♠ Rozdział 57 ♠

180 5 2
                                    


Kilka dni później...

Jako iż pytałam kilka dni temu zielonowłosego szaleńca o możliwość rozpoczęcia treningów po długiej przerwie postanowiłam udać się dzisiaj na tutejszą siłownię. Przyszło mi do głowy, że z pewnością nie będę na niej sama, ludzie Jokera z pewnością dbali o swoją formę każdego dnia by codziennie wykonywać swoje obowiązki jak należy. Trening zawsze był dobrą odskocznią od wszystkich otaczających problemów. Wcześniej dużo trenowałam jednakże po porwaniu przez Jokera zdecydowanie zeszło to na jak najdalszy plan. Przez to, że tyle działo się wokół musiałam odnaleźć się w nowej rzeczywistości. W moim dawnym życiu, trening był dla mnie zbawieniem i zdrowym uzależnieniem stąd posiadałam tak sprawne i wyćwiczone a także dobrze wyglądające ciało. Wchodząc do środka z zagryzioną ze stresu wargą rozejrzałam się dookoła i wcale się nie myliłam. Ku moim oczom ujrzałam dwudziestu mężczyzn i kilka kobiet. Po pchnięciu drzwi ich wzrok skupił się na mnie. Posiadając silną osobowość wcale nie zamierzałam spuszczać z nich wzroku. Ze słuchawkami na uszach z telefonem, wodą i ręcznikiem w ręku zmierzyłam każdą osobę z osobna wzrokiem po czym kiwnęłam im głową w geście powitania. Nie interesowało mnie to co myśleli na mój temat. Zdecydowałam, że nie będę póki co wykonywać pierwszego kroku w ich kierunku. Chciałam ich poznać ale najpierw musiałam poznać ich reakcje i zachowanie. Stwierdziłam, że ich poobserwuje. Chcąc rozpocząć rozgrzewkę udałam się w stronę bieżni. Dziesięć, piętnaście minut szybkiego chodu pod wzniesieniem było dobrą opcją na podniesienie temperatury ciała. Długo nie musiałam czekać by domyśleć się, że podszeptują na mój temat przeróżne rzeczy. Widziałam ich w szklanej szybie, sylwetki tych postaci świetnie się w nich odbijały. Po dziesięciu minutach zeszłam z bieżni po czym udałam się w stronę strefy siłowej. Dokończyłam swoją rozgrzewkę po czym rozpoczęłam swój trening siłowy z hantlami i maszynami. Zdecydowanie nie sprawiało mi to problemu a ogromną radość. Uwielbiałam ruch i zmęczenie po treningowe. W miarę wzrostu ciężarów do których byłam przyzwyczajona przed pierwszym spotkaniem z Jokerem podszedł do mnie jeden z mężczyzn który stał w grupce. Ściągnął mi słuchawki z głowy po czym się uśmiechnął i przyłożył sobie do uszu by wyczuć mój gust muzyczny.

- No Margaret nie wiedzieliśmy, że jesteś taka silna... - mruknął szturchając mnie tym samym w bark wsłuchując się w muzykę dobiegającą ze słuchawek.

- A co? Wy trenujecie z mniejszym? - odpowiedziałam podstępnym i żartobliwym pytaniem w jego stronę.
- Chłopaki mówili, że masz niewyparzoną buźkę i wcale się z tym nie mylili. Przynajmniej masz dobry gust muzyczny... - uśmiechnął się podnosząc słuchawki do góry tak bym nie mogła mu ich zabrać ponieważ przewyższał mnie o dwie głowy a z wyciągniętą do góry ręką było one nie możliwe do zdobycia. - Jeśli chcesz dokończyć swój trening będziesz musiała mi je zabrać... - wywinął ponownie kąciki w podstępnym uśmiechu zerkając na swoich podśmiechujących się koleżków.
- Naprawdę będziemy zachowywać się jak dzieci? - westchnęłam z rezygnacją. - Przyszłam tutaj poćwiczyć a być może was też poznać czekając na dogodny moment ale widzę, że nie jesteście z tych przyjaznych... Oddaj mi te słuchawki albo je sama zabiorę... I ostrzegam ale nie będę delikatna...
- Daj spokój... Shannon oddaj jej te słuchawki... niech sobie spokojnie poćwiczy... - spojrzał na niego uważnie.
- Chciałem się przekonać na własnej skórze co ta mała kruszynka potrafi... - powiedział zerkając w moją stronę wyciągając dłoń z chęcią zwrotu mojej należności.
- Dziękuję... - przewróciłam oczami chcąc je zabrać jednak nie zdążyłam bo zdążył zabrać rękę. - Nie wkurwiaj mnie... - warknęłam czując blisko swoją drugą stronę chcącą wydostać się z ukrycia.
- Shannon... - powiedział jego kolega. - Powiedziałem, oddaj jej słuchawki... - rzekł stanowczo.

Porwana Przez JokeraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz