11.

473 46 19
                                    

Siedzieli w bibliotece już od kilku godzin. Uczyli się, niewiele ze sobą rozmawiając, ale zdawało się, że im to nie przeszkadza. Freya skończyła esej z transmutacji i przeciągnęła się. Wiedziała, że za chwilę powinna wyjść, pokazać się w wieży Gryffindoru, by wszyscy myśleli, że grzecznie siedziała przez cały wieczór w dormitorium. Tak naprawdę planowała wymknąć się z zamku i pokazać Lupinowi, że nie musi się bać o jej bezpieczeństwo, kiedy zmienia się w wilkołaka. Być może i jego przemiana będzie mniej bolesna, gdy ona wspomoże go swoją mocą? Uznała, że warto zaryzykować.

– Muszę już iść – oznajmiła zamyślonemu Severusowi.

– Już? – zdziwił się chłopak. – Jeszcze wcześnie.

– Mam coś pilnego do załatwienia – wyjaśniła i uśmiechnęła się. – Jutro… też jest dzień.

Skinął jej głową i wrócił do swojej pracy domowej, a ona wyszła po cichu z biblioteki. Gdy dotarła do dormitorium, szybko zrozumiała, że raczej nie dane jej będzie w spokoju spędzić reszty tego wieczoru.

– Przez niego pokłóciliśmy się z Remusem! – usłyszała ostry szept Pottera. – Pozwoliliśmy, by ten dupek nas poróżnił, więc teraz powinniśmy mu za to odpłacić.

– To chyba nie jest najlepszy pomysł – jęknął Peter.

– Dokopanie Smarkowi to zawsze dobry pomysł – upierał się Syriusz. – Ale musisz pójść z nami.

– Remus nie byłby z tego zadowolony – próbował postawić się Pettigrew, ale jego opór słabł.

– I dlatego dobrze się składa, że dzisiaj jest niedysponowany – zauważył Potter z pokrętnym uśmiechem na ustach.

Freya nie chciała dłużej ich podsłuchiwać. Przeciwnie, zamierzała udawać, że w ogóle nie zwróciła na nich uwagi. Odniosła torbę do sypialni i wróciła do pokoju wspólnego, gdzie przysiadła się do swoich koleżanek, które podniecały się wyjściem do Hogsmeade w przyszły weekend. Każda z nich miała nadzieję, że ktoś je tam zaprosi, więc teraz, nie do końca świadomie, prezentowały swoje wdzięki i uśmiechały się zachęcająco do chłopców. Boginię bawiło ich zachowanie, ale nie potępiała go. Nie widziała w nim nic złego. Ona sama także wybierała się do czarodziejskiej wioski, żeby pozwiedzać. Teraz jednak zaprzątał ją zupełnie inny problem – jak powstrzymać Huncwotów.

Widząc, że w końcu udało im się przekonać Petera, by wziął udział w planowanym ataku, postanowiła, że najlepszym rozwiązaniem będzie uprzedzenie Severusa o tym, co mu grozi.

Starając się zrobić to naprawdę dyskretnie, wymknęła się z dormitorium i zbiegła na parter. Tym razem szczęście jej dopisało – Snape jeszcze siedział tam, gdzie go zostawiła.

– Severus, powinieneś jak najszybciej wrócić do swojego pokoju – powiedziała przejęta.

– Dlaczego? Czy coś się stało? – spytał chłopak podejrzliwie.

– Jeszcze nie, ale w każdej chwili może się stać. Potter i Black obwiniają cię o... o coś, nieważne i chyba namawiają się, żeby...

– Żeby mnie zaatakować – dokończył Severus spokojnie. – Nie musiałaś tu przychodzić. Spodziewałem się tego.

– Oczywiście, że musiałam – oburzyła się.

– I uznałaś, że powinienem przed nimi uciec? Jak jakiś tchórz?

– Nie to miałam na myśli.

– Nie musisz się tłumaczyć. Ani udawać, że się troszczysz. Poradzę sobie z nimi.

Severus Snape || Piaski CzasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz