Tylko żeby się z koszulą nie gryzły.

Cóż... koszula była biała, więc trudno byłoby znaleźć spodnie, które by do niej nie pasowały. Zakładałem koszulę, a Ariel grzebał w szafie. Zapiąłem ostatni guziczek, a Ariel dalej czegoś tam szukał.

Alexis VOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz