38.

360 40 34
                                    

Freya nie miała pojęcia, co nim tak wstrząsnęło. Bez słowa poszedł po swój plecak i wrócił do niej, ale nagle znowu był spięty i jakiś taki przygaszony. I martwym wzrokiem wpatrywał się w ludzi stojących na peronie.

– Co się stało? – spytała.
– Moja matka... Nie mam pojęcia, co ona tu robi.
– Pisałeś może do niej, że nie zamierzasz wracać do domu na wakacje?
– Nie... nie pisałem.
– To może dlatego przyszła cię odebrać?
– Zawsze wracałem z dworca sam. Dlatego właśnie nie wiem, o co chodzi.
– Może po prostu wysiądź i spytaj. Ja wezmę swoje bagaże i dogonię cię na peronie.

Skinął jej głową i z ciężkim sercem opuścił pociąg. Podszedł do matki, ale nie miał pojęcia, co mógłby jej powiedzieć. Miał wrażenie, że jak tylko się odezwie, to stanie się coś złego.

– Severusie, musimy poważnie porozmawiać – zaczęła Eileen Snape, nie zdobywając się nawet na to, żeby się z nim przywitać. – Podaj mi rękę.
– Nie – odparł chłopak. – Nie wrócę z tobą tam... Do niego...
– Nie masz wyboru, synu – zdenerwowała się kobieta. – Jesteś jeszcze nieletni, a twoi dziadkowie nie żyją i nie możesz...
– Dzień dobry – uprzejmy głos Freyi przerwał jej wypowiedź.
– Mamo, to jest Freya, moja dziewczyna i zamierzam spędzić lato u niej – oświadczył Severus. – Możesz już wracać do... domu.
– Mimo wszystko będę nalegać, żebyś wrócił ze mną. Mamy z tatą pewną sprawę...

I wtedy zrozumiał, czego od niego chcieli. Jak również to, że rzeczywiście nie ma wyboru – przynajmniej na chwilę musi wrócić do domu swoich rodziców. Ściskał mocno dłoń Freyi, nie zdając sobie sprawy z tego, co robi. Za to ona domyśliła się, że dzieje się coś, czego chłopak się boi. Nie mogła się z nim porozumieć i to doprowadzało ją do szału.

– Sev... – szepnęła.
– Dobrze – Severusa w końcu odblokowało. – Pójdę z tobą. A właściwie oboje pójdziemy.
– Jesteś pewien, że chcesz zaprosić koleżankę do domu? – Eileen po raz pierwszy okazała jakiekolwiek emocje.
– Bez niej nie idę – odparł tylko.
– Jak sobie życzysz.

Matka wyciągnęła do niego rękę, a on mocno złapał Freyę w pasie i wszyscy troje teleportowali się do Cokeworth.

– Zaraz przyjdę – mruknął Snape i odwrócił się w stronę Freyi. – Słuchaj, muszę tu coś z nimi załatwić, to naprawdę bardzo ważne, a potem dokończymy naszą rozmowę.
– Chcesz, żebym była przy tobie, gdy będziesz z nimi rozmawiał? – spytała tylko.
– Jeśli to – wskazał na dom – cię nie odstrasza, to... tak, chcę.
– To chodź. Lepiej, żebyś już miał to za sobą – stwierdziła spokojnie, choć wciąż nie miała pojęcia, o co chodzi.

Weszli do środka domu i dziewczyna z trudem powstrzymała się od wygłoszenia swoich myśli na głos. Wnętrze było zaniedbane, zniszczone i przeraźliwie brudne. I straszliwie śmierdziało. W dodatku wyczuwała w nim zapach, który dobrze znała, ale nie mogła sobie przypomnieć skąd. Coś jej bardzo nie pasowało i nie potrafiła pozbyć się wrażenia, że za chwilę coś się wydarzy.

– Przejdźmy do rzeczy, bo nie mam całego dnia – powiedział Severus, krzyżując ręce na piersi.
– Chodzi o spadek po dziadkach – odpowiedziała Eileen bez zbędnych wstępów. – Wiem, że zapisali ci swój dom, ale póki nie skończysz siedemnastu lat, to ja mam prawo dbać o twój majątek i uważam, że powinniśmy sprzedać tę posiadłość. Moglibyśmy zrobić tu remont, a i dla ciebie coś jeszcze by zostało...

Wiedział, że kiedyś do tego dojdzie. Dlatego nigdy nie pokazał matce testamentu, który bardzo starannie ukrył, by nie wpadł w jej ręce. Jednak najwyraźniej jej nie docenił.

– Nie zrobię tego – oznajmił jej ze złością. – To dla mnie jedyna szansa, żeby się stąd wyrwać!
– Nie podnoś głosu – upomniała go i z lękiem spojrzała na drzwi wiodące do drugiego pokoju. – I zrozum, że te pieniądze, to szansa dla nas wszystkich.
– Nie ma mowy! Jeśli to wszystko, co chciałaś mi powiedzieć...

Urwał, bo w drzwiach nagle stanął jego ojciec. Severus odruchowo zasłonił sobą Freyę i wyciągnął różdżkę, a Eileen odgrodziła się od Tobiasa, chowając się za fotelem.

Bogini spojrzała na sprawcę tego zamieszania i gwałtownie wciągnęła powietrze. To, że mężczyzna był równie brudny i zaniedbany, jak jego dom, jakoś umknęło jej uwadze. Podobnie jak fakt, że wydzielał z siebie ostrą woń potu i alkoholu. Tym, co ją przeraziło, były symbole widoczne na jego ciele. Na czole, w okolicy serca i na dłoniach. Przeniosła wzrok na Eileen i zauważyła, że ona jest podobnie naznaczona.

Wstrząśnięta nie usłyszała, że mężczyzna coś krzyczy. Nie widziała płaczącej matki Severusa, ani jego samego, gdy próbował stanąć w jej obronie. Przed oczami miała tylko świecące coraz jaśniej sigile świadczące o tym, że ktoś w tym domu próbował korzystać z magii pochodzącej z innego świata. Z jej świata. Rozpoznała Zaklęcie Wiążące. W dodatku nieumiejętnie rzucone. Wzdrygnęła się, gdy zrozumiała, jak straszną krzywdę wyrządzono temu biednemu człowiekowi.

– Co ty robisz? – usłyszała wreszcie głos Severusa, który złapał ją za ramię, kiedy nieświadomie zaczęła iść w stronę Tobiasa. – Freya!
– Muszę mu pomóc – odparła spokojnie i uwolniła się z jego uścisku. Stanęła przed rozwścieczonym, potężnym mężczyzną, który dopiero wtedy ją dostrzegł i dotknęła jego dłoni. I bardzo łagodnie powiedziała: – Zaśnij.

Tobias osunął się na ziemię.

– Coś ty sobie myślała? – krzyknął przestraszony Severus.
– Właśnie o to samo miałam spytać twoją mamę – Freya straciła cierpliwość. – Jak pani mogła mu to zrobić?
– Nie wiem, o czym ty mówisz – Eileen wyszła zza fotela i spojrzała z góry na Freyę. – I jakim prawem wtrącasz się w nie swoje sprawy?
– Tak się składa, że od teraz to są także moje sprawy – odparła hardo bogini.
– Może wreszcie wyjaśnisz mi, o co chodzi? – spytał rozżalony i wściekły Severus.
– Nie widzisz tych symboli? – zwróciła się do niego. Chłopak pokręcił przecząco głową. – Naprawdę ich nie widzisz?
– Nie... Jakich symboli? Freya, co się dzieje?

Dziewczyna przymknęła oczy, a we wnętrzu domu zaczęło robić się coraz ciemniej. Z kolei sigile na ciałach rodziców Severusa zalśniły wyraźnie, tak, że teraz on także mógł je dostrzec.

– Co... co to jest?
– To sigile wiążące – wyjaśniła Freya. – Twoja mama przywiązała go do siebie, odbierając mu tym samym wolność i wolę. Kiedy pani to zrobiła? Przed ślubem? Po? I dlaczego?
– Nie waż się odzywać do mnie w ten sposób! – próbowała bronić się Eileen. – Nic takiego nie zrobiłam!
– Mamo, odpowiedz jej! – zdenerwował się Severus.
– Wierzysz słowom jakiejś dziewczyny, a nie własnej matce?
– Wierzę w to, że Freya mówi prawdę, a ty jak zwykle coś przede mną ukrywasz!
– Severusie... – zaczęła Eileen, ale widząc jego nieprzejednaną minę, poddała się. – Dobrze, powiem ci. Freya ma rację. Użyłam Zaklęcia Wiążącego.
– Dlaczego? I co to za symbole?
– To było tuż przed naszym ślubem – Eileen westchnęła ciężko. – Chciałam być z nim szczera i wyznałam mu, kim jestem... Tobias... on nic nie powiedział, tylko wyszedł z domu. Przestraszyłam się, że kiedy ochłonie i wróci, to każe mi się wynosić, a ja nie miałam gdzie się podziać... Ale on tego nie zrobił... Jednak nie odzywał się do mnie przez kolejne kilka dni, a ja odchodziłam od zmysłów i... modliłam się, żeby ktoś mi pomógł...
– I ktoś wysłuchał pani modlitw – odgadła Freya, a kobieta potwierdziła skinieniem głowy. – Kto to był?
– Nie wiem... nie przedstawił się, dał mi tylko to zaklęcie – wstała i ze skrytki za regałem wyciągnęła kawałek pergaminu, który był stroną wyrwaną z jakiejś księgi.
– Jak on wyglądał? – drążyła Freya, uważnie przyglądając się zaklęciu.
– Był wysoki, bardzo szczupły, czarnowłosy... I miał takie dziwne oczy, jak roztopione srebro.
– Loki – odgadła bogini. – To musiał być on. Czy chciał czegoś w zamian?
– Nie. Zapewnił mnie, że to zaklęcie zadziała... Roztoczył przede mną wizję cudownego życia... Powiedział, że kiedy Tobias już zostanie moim mężem, a mój syn przyjdzie na świat, to będę mogła zdjąć więzy i wszystko... wszystko się samo ułoży.
– I ty mu uwierzyłaś? – spytał ogłuszony chłopak. – Mamo, jak mogłaś?!
– Był bardzo przekonujący – kobieta opadła z sił i ukryła twarz w dłoniach. – A ja byłam zdesperowana i głupia.

Eileen rozpłakała się, a syn stał obok niej zupełnie bezradny. Nie miał pojęcia, co zrobić. Cała ta sytuacja zdawała się go przerastać. Spojrzał na Freyę i uderzyło go, że bogini była niezwykle poważna. Podeszła do skulonej kobiety i położyła jej rękę na ramieniu.

– Loki panią oszukał – powiedziała łagodnie. – To zaklęcie rzeczywiście związało was ze sobą, ale... ono nie do tego służy. Tam, skąd pochodzę, używano takich sigili, by podporządkowywać sobie olbrzymy... smoki... czy stworzenia pochodzące z najgłębszych czeluści Niflhel.
– A co się dzieje, kiedy użyje się ich na człowieku? – spytał Severus.
– To skomplikowane – westchnęła. – Te znaki na dłoniach, to więzy. Ten na czole, odbiera wolę, usypia rozum, spycha go w głąb. Ten na sercu... wycisza uczucia, tak by spętany był posłuszny. By nie pamiętał o tych, na których mu zależało, by nie tęsknił. Lub by nie był w stanie nienawidzić i mścić się.
– I to spotkało mojego ojca? – upewnił się chłopak.
– Obawiam się, że jest jeszcze gorzej – powiedziała cicho Freya. – I że nigdy nie poznałeś swojego ojca.

Severus Snape || Piaski CzasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz