36.

378 39 28
                                    

Freya nie miała dużo czasu, żeby cokolwiek zadziałać w sprawie Lily i Jamesa, ale postanowiła sprawdzić, czy uda jej się zasiać ziarenko uczucia w sercu nieprzystępnej panny Evans. Mogła oczywiście zostawić sprawy swojemu biegowi, jednak ten jeden raz nie potrafiła się powstrzymać.

Okazja do rozmowy pojawiła się już następnego dnia, w sobotę, gdy wszystkie dziewczyny z jej dormitorium odpoczywały po egzaminach i szykowały się do niedzielnych obchodów Midsummer, czy też nocy świętojańskiej. Wiadomo było, że to święto wzbudzało u nastoletnich czarownic ogromne nadzieje na znalezienie prawdziwej miłości. Albo przynajmniej chłopaka na wakacje.

Młoda bogini słuchała ich wesołej paplaniny z uśmiechem i czasem tylko wtrącała jakieś pochlebne uwagi na temat ich kolegów z roku. Miała na swoim koncie już pierwszy sukces – Dorcas, która zazwyczaj dużo opowiadała o tym, jakie to ma powodzenie u płci przeciwnej, wyznała im, że tak naprawdę nigdy z nikim się nie spotykała, bo jeszcze w pierwszej klasie beznadziejnie zakochała się w Syriuszu. Freya użyła swoich umiejętności i ze zdziwieniem odkryła, że to uczucie jest odwzajemnione. Uśmiechnęła się do siebie. Jedna para tej nocy na pewno się odnajdzie.

Jednak Lily wydawała się być zupełnie nie zainteresowana tematem. Nawet gdy James podszedł do nich i nie przejmując się resztą jej towarzystwa, spytał, czy chciałaby mu towarzyszyć podczas obchodów. Evans odburknęła coś, co brzmiało jak „po moim trupie”, więc niepocieszony chłopak odszedł ze zwieszoną głową.

– Może powinnaś dać mu szansę? – zaproponowała jej Dorcas.
– Widać, że mu na tobie zależy – dodała Mary.
– Jemu zależy wyłącznie na sobie – skwitowała cierpko Lily. – Interesuje się mną wyłącznie dlatego, że wciąż mu odmawiam. Jest tak zapatrzony w siebie... Egoista... Myśli tylko o sobie...
– Przecież on się tylko popisuje przed tymi wszystkimi idiotkami, które piszczą na jego meczach – roześmiała się Dorcas. – Myślę, że w rzeczywistości jest zupełnie inny.
– I ma wiele do zaoferowania – poparła ją Mary, która zawsze broniła Jamesa, gdy Lily się na niego wściekała.
– Z tego co wiem, to on potrafi myśleć o innych – wtrąciła się Freya. – Słyszałyście chyba o tym, że w wakacje razem z Syriuszem pomagali jakiejś mugolskiej rodzinie, na którą zaczaili się śmierciożercy? Prawie przy tym zginęli.
– Poważnie? Nic o tym nie mówili – zdziwiła się Meadows.
– Nie chwalili się – powiedziała cicho Lily.
– Może uznali, że nie warto o tym mówić – stwierdziła Freya. – Wiecie, nie chcieli, żeby ktokolwiek zarzucił im, że zrobili to tylko po to, by móc się później chwalić.
– A ty skąd o tym wiesz? – spytała Mary.
– Remus mi powiedział. Dlatego myślałam, że wy też wiecie.
– Naprawdę nic nie wiedziałyśmy – mruknęła Lily. – Kto by się spodziewał...

Oczy Evans zamgliły się dosłownie na ułamki sekund, a jej serce zabiło ciut mocniej i Freya już wiedziała, że dziewczyna złapała przynętę. Nie zapłonął w niej jeszcze płomień miłości, nie był to nawet żar, który można by było rozdmuchać, ale maleńka iskierka cieplejszego uczucia pojawiła się na chwilę i zgasła. Jednak to wystarczyło, żeby bogini mogła pomóc także tej parze.

– Może jakbyś się z nim umówiła, to by ci o tym powiedział – westchnęła Mary.
– Nie umówię się z nim – zaprzeczyła odruchowo Lily, ale już bez wcześniejszej stanowczości. – Zresztą... teraz już pewnie nie będzie tego chciał.
– A ty, Freyo, idziesz z Severusem? – spytała Dorcas, chcąc zmienić temat, bo mina Evans sugerowała, że dziewczyna zaraz się rozpłacze.
– Tak, mamy się spotkać na ognisku.
– Właśnie, miałam cię spytać, czy to prawda, że jedziecie gdzieś razem na wakacje? – odezwała się Lily, która ucieszyła się, że koleżanki przestały mówić o niej.
– A skąd o tym wiesz?
– Mówił mi, gdy pytałam, czy wraca na lato do... domu.
– Rozumiem – zakłopotała się Freya. – Mam bardzo daleką rodzinę... nad morzem i pomyślałam, że moglibyśmy ich odwiedzić. I w ogóle chcielibyśmy trochę pozwiedzać.
– Naprawdę jedziecie razem? – zainteresowała się Mary. – Nie boisz się?
– Czemu miałabym się bać?
– No wiesz... będziecie razem, sami... bez rodziców, nauczycieli...
– Chcesz powiedzieć, że bez nadzoru? – roześmiała się Freya.
– Właśnie. A Snape to w końcu chłopak i wiesz, może próbować się do ciebie dobierać – wyszeptała przejęta Mary.
– I tego, waszym zdaniem, powinnam się obawiać? – spytała rozbawiona bogini.
– To niby nic dziwnego, ale... Chciałabyś? – dopytywała rozemocjonowana Meadows.
– Chyba tak – tym razem Freya spoważniała.
– Naprawdę? – spytały wszystkie razem.
– A czy to takie dziwne?
– W zasadzie nie – zgodziła się z nią Lily. – Po prostu... nie sądziłyśmy, że to coś między wami, jest aż tak poważne.
– Wiem, że to może być szok – usta Freyi wykrzywiły się pogardliwie. – Ale to naprawdę fajny chłopak i bardzo mi się podoba i...
– Cieszę się, że trafił na ciebie – Lily uśmiechnęła się do niej i przytuliła ją mocno. – Widać po nim, że jest wam razem dobrze.

