53

4.2K 220 237
                                        

Wilki watahy dzikiego lasu widziały, że zaraz zacznie się piekło, takie samo jak kilkaset lat temu. Wataha czarnego liścia jest tak samo sila jak ich, co skutkowało dużymi stratami wśród Alf jak i Bet, które były przyłączone.

Dabi dobrze wiedział, że nie ma co się pierdolić z ich głową watahy, bo i tak nie zgodzi się na oddanie Izuku. Warknął na samą myśl, że znów będzie musiał z nim się spotkać. Obrzydzał go tak bardzo.

Zawył głośno, przyśpieszając a inne wilki też to zrobiły, wiedzieli że teraz tylko sekundy ich dzielą od walki. Ogromny czarnowłosy wilk warknął, także wyjąc i ze swoją armią biegnąc na wrogą watahę, mając nadzieję że zabije ich przywódcę jak i Shoto. Chciał by Izuku był jego i tylko jego.

Spotkali się i od razu zaczęło się piekło, wilki gryzły się nawzajem, rzucając martwymi ciałami, odryzając sobie część ciała jak i wyrywając wnętrzności. Wszędzie były martwe ciała, obu watach oraz krew.

Nawet Katsuki dobrze sobie radził, zabijając każdego po kolei, może i wyszedł z wprawy, bo dawno tego nie robił ale dobrze pamiętał jak jego matka go uczyła, gdzie się najlepiej wgryźć. Musiał też uważać na swój brzuch, bo w formie wilka był szybkim celem dla Alf.

Shoto nie miał litość, chciał jak najszybciej zabić każdego z tych wilków, by jak najszybciej, oddali mu jego Izuku. Widział że jest w tym zamku i czeka na pewno na niego, bał się że Alfa tej posranej watahy, coś mu zrobił.

Nie wybaczyłby sobie tego jeśli tak by było, warknął głośno biegnąc na rudego wilka, który atakował jego przyjaciela Kirishime. Złapał go za szyję, wyrywając mu krtań i wypuszczając ze swojego pyska. Spojrzał na czerwoną Alfę, która miała kilka zadrapań jak i małe rozcięcie.

Eijiro pokiwał głową ruszając dalej co również też to zrobił, widział jak Dabi zawzięcie walczy z przywódca. Obaj byli już porzadnie ranni ale trzymali się na nogach, chciał ruszyć bratu na ratunek ale trzy wilki, rzucili się na niego na co zawył.

W tym samym momencie Izuku spojrzał przez okno, kiedy usłyszał krzyki swojego Alfy, chciał mu pomóc ale nie wiedział jak, przez co bardziej płakał.

Rozejrzał się po pokoju, a nie widząc niczego czym by otworzył drzwi zaczął przeszukiwać szafe, komody, szafki i na końcu wielki kufer w, którym na samym dnie znalazł toporek.

Wziął go, cicho sapiąc był bardzo ciężki jak dla niego, na co upadł z nim na podłogę. Warknął na siebie podnosząc się z podłogi i biorąc topur, wbijając go w drzwi. Robił to z całej swojej siły, aż w końcu zrobił w drzwiach małą dziurę, na co umiechnął się płacząc ze szczęścia.

Po kilku minutach po drzwiach nie było śladu, Omega wyszła czym prędzej biegnąc po korytarzu, schodach jak najszybciej, być obok Alfy i mu pomóc.

Jak na złość przed wyjściem został zatrzymały przez dwójkę Bet, którzy mocno go trzymały nie chcąc go puścić. Wiedzieli dobrze że jak coś się stanie zielono wlosemu, zapłacą za to życiem.

Na polu bitwy roiło się już od trupów lub rannych. Każda wataha walczyła zawzięcie ale widać było że dziki las wygrywa, na co byli dumni. Aizawa był wściekły, tym że przegrywają nie wiele myśląc, wgryzł się w kark Alfy rzucając nim kawałek dalej.

Dabi był już słaby, miał złamane kilka żeber jak i jedną łapę, do tego kark go piekł czuł że krwawił. Nie mógł się poddać tak łatwo, nie tak go ojciec wyszkolił. Nie mineła chwila a głowa watahy czarnego liścia, stała nad nim dusząc łapą jego twarz do ziemi, warczą głośno.

Zanim Alfa wgryzł się w szyję Dabiego, został powalony przez małą Omegę, która swoimi pazurami podrapała mu twarz tak mocno że stracił jedno oko. Katsuki warknął głośno, na wielkiego czarnego wilka stając w obronie Dabiego, który pomimo bólu próbował wstać i również walczyć.

Shoto nie miał tak łatwo i zanim się uporał z trzema Alfami, trochę czasu minęło a kiedy w końcu to zrobił, podbiegł do brata i małej Omegi. Warknął na Kacchana, który jakimś cudem był tutaj. Musiał potem dać mu opieprz za to.

Mała Omega widząc drugą Alfę, oddaliła się pomagając innym wilkom, aż nie natrafiła na tak dobrze znany zapach Alfy. Pobiegła w tamtą stronę, widząc swojego męża leżącego na ziemi i krwawiącego. Nie wiele myśląc złapała go, delikatnie za szyję ciągnąc go do lasu, zdala od tego wszystkiego.

Przemienił się w ludzką postać, głośno płacząc widząc jak jego Alfa cały czas krwawi, głęboko oddychając. Eijirou widząc go również się przemienił uśmiechając się do jego delikatnie, ręką gładząc jego policzek.

-Obiecywałeś mi coś złośniku - zaśmiał się, pomimo bólu płuc. Wiedział bardzo dobrze, że nie da rady wyjść już z tego, czuł że to już jego koniec.

-Eijiro proszę nie rób mi tego, bałam nie teraz. Kocham cię, nie zostawiaj mnie tak samego! - krzyknął wtulając się w Alfę, płacząc głośno nie mogąc nic zrobić. Nie miał leków, ani narzędzi by mu jakoś pomóc.

-Ja ciebie też kocham, nie martw się o mnie, dasz sobie radę jesteś sil...

-Jestem w ciąży, zrobiłem to dla ciebie bo bardzo chciałeś mieć Alfę! - krzyknął, przykładając jego dłoń do brzucha.

-W takim stanie na wojnę! Ty jesteś nie normalny a jakby coś się by stało z dziec...

-Dziećmi - poprawił zarumieniony, na co Alfa zatrzymał się na chwilę, śmiejąc się cicho, kaszląc krwią.

-Tym bardziej ty mała cholero. Nie czuję nóg, nie martw się o mnie, martw się o sieb...

-Nie gadaj głupot dupku! Nie umrzesz mi tutaj, masz się nie poddawać! - krzyknął wkurzony blondyn, czując jak ciepło które zazwyczaj dawała mu Alfa znika, na co wiedział że czas mija.

Shoto spojrzał na Alfę która nie miała oka i z którego płynęła krew, wiedział że to on trzymał jego Omegę. Warknął na niego, rzucając się na niego i wyrywając mu krtań, jak i wgryzając się w jego brzuch.

Podniusł dumnie głowę do góry, głośno wyjąc kilka razy na co pozostałe wilki wrogiej watahy skuliły się i pokazały szacunek, kładąc pyski na ziemię. Shoto wiedział że ich wataha wygrała tą wojnę, obrócił się do brata który potrząsł głową, na co warknął biegnąc szybko na zamek.

Izuku słysząc wycie Alfy warknął, kopiąc Bety w ich czułe miejsca, szybko biegnąc do wyjścia, płacząc ze szczęścia że spotka swoją Alfę. Wybiegł z bramy, cały dysząc widząc w oddali biegnącego wilka, na co ucieszony biegł do niego.

Biegł, nie wiedziąc że z wierzy syn Aizawy celował w niego z łuku, był w tym dobry, więc czemu by się na nim nie odegrać, za to jak go potraktował? Napiął łup celując i po chwili puszczając strzałę, dumnie się uśmiechając.

Izuku krzyknął głośno z bólu jaki czół, zatrzymał się nagle czując jak ból go paraliżuje a krew płynie z rany obficie. Miał nadzieję że nic się jego szeniakom nie stało. Poczuł jak świat wiruje i zanim coś zrobił, upadł na szczęście w ramiona swojego Alfy.

Było już późno, w wataszy dzikiego lasu było bardzo cicho z powodu stresu, czy uda im się zwyciężyć czy nie. W domu głowy watahy panował bałagan i istny haos, wszystkie rzeczy były porozwalane oraz przewrócone.

Każdy z służby był zabity w sposób makabryczny, co aż przerażało na sam widok. Duży umięśniony Alfa spoglądał ostatni raz na swoje dzieło, mrucząc widząc płynącą krew z wątłego ciała Gryfa. Uwiebiał ten widok, gdy życie ucieka pomału z ludzi.

Prychnął cicho, wychodząc przez okno i zmieniając się w wilka, pędząc jak najszybciej to małego domku, gdzie miał czekać na niego wspólnik.

-Mamo? - spytał niepewnie mały Gryf, zaniepokojony tym że Keigo nie odpowiada. Bardziej się przeraził, widząc dużo krwi, która wypływała z jego mamy. Cały zapłkany pobiegł do domku obok, prosząc o pomoc starszej Omegi.

Nie sprawdzany zrobię to później!
Więc kto umrze?
Do następnego :)

Alfa & Omega | TodoDekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz