Po naszej rozmowie minęły dokładnie cztery dni. Cztery dni wystarczyłoby, doszedł do swojego pełnego zdrowia, by wyjść ze szpitala wraz ze mną. Ja byłem zdrowy od samego początku, tylko musiałem opiekować się Alfą cały czas, dlatego tam przebywałem.
Jego, a raczej od teraz nasz domek tak jak każdy innym w tej wiosce, był zrobiony z drewna taki mały letniskowy. Miał on mały taras z barierkami jak się do niego weszło, był dość obszerny salon połączony z kuchnią. Do tego łazienka, u góry była nasza od teraz sypialni, dwa puste pokoje a jeden z nich to jego gabinet.
Grunt, że jest kominek, przynajmniej będę się grzać w zimnie przy nim. Domek bardzo mi się spodobał, był wykonanie estetycznie i miał dużo drewnianym mebli, co było wprost piękne. No Alfa to jednak ma dobry gust co do wystroju wnętrza.
-Rozgość się od teraz to też twój dom, nie krępuj się po prostu rób to co kiedyś u siebie. - mruknął, rozkładając się wygodnie na kanapie. Ja w tym czasie zrobiłem nam obiad, bo już było po południu a my, tylko zjedliśmy śniadanie w szpitalu.
Po kilku minutach podałem na duży dębowy stój jedzenie, nie wiedziałem co ta wataha spożywa, ale myślę, że nie ze złość się na to, że zrobiłem coś ze swojej.
-Obiad jest gotowy Todoroki - szepnąłem cicho, opierając się o przejście do salonu gdzie siedział Alfa, czytając książkę. Spojrzał na mnie znad niej dająca mi znać, że zaraz przyjdzie, tylko dokończy rozdział.
Wróciłem do kuchni, nalewając jeszcze naszą słynną herbatę ziołową, zrobiłem duszone mięso w sosie z grzybami i ramen. Usiadłem do stołu, tak jak moja Alfa i w ciszy zaczęliśmy jeść.
-Co to kurwa jest? - krzyknął głośno, na co skuliłem się, spoglądając na niego przestraszony.
-To z mojej wata-atahy nie wiedziałem co konkretnie wy tutaj jec...
-Nie będę tego świństwa jadł, nawet nie umiesz gotować. Jaki z ciebie pożytek jest! - warknął, na co spuściłem głowę w dół, powoli czując jak łzy spływają mi po policzkach i kapią na moje spodnie.
-Przepraszam nie wiedzia-ałem ze tego nie lub...
-Powinieneś wiedzieć! To jest twój zasrany obowiązek. Muszę ci przedstawić reguły, jakie tu panują, bo to najwyższy czas do tego. Nie rycz, nie jesteś już mały. - warknął głośno, na co wytarłem oczy podnosząc głowę spotykając w jego dwu kolorowymi oczami.
Po jego wypadku jego oko zmieniło kolor na turkusowy i miał ogromną bliznę na twarzy, jak i na brzuchu. Po wyjściu powiedział wszystkim o tym, że ma już Omegę co niektórzy przyjęli to jako radosną nowinę a niektórzy z niezadowoleniem.
Todoroki był przystojnym mężczyzna jak i władczą Alfą, mógłby być przywódca watahy z łatwością. Miła bardzo dużo zalotów od innych Omeg czy Bet z jego watahy, ale wypadło na to, że wziął mnie. Nic niewyróżniającego się Omegę z wrogiej watahy.
-Po pierwsze masz zachowywać się przyzwoicie i nie robić mi wstydu na całą watahę, bo obiecuje ci, że dla ciebie to dobrze się nie skończy. Po drugie masz się odnosić do mnie z szacunkiem, nie jak do kolegi. Trzecie to że jako moja, powtarzam tylko MOJA Omega masz mnie zaspokajać, kiedy tylko będę miał ochotę, bez sprzeciwu masz to zrobić. Czwarte, jako że jestem prawą rękę przywódcy watahy, często nie ma mnie w domu więc kiedy mnie nie będzie, będziesz pomagać Kirishimie temu medykowi. Załatwiłem ci pracę, więc możesz mi podziękować. Piąte jeśli podniesiesz na mnie głos lub co gorsza, rozpoczniesz kłótnie, po prostu użyje siły, co może skończyć się różnie. Ostatnia rzecz jeśli złamiesz jakikolwiek punkt z tej listy, po prostu dostaniesz odpowiednią karę ode mnie lub co gorsza, od przywódcy. Jednak wolałbym, żebym to ja robił, bo nie gwarantuje, że wrócisz żywy od przywódcy.
Przełknąłem ślinę trzęsąc się cały, nie do wiary, że takie zasady tu panują! Tu jest gorzej niż się spodziewałem o wiele gorzej, wolę już być posłuszny i wszystko wykonywać, niż dostawać od niego. Dalej nie rozumiem tego, żeby Alfa bił swoją Omegę, u nas w wataszy było to niedopuszczalne, wręcz karalne. A tu wydaje się, że na porządku dziennym jakby nikt, by się tym nie zdziwił.
-Och nie próbuj uciekać Izuku, bo jeśli uciekniesz zostaniesz zabity przeze mnie. - mruknął, uśmiechając się zadowolony widząc, jak trzęsę się cały i płaczę głośno.
-Ja przepr-raszam, ale ja nie dam rady, to jest za trudne dla mnie. Za dużo tego dla mnie. - szepnąłem wycierając czerwone oczy, spoglądając na niego jak wzdycha.
-Musisz się przyzwyczaić od teraz, to jest twoja wataha i masz się dostosować. Oh bym zapomniał co do ślubu, pobierzemy się za równy tydzień, wtedy będzie pełnia księżyca najlepszy czas na dobrego potomka.
-Czy to nie za wcześnie na ślub i dzieci? Znaczy rozumiem jeśli to jest wasz zwyczaj, ale ja nie chce mieć jeszcze szczeniąt proszę, chociaż o to, tylko o tyle. - powiedziałem, zaczynając na nowo płakać. Alfa spojrzał na mnie, cicho warcząc i kręcąc głową na boki.
-Nie masz zdania w tej sprawie, zrobię Ci szczeniaka wtedy kiedy będę miał na to ochotę. Ciesz się, że nie mogę cię dotknąć przed ślubem, byś już leżał w łożu ledwo żywy. - zaśmiał się, wstając od stołu i idąc prawdopodobnie do swojego gabinetu.
Siedziałem tak dobre kilka minut, wpatrując się w jeden punkt przede mną, myśląc co będzie dalej. Westchnąłem zasmucony zabierając talerze, by je umyć, odechciało mi się jeść po tym co usłyszałem od Alfy.
Nie chciałem być tak traktowany jak nikt, chciałem też coś powiedzieć, by moje zdanie jakoś liczyło się tak jak u nas. Ta wataha od zawsze ceniła sobie Alfy i Bety za najlepsze, a Omegi były jedynie wytwórnią szczeniąt lub zabawką do zaspokajania potrzeb.
Wkurzony tyloma myślami usiadłem na kanapie, biorąc jakąś pierwsza lepszą książkę, zaczynając ją czytać w spokoju puki go mam. Muszę spytać się jeszcze Katsukiego co Todoroki lubi jeść, bo muszę wiedzieć co mu gotować, by nie wybrzydzał i nie krzyczał na mnie.
-Alfa się wielki znalazł - warknąłem cicho pod nosem, kręcąc głową na boki. Poczułem nagłe szarpnięcie za włosy do tyłu, na co syknąłem.
-Mówiłeś coś o mnie? Powtórz to w tym momencie co mówiłeś, bo źle się to skończy. - warknął, na co spojrzałem na niego szerokimi oczami. Skąd on tak nagle wziął się tutaj! Przecież był jeszcze chwilę temu w gabinecie.
-Alfa mój? - powiedziałem, co bardziej zabrzmiało jak pytanie do niego. Zmarszczył brwi szarpiąc za włosy jeszcze mocniej, na co zajęczałem z bólu.
-Powtórz!
-Alfa się wielki znalazł - szepnąłem niepewnie by zaraz poczuć ogromny ból policzka, na co zajęczałem cicho. Złapałem się za twarz patrząc się na mężczyznę, który patrzał się na mnie zimnym wzrokiem, a widząc jego puste spojrzenie, przeszedł mnie dreszcz.
-To było ostrzeżenie, tak lekko cię uderzyłem potrawie o wiele mocniej. Już zaczynasz łamać zasady do cholery! Jeśli tak cały czas będziesz robił to, przygotuj się na ciężkie życie ze mną. - warknął głośno, puszczając moje zielone loki, spojrzał na mnie ostatni raz, by wyjść z domu zamykając drzwi za klucz, bo słyszałem jak coś brzękło.
Czułem ogromny ból policzka wręcz pieczący, wstałem i podeszłem do łazienki sprawdzać to w lustrze. Widziałem jak tworzy się na nim, ogromny fioletowy siniak, na co sapnąłem płacząc. Wziąłem zimny okład, przykładając go do mojego policzka, patrząc się ciągle w lustro.
Nienawidzę go.
Oto kolejny rozdział mam nadzieję, że spodobał się wam. Do następnego!

CZYTASZ
Alfa & Omega | TodoDeku
FanfictionIzuku jest małą nieśmiałą Omegą z watahy leśnej polany. Shoto jest to prawą ręką Alfy watahy dzikiego lasu. Todoroki został ranny w walce, więc naznaczył biedną Omegę, która tego nawet nie chciała. Po prostu uciekała przed niebezpieczeństwem. Uwaga:...