Freya zarumieniła się zakłopotana. Ciekawe, co będą o niej myśleć, kiedy okaże się, że któregoś dnia po prostu zniknie z życia Severusa? Czy będą ją winić? Czy on będzie potrafił się z tym pogodzić? Na szczęście jej reakcja była w miarę adekwatna do sytuacji, więc nikt nie zwrócił uwagi, że nagle zamilkła.
Po chwili dziewczyny wróciły do swoich wcześniejszych rozważań. Tylko Lily jakby częściej zerkała na siedzących nad wodą chłopców, wśród których przebywał wyraźnie pochmurny James Potter.

*

– Och przestań już marudzić i podejdź do niej – zachęcała Pottera Freya. – Na pewno nie będzie mieć nic przeciwko temu, żebyście chwilę porozmawiali.
– Próbowałem już tyle razy... To nie ma sensu – upierał się chłopak.
– Tylko mi nie mów, że tchórzysz – podpuszczała go.
– Czemu tak ci na tym zależy?
– Bo stoi tam sama, taka smutna – zaryzykowała. – A wiem, że ona ci się podoba, więc może byś w końcu coś z tym zrobił.

James spojrzał na stojącą niedaleko Lily i uśmiech sam wypłynął na jego usta. Rzeczywiście to mogła być szansa, na którą czekał. Byli na jednej imprezie, żadne z nich nie miało pary, a w powietrzu unosiło się coś takiego, co sprawiało, że nawet najbardziej zatwardziali single zaczynali się rozglądać w poszukiwaniu partnerek. Chociażby Syriusz, który wcześniej zarzekał się, że absolutnie nie jest zainteresowany żadną z dziewczyn, teraz nerwowo przeczesywał włosy i wzrokiem podążał za tańczącą samotnie Dorcas Meadows.

– Dobra, idę – zadecydował i ruszył w stronę Lily.

Freya uśmiechnęła się i podeszła do Syriusza.

– Zatańczymy? – spytała cicho.
– Możemy – odparł Black.

Musiała przyznać, że Syriusz potrafił świetnie tańczyć. Od początku to podejrzewała, ale teraz z prawdziwą przyjemnością pozwoliła mu się prowadzić. Pewnie gdyby taka sytuacja miała miejsce w innych okolicznościach, to mogłaby się całkowicie zatracić w jego silnych ramionach. Jednak teraz nie było na to szans. Zwłaszcza, że ten taniec był tylko pretekstem. Podstępem, który wymyśliły wspólnie z Dorcas.

– Odbijany – powiedziała Meadows, a Freya ze śmiechem oddała jej rękę Blacka.

Syriusz był wyjątkowo zadowolony ze zmiany partnerki, chociaż Dorcas tańczyła znacznie gorzej od Freyi. Ale to chwilowo przestało być ważne. Kiedy ich dłonie się zetknęły, poczuł jakby przeskoczyła między nimi iskra, a Meadows wydała mu się nagle znacznie piękniejsza i interesująca niż dotychczas. Zapatrzony w nią stracił z oczu resztę świata.

Freya niby przypadkiem przeszła pomiędzy rozmawiającymi ze sobą Lily i Jamesem i mijając ich, delikatnie musnęła ich dłonie. Druga para tego wieczora poczuła wpływ jej mocy.

– Co ty robisz? – spytał podejrzliwie Severus, który obserwował ją od kilku minut.
– Nic takiego – uśmiechnęła się. – Albo raczej to, co zawsze.
– Czyli co takiego dokładnie? – drążył chłopak. – Wyglądało to tak, jakbyś popychała ich ku sobie.
– Mniej więcej tym się zajmuję – wyjaśniła mu. – Chyba wiesz, że ludzie uważają mnie za boginię miłości?
– Wzbudzasz w ludziach uczucia? – oburzył się Severus. – Wbrew ich woli?
– Niezupełnie...
– A moim zdaniem tak to właśnie wygląda! Bawisz się emocjami innych! Mieszasz im w głowach i w życiu i... Przyznaj się, ze mną też tak zrobiłaś?
– Sev... Ja nie robię nic złego... Nikogo do niczego nie zmuszam...
– Nie wierzę ci! – krzyknął. – Myślałem, że połączyło nas coś wyjątkowego, ale teraz wiem, że to nie prawda!

Nie chciał jej dłużej słuchać. Nie chciał na nią patrzeć. Odwrócił się na pięcie i odbiegł w ciemność. A ona opuściła głowę i poczuła, że po policzkach płyną jej łzy. Otarła je wierzchem dłoni i przeniosła wzrok na tańczące w pobliżu pary. Czuła, że to, co zrobiła było słuszne. Tylko jak to wytłumaczyć Snape'owi?

Severus Snape || Piaski CzasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz