67

2.8K 162 86
                                    

Pierwszy kto dotarł do miejsca zbrodni był sam Shoto, chciał sprawdzić czy wszytko z nim w porządku i życzyć mu miłej nocy. Było po niezapowiedziane przyjście ale znając trzy Omegi, zapewne rozmawiały przy herbacie.

Nie wiedział jak bardzo się mylił. Pierwsze co zobaczyć to krew na drzwiach, nie był tym zdziwiony bo czasem drzwi Katsukiego, były we krwi rannych. Wszedł głębiej i od razu usłyszał płacz dzieci, był trochę zdziwiony bo zazwyczaj blondyna dzieci o tej porze spały.

Obrócił się w drugą stronę, zatrzymując się na moment by zobaczyć ciało Denkiego, który cały był we krwi. Podbiegł do niego obracając go do sobie, spojrzał na jego brzuch, gdzie była ogromna dziura na wylot z której, do tej pory leciała krew.

Chciał sprawdzić puls czy może da się go uratować, ale nawet klatka piersiowa się nie ruszała, co znaczyło że nie żyje. Porozglądał się obok niego widząc nóż również we krwi, metalowy pred, który był złamany i duży napis z krwi, tak jakby imię "KAI".

Możliwe że się mylił ale tam było tak napisane, zostawił martwe ciało szukając po każdym pokoju, czy Izuku jest cały. Po kilku minutach szukania, nikogo więcej nie znalazł oprócz jego dzieci, wiedział że Eijiro jest na patrolu.

Nie mógł uwierzyć że znów go stracił, do tego Omega był w ciąży już bardzo zaawansowanej, jak dla niego. Bał się że coś mu się stanie złego, ucieszył dzieci jak tylko mógł, by nie płakały i zaniósł je do głowy watahy, razem ze swoimi.

Musiał jak najszybciej zacząć poszukiwanie, przecież jakby starcił Izuku on by oszalał i by się obwiniał za to. Musiał również poinformował o tym Eijirou, który dopiero za godzinę końcu patrol jak i Shinsou, który najgorzej ucierpi na tym. Dobrze wiedział że starcił Omegę i dziecko.

-Dabi mamy problem! - warknął Shoto wbiegając do jego biura, gdzie siedział jego brat i pisał w Wielkiej Księdze Praw Omega Watahy, postanowił je trochę zmienić.

-Co się stało? - spytał odchylając się na fetelu, spoglądając na niego.

-Porwali Izuku i Katsukiego a na dodatek zabili Denkiego. Wróg wkroczył na nasz teren. - głowa watahy warknął głośno, wstając i wywracając kwiatka, któru był prezentem od Hawks. Miał nadzieję że mu to wybaczy.

-Gdzie to było? - szybko wyszli z domu Alfy, idąc do chatki medyka. Musiał przeszukać wszystko i zebrać dowody, nie chciał by brat cierpiał znów no i nie chciał się przyznać, ale trochę polubił tą zwariowaną Omegę.

******

Cicho sapnąłem z bólu głowy, sam do końca nie wiedziałem czemu, przecież z tego co pamiętam to spałem. Możliwe że za dużo leżałem i potrzebuję trochę ruchu? No nic, dziś poproszę Kacchana by mi pozwolił wrócić do domku, gdzie czekał na mnie Alfa ze szczeniakami.

Chciałem przetrzeć swoją twarz ale poczułem jak moje ręce, są strasznie ciężkie. Spojrzałem w dół widząc że mam je zapięte w metalowe kajdanki, które były bardzo ciężkie. Wstałem z łóżka, powoli idąc do drzwi, które nie chciały się otworzyć.

Okazało się że są zamknięte na klucz, więc nie mogłem wyjść, okno też było wysoko a wyskoczyć w takim stanie, to nie dobry pomysł. Byłem uwięziony aż ktoś mnie nie wypuść, ale ciekawiło mnie co się takiego stało, że jestem tutaj. Ktoś porwał mnie?

Nie to niemożliwe, przecież kto mógł by to zrobić? Nie mam wrogów w tej wataszy a obca, nie da rady się przedostać tutaj. Po chwili usłyszałem głośne krzyki Kacchana z dołu, na co się przestraszyłem, co się tam dzieje?

Krzyki były bardzo głośne i było słychać jak coś upada i cisza, jeszcze bardziej się przestraszyłem, słysząc jak drzwi do pokoju się otwierają. Wszedł do pokoju Minoru Aizawa na co tym bardziej się zdziwiłem, ale podejrzane było to jak się uśmiechał.

-Witam Iuzku skarbie, jak się spało? - spytał spokojnie na co pokiwałem głową. Bałem się że coś może mi zrobić, więc wolałem być jak na razie miły.

-Dobrze, co ja tutaj robię? I gdzie Kacchan a Denki? - spytałem na co wzruszył ramionami, podchodząc do mnie i łapiąc za kajdanki, szarpiąc mnie mocno na co syknąłem.

-Chodź do salony, porozmawiamy na spokojnie Kai ci wszystko wyjaśni. - zanim coś powiedziałem, pociągną mnie w dół schodów, gdzie na sofie siedział Alfa, przykładając do nosa ścierkę z którego leciała mu krew.

Usiałem a mniejszy Alfa podał mi szklankę wody, zachęcając mnie do picia na co niechętnie wypiłem. Spojrzałem na drugiego Alfę jak wkurzony patrzył się na mnie, warczą przez co odwróciłem wzrok.

-Więc porwaliśmy ciebie i od teraz jestem mój, weźmiemy ślub i będziesz moją Omegą. A tego benkarta pozbędę się, jak się urodzi. - mruknął krzywiąc się, pokazując na mój brzuch.

-Nie zgadzam się na to! Mam już Alfę i szczeniaki z nim, nie mam zamieru zabijać tego co ma w sobie. - warknąłem, na co dostałem w twarz tak mocno, że skuliłem się cały.

-Słuchaj nie mam ochoty się z tobą rozmawiać na to, powiedziałem już że będziesz mój i tyle. A co do twoich znajomych. - spojrzał znacznie na Chisakiego, który zaśmiał się głośno.

-Denkiego zabiłem, stał mi na drodze więc musiałem się go pozbyć a Katsuki żyje. Zaraz się z nim przywitasz, nie widziałeś go dwa dni. - wstał, idąc do pokoju obok. Czyli spałem dwa dni, do długo na penwo musieli coś dać mi, jakieś leki nasenne czy coś w tym stylu.

Po chwili usłyszałem głośne, warknięcia i szamoty z pokoju obok. Drzwi się otowrzyły i wyszedł z nich Kai który trzymał blondyna, który go nie przypominał. Wszędzie miał siniaki i małe nacięcia, do tego prawie wszędzie widać było malinki i ugryzienia, po zębach lub ślady pazurów. Na twarzy miał jeden duży siniak i był ubrany w za dużą koszulkę, która była trochę brudna. Miał też kajdanki i kaganiec.

-Złamię ci nogę następnym razem, śmieciu! - warknął szarpiąc się z całej siły a widząc mnie, się uspokoił. Patrzył się na mnie, uśmiechając się delikatnie co odwzajemniłem płacząc.

Nie mogłem uwierzyć że straciłem jednego przyjaciela, przez głupiego syna Aizawy. Przecież on nic nie zrobił chciał pewnie nas ratować, jeszcze do tego Kacchan, który wygląda jak siedem nieszczęść. Nie chcę nawet wiedzieć, co mu robili te potwory.

-Izuku skarbie nie martw się o mnie, wszytko będzie ze mną dobrze. Musisz uważać na siebie. - powiedział spokojnie, na co dostał w twarz z całej siły, tak że upadł skomląc.

-Nie odzywaj się nieproszony, potem sobie to wyjaśnimy suko. Od dziś twój kolega jest naszą prywatną dziwką, jak na razie dobrze się spisuje. - warknął Kai siadając na sofę, trzymając mocno blondyna, który szarpał się cały czas warcząc.

-Jak możesz! Przecież my nic ci nie zrobiliśmy! - krzyknąłem głośno, na co dostałem w twarz od Aizawy. Kiedy to zobaczył Kacchan wyrwał się Alfie, skacząc na Minoru przewracając go i zaczynając okładać go pieściami.

-Jeszcze raz kurwa go dotkniesz, to cię zabije! Wyrwę falki i powieszę za nie! Alfy już nasz szukają, zobaczysz zabiją ciebie ty kutasie! - krzyknął kiedy, jakimś cudem został odciągnięty przez Chisakiego, który poszedł z nim do pokoju z którego wyszedł.

Spojrzałem na Alfę, który wstał warcząc głośno dotykając twarzy, która była cała we krwi. Wiem że to jest niegrzeczne ale dobrze mu tak, należało mu się za to co nam wszystkim zrobił. Jakbym nie był w ciąży, również bym go pobił.

Do następnego :)

Alfa & Omega | TodoDekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz