Powoli otworzyłem oczy, cicho sapiąc czując jak Alfa całuje moją szyję, liżąc ją i gryząc, na co zajęczałem. Wiedziałem dobrze że robię źle zdradzając Shoto ale, Aizawa był bardzo dobrym Alfą. Lepszym niż Shoto.
-Shoto przestań - mruknąłem, na co po chwili znieruchomiałem jak i Shota, który cicho sapnął odsuwając mnie od siebie.
-Myślisz dalej o nim? - spytał się ale odpowiedź, przecież była wiadoma. Usiadłem na łóżku, spoglądając na Alfę, który ubierał się w nowe ciuchy.
-Tak, ja chyba nie chce tego ślubu. - szepnąłem niepewnie, bojąc się że Alfa może w każdej chwili uderzyć mnie.
-Czemu tak sądzisz? Powiedz mi to, nie będę krzyczał na ciebie czy bił. Powiedz, czemu nie chcesz brać ze mną ślubu. Jestem zły? - spytał biorąc moja dłoń, masując ją delikatnie.
-Nie jesteś zły, wręcz przeciwnie jesteś naprawdę dobrym Alfą i powinieneś mieć, lepszą Omegę ode mnie. Ja mam Alfę, poza tym jestem w ciąży trojaczej, które nawet nie są twoje. Dbasz o mnie i opiekujesz się mną czy nawet martwisz i to kochane, nikt tyle dla mnie nie zrobił co teraz ty, ale ja nie dam rady. - powiedziałem, wycierając łzy które spływały z moich oczu.
Alfa westchnął, przytulając mnie i gładząc po plecach od czasu, do czasu całując mnie w głowę. Płakałem tak dość długo a Aizawa nie przerwał mi tego, dopuki się nie uspokoiłem. Usiadł obok mnie, obejmując mnie swoim ramieniem i się uśmiechając.
-Izuku, wiem co zrobił ci ten cały Alfa Shoto i naprawdę nie mogę uwierzyć, że tak długo z nim wytrzymałeś. Podziwiam cię za to, jak sobie radziłeś przez te prawie dwa lata związku z nim. Byłeś nieszczęśliwy, więc to się teraz zmieni. Tak jak mówiłem, nie obchodzi mnie to, że te szczeniaki nie są moje, wychowam jak swoje własne i przy tym, mam nadzieję że też zostanę ojcem. Jeśli tak bardzo boisz się, o to dam Ci czas, ile tylko byś chciał. Chcę byś był szczęśliwy.
Powiedział, masując powoli mój wypukły trzymiesięczny brzuch. Naprawdę polubiłem Alfę ale na pewno, nie jest to miłość, którą jak na złość dążę Shoto. Chciałem jednak być kochany, tak jak robi to Shota i to jest przyjemne. Sam już nawet nie wiem, co o tym myśleć.
-Dziękuję - powiedziałem, zaczynając płakać z natłoku myśli, które wręcz dręczyły mnie.
-Nie masz za co dziękować słonko. Będziesz moją małą królową i będziemy razem rządzić, u mnie nie ma tak ostrych zasad jak w tamtej wataszy. Jeśli coś Ci się nie spodoba, powiedz a poprawię to, dla ciebie słonko. - mruknął w moje włosy, na co pociągnąłem nosem.
Spojrzałem na Alfę, który uśmiechnął się miło, co również odwzajemniłem. Przytyliłem się bardziej do niego, czując większe ciepło. Pochylił się łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku, który odwzajemniłem cicho sapiac.
-Wybacz Izuku ale na mnie już pora, obowiązki wzywają. Zjedz śniadanie, które czeka na ciebie już w kuchni, nie przemęczaj się. Jak bardzo chcesz poproś służącą, pójdzie z tobą a spacer. Wrócę za kilka godzin. - pocałował mnie ostatni raz w czoło, na co zarumieniłem się delikatnie, obserwując jak wychodzi.
******
Po śniadaniu, postanowiłem pójść na dość duży balkon, gdzie w spokoju poczytam książkę. Było ich bardzo dużo w bilbiotece, więc czemu by nie. Usiadłem na fotel, obserwując przez chwile kraiobraz, który był piękny.
Czytałem spokojnie książkę, od czasu do czasu masując swój brzuch uśmiechnięty. Nie interesowało mnie co się dzieje wokół mnie, co było złym posunięciem.
-Cześć Izuku, dawano się nie widzieliśmy, prawda? - spytał tak dobrze znany głos, na co przeklnąłem ślinę.
-Momo! Co ty tutaj robisz? Masz zakaz zbliżania się do mnie. - powiedziałem szybko, mając zamiast wstać ale przetrzymała mnie.
-Tylko chce porozmawiać skarbie, nie zrobię Ci nic złego, tak jak tym szczeniakom. - usiadła na drugim foletu, dalej się uśmiechając tym razem, jakby sztucznie.
-O czym?
-No wiesz, może chciałbyś dowiedzieć się co z Sero? Albo czemu to ja cię uprowadziłam? - spytała, spoglądając na kwiatek, który był na małym stoliczku. Wzieła go, by po chwili zamienił się w proch.
Na nazwisko Alfy który adorował mnie, trochę się zaciekawiłem. Ciekawe czy kogoś znalazł, może ma inną Omegę? Lub czy też szuka mnie, jak każdy z mojej watahy?
-Powiem całą prawdę i tylko prawdę. O co spytasz, odpowiem Ci Izuku. - powiedziała, uśmiechając się do mnie w dość dziwaczny sposób.
-Dobrze - pokiwałem głową, na co Omega zaśmiała się cicho, oblizując usta.
******
-Nie dasz rady przyśpieszyć wyprawy? - spytał się Hawks swojego męża, byli w sypialni bo było już dawno po północy. Alfa spojrzał znad papierów, spoglądając na Gryfa, zaprzeczając.
-Powiedziałem Ci coś już tak? Czemu drążysz temat? - spytał trochę wkurzony. Jego mąż dobre kilka dni, cały czas go o tym wspomina, co go męczy.
-Izuku jest naszą rodziną, powinieneś mu pomóc, chociaż raz. - Gryf wtulił się w bok męże, całując go po jego bliznowatej szyji.
-Nigdy mu nie pomogę, nie lubię go. To z domem było tylko i wyłącznie twoja sprawa, bo przekonałeś mnie. - warknął czarnowłosy, próbując się skupić na papierach.
-Oi Dabi nie bądź taki groźny, tak ładnie proszę. - powiedział ptak, spoglądając na męże, który cicho prychnął.
-Nie!
Gryf cicho sapnął, obrażając się na moment, by już po kilku minutach wtulić się na nowo w Alfę, ręką zachaczając o rąbek jego bielizny. Zobaczył jak Dabi, warczy cicho ale nie zatrzymuje czy upomina go, jak ma w zwyczaju.
-Prosze skarbie - zaskomlał ptak, wyciągając członka swojego męże, powoli nim poruszając. Czując jak z każdą sekundą rośnie, na co zarumienił się mocno.
-Nie podam się tak jak z domem. Keigo! - warknął odkładając papiery na szafkę obok łóżka, przyciskając jego głowę, tak że wziął całego. Dławiąc się nim. - jak dobrze się mną zajmiesz, tak jak lubię. Wyruszamy za tydzień, może być?
-Jeszcze jak skarbie - wysapał uśmiechnięty. Był zadowolony że po raz kolejny Alfa, poddał się mu tak łatwo i szybko, uwielbiał wykorzystywać go w taki sposób. Miał nadzieję że taki prezent, spodoba się Shoto.
Nie rozumie tego hejtu na Aizawe :/
Do następnego :)
CZYTASZ
Alfa & Omega | TodoDeku
FanfictionIzuku jest małą nieśmiałą Omegą z watahy leśnej polany. Shoto jest to prawą ręką Alfy watahy dzikiego lasu. Todoroki został ranny w walce, więc naznaczył biedną Omegę, która tego nawet nie chciała. Po prostu uciekała przed niebezpieczeństwem. Uwaga:...