48.

313 36 5
                                    



Mała, nadmorska wioska, w której się znaleźli, czasy świetności miała już dawno za sobą. Nigdy nie była atrakcyjną miejscowością turystyczną, bo kawałek wybrzeża, nad którym się znajdowała, był co prawda malowniczy, ale też trochę ponury i trudno dostępny. Nie było tu plaży, portu czy przystani, więc niewielu znajdowało się chętnych do spędzania tam urlopu.

Freya i Severus podeszli na sam skraj urwiska i spojrzeli w dół. Daleko pod nimi kłębiły się morskie fale, rozbijające się z hukiem o olbrzymie głazy, będące kiedyś zapewne częścią skały, na której stali.

– Jak oni tam zeszli? – zastanawiał się Severus z mimowolnym podziwem. – Czyżby Czarny Pan już wtedy dysponował taką mocą?
– Najwidoczniej – odparła Freya i spojrzała na niego z przekornym uśmiechem. – Ufasz mi, Sev?
– Ufam – odpowiedział bez wahania. – Co chcesz zrobić?
– Skoczyć – zaśmiała się i odeszła kilkanaście kroków od krawędzi.

Severus podszedł do niej i chwycił dłoń, którą do niego wyciągnęła.

– Jesteś tego pewna? – spytał na wszelki wypadek. – Ufam ci, ale nie miałem w planach samobójstwa.

Freya roześmiała się i zaczęła biec, cały czas trzymając mocno rękę chłopaka. Severus nie miał wyjścia, musiał pobiec za nią. Skoczyli w mroczną, zimną, przerażającą przepaść.

Wylądowali miękko na jakieś śliskiej skale. Powietrze wokół nich pachniało solą i wodorostami, ale Severus jeszcze tego nie czuł, zbyt oszołomiony tym, co przed chwilą przeżył.

– To było... super – wykrztusił z siebie i w końcu odetchnął pełną piersią.
– Tak myślałam, że ci się spodoba – roześmiała się. – No to teraz twoja kolej, znajdź wejście do tej jaskini.

Severus przede wszystkim związał włosy, które porywisty wiatr wciskał mu do oczu i rozejrzał się po okolicy. Jaskinia powinna znajdować się gdzieś u stóp urwiska i być niedostępna dla przeciętnego człowieka. W końcu ją wypatrzył.

Wskazał ręką na krawędź skały, gdzie seria wyszczerbionych nisz umożliwiała zejście na głazy, które w połowie były zanurzone w wodzie i podchodziły aż do samej ściany urwiska. Zejście to było bardzo niebezpieczne. Poruszali się powoli. Skały były śliskie od morskiej wody, a widoczność ograniczona przez rozbryzgi co chwila zalewające im twarze. Severus pokazał Freyi szczelinę w skale, w której burzyła się ciemna woda. Pierwszy ześlizgnął się z głazu, wpadł do morza i zaczął płynąć w jej stronę.

Woda była lodowata, przemoczone ubranie ciążyło mu i ciągnęło w dół. Brał głębokie wdechy, a zapach soli i wodorostów drażnił jego nozdrza. Jednak nie zważał na to, tylko wciąż płynął wytrwale w stronę skały.

Szczelina okazała się ciemnym tunelem, który przy wysokiej fali musiał wypełniać się wodą. Ciemne, wilgotne ściany były oddalone od siebie zaledwie o kilka stóp. Nagle korytarz skręcił w lewo, a Severus zauważył, że ciągnie się on jeszcze daleko w głąb skały. Płynął dalej nie mając pojęcia, jak długą drogę ma jeszcze przed sobą. Nigdzie nie widział ani nie słyszał Freyi, ale nie miał możliwości odwrócić się, żeby sprawdzić, czy popłynęła za nim.

Wreszcie wyczuł schody, które prowadziły do dużej jaskini, więc szybko wykorzystał okazję i wspiął się po nich. Nie był pewien czy dotarł do celu, ale chciał chociaż przez chwilę odpocząć. Woda lała się strumieniami z jego ubrania, a on dygotał z zimna. Chwilę później dołączyła do niego Freya. Ona też była całkowicie przemoczona i zmarznięta, ale w przeciwieństwie do niego mogła używać magii.

– Dzięki – powiedział Severus, gdy już go wysuszyła i ogrzała na tyle, by przestał szczękać zębami.
– Nie ma za co – odparła z uśmiechem. – Nie spodziewałam się takich atrakcji. Wiesz chociaż, czy jesteśmy na miejscu?
– Poświeć – poprosił.
Spełniła jego prośbę. Stali pośrodku jaskini i rozglądali się, badając ściany i sufit.
– Tak, to musi być tutaj – powiedział Severus.
– Skąd wiesz? – spytała zaintrygowana Freya.
– Nie czujesz? To miejsce jest przesiąknięte magią – odpowiedział nie przestając się rozglądać.

Dziewczyna skoncentrowała się mocniej i też w końcu to wyczuła i od razu spoważniała. Zrozumiała, że teraz będą musieli złamać wszystkie uroki i pokonać pułapki zastawione przez Voldemorta. Obawiała się, że dotychczasowe przeszkody okażą się niczym w porównaniu z tym, co dopiero mogło stanąć na ich drodze.

– Jesteśmy tak jakby w przedsionku – odezwał się po chwili Severus. – Musimy znaleźć przejście i... przygotować się na najgorsze.
– Myślę że to dobry moment, żebyś wyciągnął różdżkę – zauważyła rozsądnie Freya. – Na wszelki wypadek.

Podeszli bliżej ściany i badali ją cal po calu. Severus wodził palcami po chropowatej powierzchni skały, a Freya szeptała zaklęcia w sobie tylko znanym języku. Obeszli jaskinię wokoło i wrócili do miejsca, w którym na pozór lita skała wydawała się wibrować od rzuconych na nią zaklęć.

– Tutaj – szepnęła Freya. – Tu musi być przejście.
– Zaraz się przekonamy.

Severus cofnął się i wycelował różdżką w skałę. Na chwilę pojawił się świetlisty zarys drzwi, jakby z drugiej strony przesączało się mocne światło. Uśmiechnął się z satysfakcją.

– Jak przejdźmy na drugą stronę? – zainteresowała się Freya.
– Jeszcze nie wiem – wyznał Snape i zaczął się zastanawiać nad tym na głos: – Normalnie pomyślałbym o jakimś zaklęciu, ale wydaje mi się, że to byłoby zbyt proste, zbyt oczywiste.
– Zgadzam się z tobą – Freya podeszła do ściany i dotknęła jej dłonią. – Tu chodzi o coś innego, być może równie prostego, ale trudniejszego do odgadnięcia. Voldemort ukrył tam cząstkę swojej duszy...
– W domu Gauntów też ukrył jedną, a jednak w ogóle nie pomyślał o jej zabezpieczeniu – przypomniał jej Severus.
– Pierścień był jego drugim horkruksem... Już miał jeden, dziennik, i póki chodził do szkoły, trzymał go zawsze przy sobie... Mógł sobie pozwolić na drobną nieostrożność... Albo na eksperymenty – analizowała bogini. – Trzeci horkruks był dla niego szczególnie ważny... Medalion należał do jego odległego przodka. Dlatego ukrył go osobiście i zabezpieczył tak, żeby tylko on mógł go wydostać. Zauważ, że czarkę i diadem schował w miejscach, które powszechnie są uważane za najbezpieczniejsze na świecie. Tak, jakby w głębi duszy liczył na to, że ktoś spróbuje je stamtąd wydostać... No wiesz, przechytrzy Dumbledore’a i gobliny, ale jego kryjówki nie znajdzie.
– Myślisz, że Czarny Pan chciał, żeby ktoś poznał jego tajemnicę? Żeby próbował znaleźć horkruksy?
– Tak mi się wydaje – skinęła głową. – Być może dlatego pierścień ukrył niemalże na widoku, a dziennik ostatecznie powierzył Malfoyowi.
– Tak, jakby chciał nam ułatwić zadanie – zgodził się z nią Severus. – Wyobrażam to sobie tak: znajduję pierścień, włamuję się najpierw do sejfu Lucjusza, a później do Gringotta, nie jest to łatwe, ale na pewno możliwe... gorzej z Hogwartem, chociaż wystarczy znać jakieś tajne przejście i też da radę to zrobić... Ale trafić na tę jaskinię nie będzie już tak łatwo. Tylko ktoś naprawdę potężny mógłby dotrzeć aż tutaj. Ktoś taki jak Dumbledore.
– I pewnie tylko kogoś takiego Voldemort uważa za zagrożenie – stwierdziła. – Przypadkowy czarodziej, nawet jeśli dokonałby wszystkich poprzednich włamań, nie miałby szans znaleźć tej jaskini.
– Nie, jeśli nie znałby historii dzieciństwa Czarnego Pana.
– Jednak... w tej innej przyszłości komuś się to udało – przypomniała sobie Freya. – Młodszy brat Syriusza wykradł medalion...
– Regulus? – zdziwił się Snape, który wcześniej nic o tym nie słyszał.
– Tak. Co prawda przypłacił to życiem, ale zdołał przejść przez wszystkie pułapki.
– Reg pochodzi z rodziny potężnych czarodziejów, możliwe, że miał wiedzę i umiejętności...
– Jeśli on je miał, to my tym bardziej – przerwała mu. – W każdym razie wiemy już, że Voldemort liczył się z tym, że jakiś jego potężny przeciwnik będzie chciał przejść przez tę ścianę... Co ty byś zrobił, żeby jakoś mu to utrudnić?
– Spróbowałbym go osłabić – odparł bez namysłu. – Albo zmusić go, by sam to zrobił.

Freya przytaknęła mu i chwyciła leżący luzem ostry odłamek skały. Nacięła nim wnętrze swojej dłoni.

– Zwariowałaś? – krzyknął zaskoczony Severus. – Co robisz?
– Osłabiam się – skrzywiła się lekko i przyłożyła zakrwawioną dłoń do skały.

Przez chwilę nic się nie działo. Jednak w końcu na ścianie ponownie pojawił się świetlisty prostokąt, a zachlapana krwią ściana po prostu zniknęła, pozostawiając wejście do czegoś, co wydawało się nieprzeniknioną ciemnością.

– Ja mogłem to zrobić – powiedział Severus, patrząc na jej skaleczoną dłoń.
– To nic takiego – odparła. – Widzisz?

Rana zaczęła się zasklepiać, a po chwili nie było po niej śladu. Freya podeszła do schodów, po których dostali się do jaskini i obmyła ręce wodą. Wróciła do Severusa i złapała jego dłoń.

– Idziemy? – spytała poważnie.
– Chyba nie mamy wyjścia – odparł równie poważnie Snape.

Przeszli przez skaliste przejście prosto w gęstą, zimną ciemność.

Severus Snape || Piaski CzasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz