56

4.5K 232 188
                                        

Dzień w którym wrócili do watahy był od samego rana chuczny, Omegi i Bety witali tych co wrócili i dziękowali bogom za wygraną. Każdy się radował ale i też płakał z śmierci bliskich, wiedzieli że była to słuszna śmieć bo wygrali.

Na ich cześć postanowiono wyprawić ucztę na którą, każdy był zaproszony by świętowali. No właśnie każdy, byli też tacy co nawet nie mieli humor tak jak Dabi. Kiedy tylko dowiedziała od jego Omegi co się stało, od razu nie przejmując się tym że miał odpoczywać, pobiegł do swojego męże.

Widział, on to kurwa wiedział, że coś jest nie tak a odsunął to podejrzenie. Wbiegł do szpitala w którym jeszcze był Denki, który powiedział gdzie leży. Alfa mruknął, by nie przeszkadzał mu i nie wchodził tam.

Westchnął, powoli wchodząc do pokoju w którym leżał Gryf, który spoglądał smutno w oko. Nie płakał bo w sumie nie miał już czym, wszytko wypłakał poprzedniego dnia jak i nocy w poduszkę. Nie mógł uwierzyć, że to jest jego koniec, dobrze widział że Alfa będzie zły.

Jakie było jego zdziwienie, kiedy Alfa usiadł obok niego i po prostu się rozpłakał, całując jego rękę. Spodziewał się wszystkiego że Alfa będzie krzyczał, groził a nawet go uderzy ale nie tego, że się rozpłacze.

-Przepraszam to moja wina, gdybym tylko wtedy szybciej wrócił. - wyszeptał, całując po raz kolejny rękę Gryfa.

-Dabi proszę nie płacz, to nie twoja wina. Sam nie miałem jak się bronić przed nim, tak nagle znalazł się w sypialni. - powiedział Gryf delikatnie się uśmiechając, chodź nie miał nawet na to ochoty.

-Mogłem zostawić kilka Alf, by cię pilnowały i do tego by nie doszło. Tak bardzo przepraszam kochanie ty moje, nie opuszczę cię, będę się tobą opiekował, co tylko byś chciał. - wyjąkał, ostrożnie biorąc swojego męże, przytulając go do siebie głaszcząc jego plecy i całując po twarzy.

-Dziękuję - wymruczał Hawks wtulając się w Alfę, który zaczął wytwarzać ciepło.

-Nie masz za co mój ptaszku. Tak bardzo bałem się o ciebie, kiedy to usłuszałem. Nie martw się poradzimy sobie, jak na razie zróbmy sobie przerwę z dziećmi. - powiedział już nieco spokojnie, jak na swój stan na co ptak przytaknął.

-Kocham cię

-Ja ciebie też kocham ptaszku - powiedział starając się znów nie rozpłakać, nie mógł uwierzyć że jego największy skarb, tak został skrzywdzony. Obiecał sobie że znajdzie tego kto to zrobił i zabije go w męczarniach.

******
-Idziemy na to przyjęcie? Bo szczerze nie mam ochoty. - spytałem Alfe kiedy leżeliśmy w łożu, przytuleni do siebie a Shoto masował mój brzuch.

-Jeśli nie chcesz, to ja też zostanę skarbie. - powiedział całując moją głową, na co zamruczałem wtulając się bardziej.

-Shoto a ile byś chciał mieć szczeniaków? - spytałem niepewnie, przypominając sobie mój sen w którym widziałem nas i dzieci.

-Chciałbym jak najwięcej, żeby każdy wiedział że to ty jesteś matką moich dzieci. - mruknął mi w szyję całując ją i liżąc, na co sapnąłem głośno.

-Śniło mi się że mieliśmy, osiem szczeniąt i chciałes6 jeszcze jednego. - mruknąłem czując jak jego jedna ręką, powoli zsuwa ze mnie bieliznę, na co zarumieniłem się mocno.

-Z tobą nawet mogę mieć i dwadzieścia, ważne żebyś to ty je urodził. - powiedział, całując moje usta namiętnie, na co mruknąłem głośno, rękę wsuwając do jego spodni, powoli masującą jego już stojącego penisa.

Alfa jak i ja, zaczęliśmy uwalniać nasze fermony na co już po chwili śluz, zaczął ze mnie wyciekać, przez co sapnął czerwony. Shoto warknął ściągając moją koszulkę i całując mój brzuch, na co zamruczałem cicho.

Wstał ściągając resztę swoich ciuchów, które rzucił na podłogę. Cały napalony jak i rozgrzany złapał mnie za tyłek wypinając mnie do siebie, złapał swojego penisa wchodząc we mnie powoli, na co zajęczałem cicho.

Kiedy był cały we mnie, poklepał mój pośladek odchylając głowę do tyłu sapiąc, by po chwili poruszać się we mnie szybko, przez co skomlałem. Było mi tak dobrze i do tego te jego cudne fermony o zapachu sosny.

Uderzył mnie w pośladek, na co zajęczałem czując jak się powiększa, tym samym porusza się znacznie szybciej. Spojrzałem na jego skupioną twarz jak i czerwone oczy, było mi tak dobrze, choć czułem że zaraz dojdę, to była tylko kwestia czasu.

Złapał mnie za włosy, ciągnąć je delikatnie do tyłu, tak że złączył nasze usta z namiętnym pocałunku. Sapąłem czując jak wchodzi we mnie bardziej precyzyjniej, doszedłem tym samym zakleszczając się na nim. Poruszał się chwilę by sam dojść po chwili z głośnym warknieciem, na co zamknąłem oczy oddychając szybko, czując jak nogi mi się trzęsą.

Wszyscy myśleli że pokonali wroga i skończyły się ich problemu, no właśnie, myśleli. Tak naprawdę to był początek ich kłopotów a szczególnie biednego Izuku. Dwie Alfy wiedziały że za niedługo, kiedy wszytko się uciszy trzeba będzie znów namieszać.

Do następnego :)

Alfa & Omega | TodoDekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz