Michael
Za mało. Za mało informacji, by zaplanować skuteczną obronę. By zaplanować... Cokolwiek.
Minąłem strażników i skinąłem im głową na powitanie. Odpowiedzieli tym samym gestem. Może nieco niżej pochylili głowy. Przywykłem już do ich obecności. Patrole w Kapitolu jeszcze nigdy nie były tak wzmocnione. Uriel i Zafiel się tym zajęli. Biorąc pod uwagę, jak często mijałem strażników, dobrze sobie poradzili. Przynajmniej to miałem z głowy.
Wszedłem do swojego pokoju i odetchnąłem głęboko. Przymknąłem oczy i pozwoliłem sobie na kilka sekund spokoju. Gdy je otworzyłem byłem gotów powrócić myślami do istotnych, bieżących spraw.
Usiadłem przy dużym, dębowym biurku i sięgnąłem po dwie mapy. Rozłożyłem je obok siebie i przycisnąłem tym, co leżało na biurku, by papier się nie zwinął. Miałem przed sobą mapę Nieba. Dość szczegółową. Przede wszystkim oznaczone były na niej wszystkie posterunki, mury, wieże strażnicze i co najważniejsze bramy. Druga z map przedstawiała szkic podziemnych tuneli. Starałem się je porównać i znaleźć miejsca, które mogłyby posłużyć jakoś naszym wrogom. Tak jak chociażby tunel, którym przedostała się Jofiel.
Problem leżał w tym, że ta mapa nie przedstawiała wszystkich odnóg. Tylko te, które zbadaliśmy w ostatnim czasie oraz te, które znaleziono na starych mapach. Dokładna pierwotna mapa podziemi nie istnieje. Wybudowano je zbyt dawno temu, a później o nich zapomniano. Mapy uległy zniszczeniu lub zapomnieniu.
Pocieszająca była myśl, że nasz wróg prawdopodobnie także nie ma dokładnej mapy. Podejrzewam, że Zachariel przez ostatnich kilka lat badał tunele i odkrył niektóre z ich sekretów. Jednak na pewno nie wszystkie. My też ich kilka odkryliśmy. Zablokowaliśmy wszystkie, które mogły posłużyć wrogom... a przynajmniej wszystkie, które znaleźliśmy. Mam taką nadzieję.
Nie znalazłem jeszcze niczego niepokojącego, ale wolę się upewnić. W końcu... może wydarzyć się wszystko. Abaddon nie ma wielu ludzi. Nie tylu ile my mamy. Dwa archanioły, jedna potężna upadła... Najprawdopodobniej kilka setek anielskich popleczników. Haniel zrobił listę aniołów, które zniknęły po zdradzie swoich przełożonych. Najprawdopodobniej podążyli ich śladem. To nadal tylko niewielka grupa przeciw niemal całej niebiańskiej armii.
Co prawda... być może Abaddon ma też na swoich usługach upadłych. Trudno powiedzieć ilu... ale na pewno nie tylu byśmy nie mogli im podołać. Zwłaszcza że ci wierni... wierni swojemu obecnemu panu staną po naszej stronie.
Dlaczego więc tak bardzo się denerwuję? W teorii nic nie może nam zagrozić. A jednak... Abaddon ma Klucz. Nie... ma dwa Klucze. Najwyraźniej nic tak naprawdę nie wiedzieliśmy o tym artefakcie. Owszem uważaliśmy go za niebezpieczny i potężny... ale być może i tak go nie doceniliśmy.
Abaddon zaczął swoją grę lata temu... być może rozstawia pionki dłużej nic sądzimy. Nie wierzę, by prowadził rozgrywkę, nie będąc pewnym, że wygra. Coś sprawia, że jest pewien, iż ma z nami szansę. A ja nie wiem, co to jest. Ma jakiś plan... jakiś as w rękawie. Coś, co może nam zagrozić. Czyżby... jakaś broń? Ale jaka broń mogłaby zapewnić mu zwycięstwo nad całą armią... być może nawet dwiema armiami, jeśli Lucyfer zostałby zmuszony do sprowadzenia swoich oddziałów na ziemie Elizjum.
Co może mieć nasz wróg? A może to nie broń? Może to... podstęp. Do tej pory Abaddon był nieuchwytny. Zdobywał, to co chciał... ale dopiero gdy był przyparty do muru, używał siły otwarcie. Gdy... syn Uriela zginął... to zapewne nie było częścią planu. Pojawił się Nefalem... Co też zapewne było czymś zaskakującym. Zmusiło to zdrajców do ujawnienia się i otwartej walki. Tak samo było z Reguelem i Cervielem. Dwójka ponoć poległych żołnierzy Haniela. Nefalem mówił, że początkowo jakiś anioł próbował słodkimi słowami i obietnicami przekonać go do opuszczenia Ariela. Gdy to się nie powiodło... w pewnym momencie wysłał anioły, które miały pojmać go siłą. Gdy wysłał Jofiel i gdy wysłał Haures... w obu przypadkach miało nie dojść do odkrycia. Nefalem miał po prostu zniknąć.
CZYTASZ
Alexis V
FantasyPiąta część opowiadania "Alexis". (Kiedyś wymyślę porządny opis, obiecuję).