Freya spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Nie udało jej się wyciągnąć od Severusa informacji, jak właściwie powinna się ubrać, bo jak typowy przedstawiciel swojej płci, chłopak nie rozumiał, o co jej chodzi. Dlaczego zdecydowała się na prostą, czarną sukienkę do kolan. Wystarczająco skromną, by nie zwróciła zbyt dużej uwagi i jednocześnie elegancką.
Severus założył dżinsy i czarny podkoszulek, bo w zasadzie nie miał innego wyboru. Poza tym było mu wszystko jedno, jak będzie wyglądał. Chciał czuć się swobodnie podczas zaplanowanej akcji.
– To powiesz w końcu, czego się dowiedziałaś? – spytał starając się nie pokazać, jak bardzo jest mu przykro, że nie tylko nie zabrała go ze sobą, ale też że nie podzieliła się z nim swoimi odkryciami od razu, kiedy wróciła.
– Tak, teraz już mogę – uśmiechnęła się. Dobrze wiedziała, co przeżywał jej chłopak, ale nadal była zdania, że nie o wszystkim może mu mówić. – Rozmawiałam z kimś, kto w przyszłości też szukał horkruksów i dowiedziałam się, że Voldemort nie czuł, że ktoś je niszczył, więc myślę, że teraz też tego nie poczuje.
– Nie powiesz mi, kto jest twoim źródłem informacji?
– Nie powiem. I tak go nie znasz, bo się jeszcze nie urodził – odparła i zaprezentowała mu swój strój.
Chłopak był pod wrażeniem, chociaż nie bardzo potrafił określić, czy bardziej tego, jak wyglądała, czy też tego, co mu powiedziała.
– Wyglądasz pięknie – powiedział cicho.
– Dzięki, Sev – uśmiechnęła się promiennie. – Możemy iść.
Teleportowała ich w miejsce, wybrane wcześniej przez Severusa. Ona chciała od razu pójść dalej, ale on miał jeszcze kilka pytań. Przytrzymał jej rękę, dając jej do zrozumienia, że mają jeszcze czas.
– Chcesz powiedzieć, że rozmawiałaś z jakimś dzieciakiem? – chciał się upewnić.
– On jest starszy niż ty teraz – roześmiała się. – Ale tak... w tamtej wojnie główną rolę odegrały dzieci.
– Czy to dlatego teraz też zaangażowałaś do pomocy parę nastolatków?
– Nie myślałam o tym w ten sposób – stwierdziła zaskoczona. – Możliwe, że ktoś inny na to wpadł i dlatego cofnął Lupina tak daleko w przeszłość. Czy to takie ważne? Mi zależało tylko na tym, by uratować kilka konkretnych osób, przy okazji zmieniając historię setek, jak nie tysięcy innych.
– O tym z kolei ja nie pomyślałem – mruknął. – Dobra, chodźmy, bo jak się spóźnimy, to wszyscy zwrócą na nas uwagę.
*
Pół godziny później Freya zaczęła się zastanawiać, czy język jej nie spuchnie od ciągłego gryzienia się w niego. Co chwila cisnęły jej się na usta jakieś kąśliwe uwagi i musiała się mocno hamować, żeby czegoś niepotrzebnego nie powiedzieć.
Na szczęście większość zgromadzonych osób, zwłaszcza kobiet, uważało ją za niedorozwiniętą. Nie zachwycała się pełnym przepychu wnętrzem, które Lucjusz osobiście urządzał z myślą o przyszłej małżonce, nie podziwiała sukni, którą miała na sobie Narcyza, nie brała udziału w równie słodkich, co fałszywych pogawędkach o wszystkim i o niczym.
Stała raczej na uboczu i rozglądała się dookoła błędnym wzrokiem. Tak naprawdę niewiele widziała z tego, czym zachwycali się inni. Ponieważ od momentu, kiedy weszli do domu, czy też posiadłości Lucjusza, wiedziała, że ich plan nie wypali, to próbowała przynajmniej wyciągnąć z tej imprezy jakąś korzyść dla siebie.
Po raz kolejny przeniknęła wzrokiem wszystkie ściany i sufity, zanotowała w pamięci układ pomieszczeń, rozmieszczenie mebli i lokalizację sejfu. Była już bliska tego, by nauczyć się na pamięć każdego elementu, z którego składał się zamek broniący dostępu do tajnego schowka Lucjusza, gdy w końcu pojawił się przy niej Severus.
– Niestety, to nie była plotka – szepnął. – Rozmawiałem z Bellatriks i potwierdziła, że Czarny Pan postanowił zaszczycić nas swoją obecnością.
– Czemu mam wrażenie, że ty się z tego cieszysz? – spytała podejrzliwie.
– Wydaje ci się – odparł tak pewnie, jak tylko zdołał.
– Jasne – westchnęła. – Czy musimy na niego czekać, czy jeszcze zdążymy się ulotnić?
– Nie sądziłem, że będziesz chciała pójść zanim... To znaczy, powiedziałem Belli, że zostaniemy na spotkaniu...
Severus nagle zrozumiał, że Freya go przejrzała. Że wyczuła, że jakaś cząstka jego duszy bardzo chce tu być i że w gruncie rzeczy on się ucieszył, że jej plan zawiódł. Nie był tylko pewien, co ona o tym myślała.
Spojrzała mu prosto w oczy i tylko kiwnęła głową. Nie odzywała się, bo ciężko jej było znaleźć jakiekolwiek słowa, które by go nie zraniły. Obiecała kiedyś sobie, że nie będzie go do niczego zmuszać i że zaakceptuje każdą jego decyzję, więc teraz musiała stanąć na wysokości zadania. Jednak niezależnie od tego, co Snape postanowi, ona i tak dokończy swoją misję, nawet wbrew jemu.
*
Tom Riddle pojawił się w momencie, gdy wszyscy już powoli tracili nadzieję. Kilka osób zaczęło nawet szeptać, że Malfoy ich wykiwał, tylko po to, by zatrzymać ich na tym nudnym przyjęciu.
Freya jednak podejrzewała, że Voldemort chciał poczekać, aż jego wyznawcy wypiją wystarczająco dużo wina, które rozplątywało język. Odyn czasami stosował tę samą taktykę, kiedy chciał wiedzieć, co naprawdę myślą jego podwładni.
– Oto jest, pan i władca – szepnęła jadowicie. – Padnijcie mu do nóg i całujcie ziemię po której stąpa.
Usłyszał ją wyłącznie Severus, który spojrzał na nią z oburzeniem, ale nic sobie z tego nie zrobiła. Jego była nawet w stanie zrozumieć, był jeszcze nastolatkiem poszukującym autorytetów, ale dorosłym ludziom, którzy dawali się omotać komuś, kto tak naprawdę niczego nie dawał im w zamian, coraz bardziej się dziwiła.
Na nią nie działał jego urok, była odporna na jego magię. Widziała go dokładnie takim, jakim był. A jednocześnie widziała też to, czym się stał, a co skomlało gdzieś na samym dnie otchłani Niflhel. Starała się, by nikt się nie zorientował, co o nim myślała. Głównie ze względu na Severusa, który będzie musiał spędzić jeszcze przynajmniej dwa lata w towarzystwie części z otaczających ich osób.
Ścisnęła mocno jego dłoń, żeby nawet na chwilę o tym nie zapomnieć. Tutaj, dla nich wszystkich, była tylko zwykłą dziewczyną. Nikim ważnym.
Snape sam nie wiedział, co się z nim działo. Przez ostatnie pół roku unikał takich spotkań, przychodziło mu to nawet bez trudu, bo cały czas miał w pamięci scenę swojej śmierci. Jednak teraz ten obraz zdawał się blaknąć, stawał się mniej realny niż stojący niedaleko czarnoksiężnik. Severus chciał go wysłuchać, chciał się upewnić, że Freya nie myliła się co do niego. Bo może bogini była w błędzie? Może i ją uda mu się przekonać...
Kiedy ścisnęła jego dłoń, poczuł, jakby zdjęto z niego jakieś zaklęcie. Nagle dostrzegł całą tę fałszywą otoczkę, która zwykle towarzyszyła spotkaniom śmierciożerców. Słyszał prawdziwy sens słów, które tak gładko spływały z ust Voldemorta.
I zrozumiał, że Czarny Pan jest tylko człowiekiem. Okrutnym i nieszczęśliwym jednocześnie. Potworem, który z dziką przyjemnością wykorzystuje innych do realizowania swoich chorych wizji. Dla niego byli tylko marionetkami, którymi sterował, jak chciał. Pozbywał się ich równie łatwo, jak tych, którzy mu się sprzeciwiali. A on, jak ostatni idiota, był gotów poświęcić dla niego wszystko!
Freya wyczuła, że coś się zmieniło i spojrzała na niego ukradkiem. Opuścił głowę i ze złością wpatrywał się w jakiś punkt przed sobą. Szturchnęła go łokciem i uśmiechnęła się pokrzepiająco.
Roztoczyła wokół siebie swój urok. Wszystkie pary od razu straciły zainteresowanie tym, o czym mówił Voldemort. Część osób zaczęła ze sobą szeptać, ktoś zaśmiał się głośno. Zrobiło się zamieszanie, które wykorzystała, by wyciągnąć z tłumu Severusa i razem z nim niepostrzeżenie zniknąć.
*
Lord Voldemort nie wiedział, co się stało. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się, by jego poplecznicy przestali go słuchać. W dodatku oni także wyglądali, jakby byli tym zaskoczeni. Czyżby pomiędzy nimi pojawił się ktoś, kto dysponował mocą większą niż sam Czarny Pan?
Tom Riddle nie mógł dopuścić do tego, by ktokolwiek tak pomyślał. Ponownie zaczął przemawiać, wkładając w to więcej wysiłku niż kiedykolwiek. W końcu jego urok zaczął działać i wszystkie oczy skierowały się na niego.
Po chwili nikt już nie pamiętał, że coś zaburzyło przebieg tego spotkania. Nikt, prócz Voldemorta, który nie mógł pozbyć się uczucia niepokoju, że coś się dzieje za jego plecami.
CZYTASZ
Severus Snape || Piaski Czasu
FanfictionDruga Wojna Czarodziejów. Wielka Sala Hogwartu. Remus Lupin ginie pokonany w pojedynku z Dołohowem. Ale po śmierci nie dane mu jest odpocząć. Bogowie, których nie zna i w których nie wierzy, podejmują decyzję, żeby zwrócić mu życie i cofnąć jego dus...