Rozdział 45

920 109 36
                                    

Obudziłem się i tym razem było jeszcze gorzej. Jak to w ogóle działa? Gdy następnym razem otworzę oczy, znajdę się w Tartarze na kamiennym stole jako danie główne dla demonów? Najpierw tracę przytomność i budzę się w obskurnym pokoju i dokucza mi ból głowy. Teraz oprócz bólu głowy doskwiera mi jeszcze ręką. Czuję się, jakbym włożył ją do wrzątku i miał teraz poparzenia co najmniej drugiego stopnia. No i nie wyglądała za dobrze. Zdecydowanie goi się w... ludzkim tempie. Może i magia tu nie działa... ale chyba moja naturalna szybkość regeneracji nie powinna być zmniejszona. Ta rana jednak miała to gdzieś. A co do miejsca mojej pobudki... to jakoś tak zatęskniłem za tą ohydną tapetą.

Byłem w celi. Takiej... prawdziwej. Była o połowę mniejsza od mojego poprzedniego lokum. Otaczały mnie trzy kamienne szare ściany oraz jedna ściana metalowych krat. Podłoga także była kamienna i nie dość, że zimna to jeszcze jakby trochę wilgotna. Najwyraźniej to pomieszczenie znajdowało się pod ziemią. Więc... Miałem dla siebie pokój mający jakieś trzy na cztery i pół metra. Super. W kącie stało znajome wiaderko, ale materaca nie było. Spałem już na nim i może nie należał do najwygodniejszych, ale... Na pewno był lepszy od zimnej podłogi i kawałka brudnej szmaty, który miał odgrywać koc. Co więcej, tutaj było znacznie zimniej niż na górze. W skrócie... Teraz dopiero miałem przejebane.

Cela znajdowała się na końcu jakiegoś korytarza. Podszedłem do krat i spróbowałem wyjrzeć i sprawdzić jak wygląda sytuacja. Korytarz był krótki. Wygląda to, jakby obok znajdowały się jeszcze dwie cele a dalej schody w górę... Na wolność. Tylko kraty przeszkadzają.

Złapałem za dwa metalowe szczeble i spróbowałem je wygiąć. Jestem szczupły, więc może bym się przecisnął. Jednak te nawet nie drgnęły. Siłowałem się kilka minut, nim odpuściłem. To ewidentnie coś na anioły. A ja nawet nie należę do tych silnych. Ciągle mi powtarzają, że mój atut to szybkość... Otóż jednak nie do końca. Najwyraźniej mój atut to brak atutów.

No dobra... To co teraz? Chyba zmarnowałem moją jedyną szansę na ucieczkę. To nie tak, że kompletnie zwaliłem... Spodziewałem się oporu i wiedziałem, że to nie będzie proste, ale... Cholera ćwiczyłem całe dnie. Mam teraz więcej mocy niż kiedykolwiek a ona po prostu... zrównała mnie do poziomu podłogi... i to nawet dosłownie.

Kim ona jest? Gdy użyła swojej dziwnej i pojebanej mocy... gdy odsłoniła swoją prawdziwą naturę... coś mi zaświtało w głowie. Jakby takie deja vu. Tym razem nawet nie żartuję. To jej aura. Zupełnie jakbym już kiedyś ją spotkał... ale zapamiętałbym. Jestem pewien, że nie widziałem wcześniej tej dziewczyny. Nie jest z Kapitolu. Może mijałem ją kiedyś na ulicy? Jednak zwróciłbym uwagę na anioła z taką aurą drapieżnika. Gdy patrzyła na moją krew, to było... niepokojące. Poza tym... to chyba upadła. Bo magia, której użyła, na pewno była czarna.

Nie słyszałem o arkanie działającym w ten sposób, ale oprócz tych głównych jest jeszcze wiele dodatkowych. Tak rzadkich, że trzeba się naprawdę zagłębić w dziedzinie magii, by je ogarnąć. Może tym powinienem zająć się w przyszłości? Jako nefalem miałbym spore możliwości. Może nawet sam bym stworzył coś innowacyjnego.

Tak... właśnie próbuję snuć plany na przyszłość, aby odciągnąć myśli od tego, że najprawdopodobniej nie będę miał żadnej przyszłości. Jednak... trzeba myśleć pozytywnie... podobno.

Aby wytrzymać jak najdłużej. Wszyscy mnie szukają. Cóż... Ariel mnie na pewno szuka. Upadli... mam nadzieję, że mnie szukają. W sumie nie wiem, czy oni mnie tak na serio lubią, czy tylko się mną bawią. No ale Mammon to mój przyjaciel... prawda? W sumie... powiedział, że mnie lubi... ale czy kiedykolwiek nazwał mnie przyjacielem bez żartobliwego kontekstu? Mammon... szuka mnie prawda? A Rada... potrzebują mnie. Chyba. Jednak na pewno spróbują mnie odbić. Ze względów taktycznych. No i Gabriel będzie o mnie walczył jak lew. Jemu na mnie zależy. Mam przyjaciół, którzy po mnie przyjdą. Na pewno. Dlatego muszę tylko dać im czas. Będzie mnie tu trzymała, dopóki nie otworzę tej głupiej skrzyni. Więc... muszę tylko jej nie otwierać.

Alexis VOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz