1

8.6K 364 333
                                    

Otworzyłem szeroko oczy, podnosząc się do siadu, dysząc ciężko. Zdawało mi się, że miałem potworny koszmar, że wataha dzikiego lasu na nas napadła, a jeden z nich mnie naznaczył. Zaśmiałem się cicho, przeczesując swoje zielone kręcone włosy, które były lekko wilgotne od potu.

Ręką potarłem obolały kark, by poczuć opatrunek, zmarszczyłem brwi oddychając szybko, wstając z materaca i biegnąc do dębowej szafy z dużym lustrem. Widząc swoje odbicie głośno pisnąłem, to nie był koszmar to jednak była prawda. Nagle sobie wszytko przypomniałem i zacząłem głośno płakać oraz trząść się cały wycierając co chwilę oczy z moich łez.

-Czy musisz już z rana tak drzeć mordę? Drażnisz mnie swoim ohydnym zapachem, jak i głosem. - warknął nagle męski głos, spojrzałem w lewą stronę, na co zobaczyłem blondyna z czerwonymi oczami, który patrzył się na mnie z odrazą. Ubrany był ów mężczyzna w biały kitel czarny golf i tego samego koloru spodnie.

-Um najmocniej przepraszam, nie wiedz...

-Nie obchodzi mnie, co chciałeś a czego nie, jak się nazywasz, bo muszę wpisać cię w biblioteczce szpitala. Szybko! - warknął głośno, na co przestraszyłem się jeszcze bardziej. Był naprawdę groźny i dobrze zbudowany, bałem się, że w każdej chwili może mnie powalić i zabić. W końcu należy do wrogiej watahy.

-Izuku Midoriya — wydukałem cicho, naciągając bardziej za dużą szarą koszulkę, która była do połowy moich ud. Blondyn zanotował i spojrzał na mnie z pogardą, mrucząc coś pod nosem.

-Miło cię poznać jako nowego członka naszej watahy. Mam nadzieję, że dobrze będziesz sprawdzał się w roli Omegi naszego najlepszego zabójcy. - warknął cicho pod nosem, opierając się o dębową futrynę drzwi, przyglądając się mi uważnie.

-Jak to zabójcy! Ja nie chce umierać! Wzięli mnie tutaj siłą ja nie chciałem prosz...

-Boże jak ty jęczysz, uspokój się albo ci przywalę! Przez ciebie moje dziecko cały czas kopie mnie w brzuch, a to bardzo boli! - pomasował lekki brzuszek, który teraz zobaczyłem. Zdziwiony byłem i to bardzo, bo nie spodziewałem się, że będzie Omega bardziej bym obstawiał Betę lub Alfę, a nie Omegę.

-Przepraszam, nie chciałem - ukłoniłem się nisko, na co prychnął.

-Nie masz się czego bać Shoto jest dość dobrym wilkiem polubisz go. Czy coś, nie wnikam w waszą relację twoja sprawa. Hima skarbie przynieś naszemu pacjentowi śniadanie dobrze. - jego ton głosu zmienił się diametralnie z groźnego na bardzo miły i kojący dla ucha.

Po chwili do pokoju weszła dość niska dziewczynka, która miała blond włosy z dwiema uroczymi kitkami po bokach głowy o czerwonych oczach, ubrana była w czerwoną sukienkę i buciki tego samego koloru.

-Proszę bardzo i smacznego, mamusiu mogę pójść pobawić się z Hato? - blondyn przytaknął, na co pisnęła i uciekła tak szybko, jak się pojawiła. Słodkie dziecko.

-A i zapomniałbym, jak zjesz idź do pokoju obok, leży tam twój partner. Jakbyś czego szukał, jestem na końcu takie szare drzwi. - mruknął, wychodząc i idąc do wspomnianego zapewne miejsca.

Usiadłem na materacu, zaczynając jeść w spokoju owsiankę z owocami. Miałem za chwilę spotkać się z moim najgorszym wrogiem, a mianowicie Alfą, który naznaczył mnie. Wcale nie chciałem iść tam, wolałbym uciec ale i tak nie mam gdzie, jak moja wioska cała spłonęła wraz z wszystkimi.

Kiedy zjadłem, odłożyłem miskę na małą komodę, wychodząc z pokoju i idąc do pokoju obok, wchodząc powoli do niego i widząc Alfę, to aż nogi mi się ugięły. Był on w koszmarnym stanie, jedno oko miał owinięte bandażem, który i tak był nasiąknięty krwią, brzuch był w takiej samej sytuacji, a nawet i gorszej, miał też kilka okładów na drobne rany.

No był przystojny i to bardzo, miał on pół białe pół czerwone włosy, które były bardzo długie i rozczochrane po poduszce, był bardzo umięśniony, na co lekko się zarumieniłem. Najprawdopodobniej był nagi, bo nie miał na sobie żadnego ubrania a co dopiero bielizny.

Podeszłem trochę bliżej niego siadając na nogach, patrząc się na niego w ciszy. W pomieszczenia było słychać tylko jego ciężki oddech i sapania. Ja w międzyczasie obserwowałem go i trochę mu współczułem tego, że jest aż tak poważnie ranny, ale nie zapominajmy, że to jednak mój wróg.

Poczułem jakby coś łaskotało moje kolano, na co spojrzałem w dół, przez co cicho pisnąłem, bo Alfa masował moje kolano. Spojrzałem w górę i zobaczyłem jak swoim szarym okiem patrzy się na mnie, z trudem otwierając usta.

Nie wiedziałem, o co chodzi do czasu, gdy zobaczyłem dzbanek i gliniany kubeczek zapewne z wodą. Więc nalałem trochę wody i przyłożyłem kubek do jego ust, na co Alfa powoli sączył wodę, oparty o moją rękę. Powoli go położyłem na materacu odkładając wodę z powrotem na swoje miejsce. Znów patrzyłem się w ścianę myśląc jak dalej potoczy się moje życie.

Siedziałem tak kilka godzin, dopóki blondyn mnie nie zawołał, wstałem zostawiając śpiącego Alfę i idąc do jak mi się zdaje jego gabinetu. Nie myliłem się, usiadłem na krześle patrząc jak blondyn siada naprzeciw mnie od razu wlepiając we mnie swój wzrok, na co zrobiło mi się gorąco.

-I jak wrażenie Izuku? - spytał się jedząc suszone mięso dając mi kilka kawałków, na co podziękowałem, bo trochę zgłodniałem.

-Zbytnio nie wiem, jest bardzo zraniony i jak na razie odpoczywa i śpi na przemian. Dałem mu pić, bo prosił mnie gestami i jak na razie to tyle. - pokiwał głową patrz a się na mnie marszcząc brwi.

-Shoto musi odpoczywać, bardzo dużo odpoczywać, dopóki się nie wyleczy. Więc masz obowiązek spędzania dużo czasu z nim, ponieważ jesteś jego Omegą sam wiesz naznaczenie i te sprawy. - mruknął gładząc swoi brzuch.

-Nie pisałem się wcale na to, sam to zrobił nie pytając o to mnie.

-Wyjaśnicie to pomiędzy sobą, ale nawet nie próbuj uciekać. Niektórzy próbowali to znajdują się głęboko pod ziemią Izuku. Ja cię nie straszę tylko ostrzegam, poza tym nazywam się Katsuki Kirishima, bo zapomniałem się przedstawić. - rozłożył się wygodnie na krześle masując brzuch.

-Miło mi ciebie poznać. Jeśli można się spytać, który to miesiąc? Jestem ciekaw i to bardzo. - powiedziałem poprawiając się na krześle lekko się uśmiechając.

-Koniec piątego za tydzień początek szóstego miesiąca. Wiem nie jest on zbyt duży, przez co zdaje się, że to zaledwie początek, ale i to w sumie dobrze, bo się nie wyróżniam. Mam nadzieje, że to będzie syn, bo Eijiro będzie dalej się starał o potomka. A ciąża to nie łatwa rzecz w naszej watasze. - warknął wgryzając się w mięso, żując je nagle wkurzony.

-To gratulacje heh no mi się zdawało, że góra trzeci, a nie prawie szósty. Jak długo Shoto będzie w takim stanie? - spytałem, zmieniając temat, bo widziałem jak Katsuki stał się bardzo nerwowy.

-Jak będziesz o niego dbał to dobre trzy dni. Teraz sobie przypomniałem w pokoju, w którym się obudziłeś, masz czyste ciuchy a na końcu korytarza masz łazienkę, skorzystaj z niej i odśwież się trochę. No wynocha, bo zajęty jestem! - krzyknął, na co przestraszony i speszony podziękowałem, idąc do pokoju po czyste ubrania i kierując się do łazienki.

Witam serdecznie w nowym rozdziale, mam nadzieję że wam się spodoba. Początki zawsze są nudne, ale potem będzie o wiele więcej akcji :)
Zostawcie komentarz jeśli wam się podoba i jakieś uwagi co do książki.
Życzę miłego dnia :)

Alfa & Omega | TodoDekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz