23

4.5K 254 167
                                    

-Nic mu nie będzie? - spytałem powstrzymując się od płaczu, kiedy byłem w pokoju szpitalnym u Gryfa, który spokojnie spał z zimnym okładem na czole.

-Izuku uspokuj się do cholery jasnej. On nie takie rzeczy przeżył, żeby teraz się poddać. - warknął ciężarny Omega, który akurat zmieniała mu okład i przemywala jego spoconą skórę.

-Co takiego mu się stało? - spytałem niepewnie pociągając nosem, obserwując spokojną twarz Gryfa.

-Ktoś podał mu do jedzenia lub picia dość silną truciznę. Nic nie mogę zaradzić na to, widać że jego organiz walczy z tym dość mocno, bo ma gorączke. Jeśli czarownica nie wróci w przeciągu dobrych trzech dni, Gryf umrze. Tylko ona zna się na truciznach, do tego czasu mogę tylko podawać mu okłady i monitorować stan zdrowia. - powiedział trochę smutny, przeczesując jego złote włosy.

Schowałem twarz w dłonie płacząc cicho, nie chciałem by mój przyjaciel umarł. Muszę za wszelką cenę dowiedzieć się kto mógł zatruć go, przecież dopiero co urodził i jego organiz dobrze się nie zregenerował a już znów się musi męczyć.

-Izuku proszę idź do domu i prześpij się, siedzisz tutaj już dobre dwa dni. Jesteś do tego w ciąży, nie możesz się przemęczać. - powiedział przeczesując moje włosy, na co przytaknąłem.

-Obiecaj mi tylko, że jeśli coś się stanie od razu, mi o tym powiesz dobrze? - spytałem na co ciężarny przytaknął.

-Dobrze, spokojnie jak na razie mam wszytko pod kontrolą. Zawołaj mi tutaj Denkiego proszę. - pokiwałem głową wychodząc z pokoju cicho, wołając Omegę która wyszła nagle z swojego, małego konciku uśmiechnięty. Coś mi tu nie pasowało.

-Tak? - spytał niepewnie trzęsąc się lekko, a szczególnie jego nogi.

-Kacchan cię wołał, obiecałeś mi coś do cholery! - krzyknąłem głośno otwierając drzwi i widząc tego ogromnego Alfę z złotymi oczami, który z znudzoną miną zapinał spodnie.

-Izuku proszę nie krzycz to było ostatni raz. Po prost...

-Czy ty się puszczasz? Raz fioletowy teraz ten? Jesteś dziwką, za przeproszeniem? - spytałem na co blonym zarumieniony, zaprzeczył.

-Nazywam się Kai Chisaki miło mi ciebie poznać Izuku Todoroki. - wystawił rękę, na co z niechęcią przyjąłem.

-Mi również miło Kai, Kacchan cię woła. Żeby mi to było ostatni raz, bo następnym wszytko powiem medykowi, a wiesz jaki on jest. Porozmawiamy o tym potem. - mruknąłem wychodząc z szpitala.

Co on siebie myśli, ja rozumiem że w tym wieku Omega szuka godnego Alfy ale żeby od razu z dwoma, na raz robić to. Rozumiem może ma takie standardy czy upodobania ale to jest obrzydliwe, dla mnie.

Jeszcze może wpaść z jednym z nich i będzie problem, bo czyje to szczenie. Wtedy będą rywalizować ze sobą lub po prostu obaj zostawią Omegę. Zobaczyłem że Kaminari nie ma oznaczenia, więc niech nie marnuje swoją przyszłość.

Zobaczyłem jak Dabi idzie dość szybkim krokiem, zapewne do szpitala więc zrobiłem mu przejście tak jak inni. Jakie było moje zdziwienie, kiedy złapał mnie mocno za ramię wchodząc do mojego domu. Dobrze że nie było Shoto bo miał trening z innymi Alfami.

-Puść mnie to boli! - krzyknąłem kiedy zdusił mnie, coraz to mocniej za ramię.

-Zamknij się kurwa! To ty go otrułeś? - warknął głośno na co trochę się przestraszyłem.

-Co? Keigo widziałem tylko na początku a potem, cały czas był z tobą. Poza tym następne pół przyjęcia, byłem z moją Alfą. - mruknął próbując się wyszarpać.

-Kłamiesz!

-Właśnie że nie, nigdy bym go nie otruł czemu miał bym to robić? Ja nawet nie znam się na trutkach. Puść mnie to boli. - zapłakałem, czując jak moja ręką aż drętwieje.

-Jesteś obcym, co z tego że przyjełeś wczoraj pieczęć watahy. Dla mnie jesteś nikim w mojej rodzinie, mógłbym w tym momencie zabić ciebie tutaj i teraz. - warknął popychając mnie tak, że wpadłem na tyłek na co sapnąłem.

-Shoto by Ci tego nie wybacz...

-Żartujesz sobie, jest pełno Omeg i Bet. Zarówno piękniejszych i mądrzejszych niż ty suko. - warknął, dość głośno na co skuliłem się, czując jego dość mocne feromony.

-Jestem z nim w ciąży! A może to ty go otrułeś? Zdołałeś zabić swojego brata, to mógłbyś zrobić to też z swoim mężem. - prychnąłem na co dostałem dość mocny cios w policzek.

-Może i jestem tyranem i nieczułym sukinsynem ale nigdy bym nie zabił męża lub jedno z moich dzieci. - warknął podchodząc do mnie i złapał za moje włosy, ciągnąc je mocno.

-Żałosny jesteś w tym momencie. Puść mnie w tym momęcie albo pożałujesz. -warknąłem, wbijając swoje paznokcie w jego rękę.

Po chwili puścił moje biedne loki, patrząc się na mnie z obrzydzeniem, cicho prychając. Byłem gotowy w każdej chwili stanąć z nim do walki, co z tego że na pewno, by mnie powalił. On był Alfą a ja tylko Omegą.

-Żebyś jak najszybciej poronił tego bahora. - zaśmiał się wychodząc z domu, trzaskając drzwiami. Zamknąłem oczy zaczynająca głośno płakać, by po chwili poczuć feromony mojego Alfy, który poczułem zza drzwi.

Pociągnąłem nosem patrząc się na Shoto który wchodzi do domu i od razu, przytula mnie kiedy tylko widzi jak zaczynam płakać. Jedyne co pamiętam kiedy zemdlałem to zmartwioną, twarz mojego męża i ciemność.

Więc no taki na szybko
Do następnego :)

Alfa & Omega | TodoDekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz