-Nie chce ciebie jako Alfy. - powiedziałem spokojnie siedząc przy stole z Shoto.
Wrócił wczoraj z wyprawy więc dałem mu jeden dzień, na zregenerowanie swoich sił i dziś odbywamy rozmowę co dalej będzie z nami. Najbardziej bym chciał pozbyć się go, raz na zawsze.
-Nic na to nie poradzę. Jesteś moją Omegą i tego nie zmienisz. - prychnął pijąc swoją ulubioną herbatę.
-Chcę rozdzielenia. - spojrzałem na niego na co pokiwał głową, stukając palcami o blat dębowego stołu.
-Nie mam takiej opcji. - mruknął patrząc się na mnie twardo.
-Ja się ciebie nie pytam o zdanie Shoto. Ja to zrobię, nie będę mieszkał z tobą, jesteś niebezpieczny. - patrzył się na mnie zaciskając mocno szczękę, powstrzymując się od wybuchu gniewu.
-Jestem po prostu Alfą i nie toleruje, jak moja Omega się mi sprzeciwia. Jak na razie masz oznaczenie, jak dostaniesz ruji kto cię zaspokoi? Inne Alfy wiedzą że jesteś mój i nie dotknął cię i nawet nie spojrzą na ciebie. - powiedział dumnie.
-Ruje dam radę sam przeżyć. Po prostu poproszę Kacchana by mi związał nogi i ręce. - wzruszyłem ramionami na co prychnął.
-Wiem że pierwsza ruje dostaniesz gdy skończysz osiemnaście lat. A to już nie długo, nawet jak nie dasz mi się wezne cię siłą i zaszczenie.
-To wbrew prawu! To się nazywa wtedy gwa...
-Nie mój kochany. Jakbyś przeczytał nasze zasady, byś wiedział że u nas w wataszy nie ma czegoś takiego jak gwałt. Punkt dwudziesty mówi że jeśli Omega ma ruje i nieznany Alfa się na nią rzuci i zaszczenie, to tylko i wyłącznie Omegi wina bo sprowokowała go fermonami. - zaśmiał się głośno, na co pokręciłem głową.
Ta wataha jest coraz gorsza, jakie tutaj chore reguły panują. Nie ma się co dziwić ze większość Omeg ucieka lub popełnia samobójstwa z tego co słyszałem od Hawksa. To jest przykre że wszytko, jest przez Omegi byle by tylko je oczernić.
-Przykro mi ale postanowiłem że rozdzielę nas. To dla naszego dobra. - powiedziałem cicho ale niepewni, widząc jak mój Alfa wytwarza dość mocne feromony.
-Jak tak bardzo chcesz tego to dobrze, tylko musisz omówić to z głową watahy. To od niego wszytko zależy Omego. Jeśli by się nie zgodził to po prostu zaszczenie cię, urodzisz mi szczeniaka i potem możesz odejść. Chcę jedynie potomka nic więcej. - sapnął od niechcenia, przeczesując swoje włosy.
-Jesteś potworem! - krzyknąłem na co Alfa zdusił moje policzki przez co sapnąłem.
-Nazywano mnie jeszcze gorzej Izuku. A teraz ściągaj ubrania, musisz mi to jakoś wynagrodzić. - oblizał usta na co otowrzyłem szeroko oczy.
-Co? Nie zostaw mnie ja nie chce!
Shoto! Jeszcze mam jedną sprawę! - krzyknąłem ale nie słuchał mnie. Rzucił mnie na stół, wyciągając swój pasek od spodni i wiążąc z tyłu moje ręce, dość mocno na co zajęczałem. A w usta wsadził mi kawałek materiału nawet nie wiem z czego.-Omówimy to potem, teraz są ważniejsze rzeczy. - warknął dość głośno. Usłyszałem jak rozpina spodnie, ściągając je wraz z bielizną.
Zamknąłem oczy mocno się czerwieniąc, czując jak ściąga moje spodnie i bieliznę by zaraz rozszerzyć moje pośladki. Napluł na moje wejście, wchodząc cały we mnie na co krzyknąłem głośno, płacząc.
-Taki cisny. Dobra Omega. - warknął szybko się poruszając. Zamknąłem oczy cicho płacząc z bólu dolnej partii ciała, której nawet nie czułem. Pociągnąłem nosem cicho pozwalając moim łzom, płynąć z moich oczu i skapywać na blat stołu.
******
Siedziałem w salonie patrząc się tempo w ścianę, myśląc jak dalej potoczy się nasz los. Nie miałem siły już na nic po tym jak to zrobiliśmy, po prostu ubrał się i wyszedł załatwiać własne sprawy.
Zostawił mnie samego, zresztą jestem od kilku tygodni sierotą. Nie mam ani rodziny ani domu, zostałem zmuszony do ślubu który cudem się nie odbył. Nie mam żadnego zdania jako Omega, powinienem siedzieć cicho i uśmiechać się zadowolony z tego że mój Alfa niszczy mnie.
-Izuku! - krzyknął jak mi się zdaje Katsuki, nie wiedziałem jak on się tu znalazł przecież nie wzywałem go.
Nie odezwałem się na jego krzyk, tylko po prostu się rozpłakałem jak dziecko. Nie chciałem tak żyć, chciałem po prostu być szczęśliwy i mieć kochającego Alfę. Tak jak to było w przypadku moich rodziców a w zamian, mam wszystko co najgorsze.
Na szczęście mam dobrych przyjaciół, którzy wspierają mnie w tych trudnych chwilach. Ciężarny podbiegł do mnie przytulając mnie do swojej klatki, na co jeszcze bardziej się rozpłakałem.
-Przepraszam to moja wina, gdybym był szybszy, nie doszło by do tego. - powiedział kołysząc mną na boki, całując mnie w czubek głowy.
Spojrzał na mnie i zaciągnął się powietrzem, spoglądając na moją załzawioną i zasiniaczoną twarz i nie tylko. Dotknął moje rozcięcie na brwi jak i wargę samemu zaczynając płakać.
Widziałem jak się trzęsie cały przytulając mnie mocno do siebie, na co wtuliłem się w niego mocno, zaciągając się jego przyjemnymi fermonami, które w jakimś stopniu uspokoiły mnie.
-Nie chce żyć. - powiedziałem cicho pociągając nosem co chwile.
-Nie mów tak! Izuku proszę cię nie rób niczego złego, porozmawiam z tym łajdakiem. Musisz odpoczywać jesteś słaby i blady jak ściana. - powiedział delikatnie się uśmiechając.
Odwzajemniłem uśmiech delikatnie się rumieniąc kiedy dał mi lekkiego pstryczka w nos. Wziął z małej walizki która przyniósł że sobą, wacik i wole utlenioną, przemywając moje rozcięcia.
-Masz jeszcze jakieś ślady? - spytał na co pokiwałem głową, odsłaniając moje zadrapane nogi jak i nadgarstki.
-On cię kocha ale nie umie tego okazać. Co gorsza ma wybuchowy charakter po ojcu. Tak jak każdy z rodziny Todorokich. - powiedział ścierając swoje łzy, które spływały mu po policzkach.
-Jaki był jego ojciec? - spytałem cicho kiedy skończył w końcu opatrywać moje zadrapnia.
-Jeszcze nie czas na to bym Ci o nim opowiadział. Musisz się najpierw wykurować a potem opowiem Ci wszytko, co tylko byś chciał. Chodźmy spać dobrze? - pokiwałem głową wstając i powoli przez ból, od pasa w dół szedłem do sypialni, kładąc się na łóżku.
-Nie zostawisz mnie prawda? - spytałem się na co Kacchan uśmiechnął się smutno, powstrzymując się od płaczu.
-Nigdy cię nie zostawię Izuś. - powiedział przeczesując moje włosy, leżąc obok mnie. Delikatnie uśmiechnąłem się wdychając cudowne feromony lawendy, które usypiały mnie.
Kiedy Izuku już spał nasza druga ciężarna Omega, nie mogła już wytrzymać nadmiaru emocji. Patrzyła się na zielonowłosego płacząc z tego jak nastolatek musi cierpieć, przez swojego nieodpowiedniego Alfę.
Ale obiecał sobie że od tej pory zrobi wszytko, by tylko mała Omega była szczęśliwa.
To jest najsmutniejszy rozdział jaki pisałam w życiu. Sama się poryczałam pisząc to.
Do następnego :)
CZYTASZ
Alfa & Omega | TodoDeku
FanfictionIzuku jest małą nieśmiałą Omegą z watahy leśnej polany. Shoto jest to prawą ręką Alfy watahy dzikiego lasu. Todoroki został ranny w walce, więc naznaczył biedną Omegę, która tego nawet nie chciała. Po prostu uciekała przed niebezpieczeństwem. Uwaga:...