Sky
Cóż... Razjel miała chyba rację. Po trzech dniach odpoczynku czułem się lepiej. Wręcz... lepiej niż kiedykolwiek. To było tak jakby wypełniała mnie nowa energia. No i w sumie tak właśnie było. Moje ciało musiało przystosować się do magii. Swoją drogą ciekawe ile tego teraz we mnie jest, skoro zbiło mnie na trzy dni.
Tego ranka wstałem późno więc została mi zaledwie godzina do przyjścia Razjel. A jeszcze zanim się ogarnąłem, zjadłem śniadanie i takie tam to ta godzina prawie minęła. Miałem jakieś dziesięć minut dla siebie, bo anielica jest strasznie punktualna. Po krótkim zastanowieniu postanowiłem odrobinkę się przetestować. Przenoszenie się mogło nie być dobrym pomysłem, a otwieranie wyrwy nie wymaga zbyt wielkiego wysiłku. No ale przecież Belzebub zaczął mnie uczyć nowych sztuczek.
Wyciągnąłem swoją prawą dłoń do przodu i skupiłem się. Tak naprawdę nie było to chyba nawet potrzebne. Magia przyszła od razu. Nie musiałem nawet po nią sięgać. Dlatego mogłem poświęcić się w pełni próbie nadaniu jej odpowiedniego kształtu.
Czarny cień pokrył moją dłoń niemal po łokieć. Powoli zaczął nabierać wypukłości, zmieniała się jego tekstura i grubość. Przypomniałem sobie, jak wyglądała rękawica, którą pokazywała mi Anja. Wyobraziłem sobie, jak metalowe płytki były przyczepione do skóry. Jak łączyły się ze sobą i nachodziły na siebie tak by palce i nadgarstek mogły poruszać się swobodnie. Odwzorowałem to wszystko dokładnie.
Przyglądałem się swojemu dziełu. Poruszyłem palcami i podziwiałem jak 'metal' swobodnie się przesuwa, nie krępując ruchów. Cienista zbroja nie miała ciężaru. Czułem ją tylko dlatego, że wydawała się zimna. Jakby wysysała ciepło z mojego ciała tam, gdzie się z nim stykała. Rękaw bluzki nie powstrzymywał tego uczucia chłodu. To nie było jednak nieprzyjemne. Po prostu... specyficzne.
Przyznam, że nie spodziewałem się, iż wyjdzie to tak... poprawnie. To co prawda tylko rękawica. W dodatku jedna. Teoretycznie powinienem cieszyć się, dopiero gdy uda mi się opanować każdy poszczególny element a później jeszcze musiałbym złożyć to wszystko w całość. No ale to wciąż mały sukces.
Rękawica była jak prawdziwa. Cień w odpowiednich miejscach przypominał cienką, elastyczną skórę. W tych miejscach był bardziej matowy i wydawał się pochłaniać światło. W innych natomiast przypominał najprawdziwszy metal, z tym że ciemniejszy nawet od demonicznej stali. Był... czarny. Jak każdy metal odbijał jednak światło. Był też twardy, a gdy w niego postukałem, nawet dźwięk się zgadzał. No kto by pomyślał.
A więc ta zbroja będzie doskonała przeciw czarnej i neutralnej magii. Trochę słabsza przeciw białej, ale i tak nie jest źle. Mam przecież jeszcze bariery.
Jeszcze chwilę pozachwycałem się swoim dziełem, aż w końcu przerwało mi pukanie do drzwi. Wycofałem swoją magię i pozwoliłem, by rękawica rozpłynęła się w nicość, po czym szybko otworzyłem drzwi, by nie kazać Razjel czekać. Chyba nie wypada pozwolić by stała pod drzwiami. To takie... niegrzeczne. A przy niej mam taki odruch zachowywania się jak dobrze wychowany chłopiec. Może i wygląda młodo, ale ma autorytet.
Tak jak zawsze udaliśmy się do okrągłego pomieszczenia. Zastanawiałem się jak to dzisiaj będzie wyglądać. Czy będzie gorzej niż ostatnio? A może wręcz przeciwnie no bo w końcu moje ciało już się trochę dostosowało. Mógłbym zapytać o to Razjel, ale kobieta wyglądała na wyjątkowo... no sam nie wiem. Skupioną. Może nawet zdeterminowaną. Widocznie się uparła, by zdjąć ze mnie to cholerstwo. Może to kwestia dumy? W końcu bariery to jej specjalność. Może zwyczajnie nie podoba jej się, że ma z nimi jakieś trudności. Chociaż... idzie jej chyba dobrze. Jedyny problem tkwi w tym, że ja średnio to znoszę.

CZYTASZ
Alexis V
FantasyPiąta część opowiadania "Alexis". (Kiedyś wymyślę porządny opis, obiecuję).