9.

466 46 3
                                    

Snape długo zastanawiał się, jak odpłacić Gryfonom za ośmieszenie go podczas lekcji Eliksirów. Nie było to co prawda nic nowego, ale jednak zwykle atakowali go poza salą lekcyjną. Tym razem, tego był pewien, Black próbował popisać się przed nową uczennicą. Severus nie wiedział, jak Freya na to zareagowała, bo musiał szybko udać się do pielęgniarki. Miał tylko nadzieję, że nie śmiała się z niego razem z innymi. Z jakiegoś powodu nie chciał, by okazała się taka, jak reszta Gryfonów.

Te niewesołe rozmyślania przerwał mu okropnie brzęczący budzik. Chłopak wstał i szybko poszedł do łazienki. Zawsze wolał zajmować ją jako pierwszy, zamiast bez sensu czekać, aż jego koledzy skończą się myć. Przyjrzał się sobie w lustrze i skrzywił się widząc, że nie wszystkie poparzenia zdążyły się wygoić. Jeszcze tego mu brakowało. Teraz każdy będzie mógł zobaczyć, jakim jest ofermą.

Uderzył pięścią w lustro, ale to nie przyniosło mu ulgi. Ani nie rozwiązało jego problemu. Klnąc pod nosem skończył myć zęby i wyszedł z łazienki, starając się przy tym unikać pełnych politowania spojrzeń swoich współlokatorów. Nawet dla nich był pośmiewiskiem.

Nigdy nie poświęcał zbyt wiele czasu i uwagi temu, jak wyglądał i w co się ubierał. Ale zdawał sobie sprawę z tego, że nawet pod tym względem odstaje od innych uczniów. Że nie jest w stanie wtopić się w tłum, być jedną spośród wielu anonimowych twarzy. Być może dlatego ci czterej kretyni wybrali go na swoją ofiarę.

Tego dnia także miał z nimi jedną, podwójną lekcję. Na szczęście było to Zielarstwo, więc istniała szansa, że nie będzie musiał się do nich zbliżać, ale i tak trochę się denerwował. Spakował swoją torbę, zabrał ze sobą kurtkę i poszedł do Wielkiej Sali na śniadanie.

Od razu się zorientował, że przy stole Gryfonów panuje dziwnie napięta atmosfera. Tak zwani Huncwoci wyraźnie ignorowali Lupina, który przecież był jednym z nich. Snape uśmiechnął się złośliwie pod nosem. Może wreszcie Lupin zrozumiał, z jakimi idiotami się zadawał przez tyle lat. Nie, żeby w ogóle go to obchodziło.

Z przyzwyczajenia kątem oka zerknął na Lily. Była śliczna, jak zawsze. Taka delikatna, wrażliwa... Brakowało mu przymiotników, żeby określić, jak bardzo była cudowna. Nawet wtedy, gdy lekko się krzywiła patrząc w jego stronę. Widocznie znowu zrobił coś, co jej się nie spodobało. Trudno. Podejdzie do niej po lekcjach i wszystko wyjaśni. Zawsze tak robił. Nawet wtedy, gdy zaczął rozumieć, że i tak to niczego nie zmieni.

*

– Czasem mam ciarki, gdy widzę, jak on się na ciebie gapi – stwierdziła Dorcas i aż się otrząsnęła z obrzydzenia.
– Daj spokój, Severus jest dziwny, ale to mój przyjaciel – powiedziała Lily i obejrzała się przez ramię. – Na pewno nie ma wobec mnie złych zamiarów.
– Już ja wiem swoje – upierała się Meadows. – Zakochał się w tobie, a ty, głupia, wierzysz, że to tylko przyjaźń.
– Zdecydowanie się zagalopowałaś – oburzyła się Evans patrząc na przyjaciółkę z naganą. – Przecież chyba bym się zorientowała, że on coś do mnie czuje.
– Ta, jasne – mruknęła Dorcas, ale nie drążyła tematu. Jej zdaniem Lily była kompletnie ślepa. Zwłaszcza, gdy chodziło o Snape’a.

Freya przygryzła dolną wargę, żeby nie powiedzieć czegoś, czego mogłaby później żałować. Ale w tym przypadku całkowicie zgadzała się z Dorcas. Uczucia Severusa do Lily były widoczne jak na dłoni. W zasadzie bogini żałowała, że są one nieodwzajemnione. Wtedy wystarczyłoby trochę je wzmocnić i panna Evans nigdy nie zostałaby panią Potter.

To było coś, do czego Freya została stworzona. Wyczuwała uczucia innych osób i potrafiła sprawić, by stały się one silniejsze. W ten sposób od wieków kojarzyła w pary ludzi zbyt nieśmiałych, by sami z siebie zebrali się na odwagę i wyznali miłość swoim drugim połówkom.

Severus Snape || Piaski CzasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz